OKS 1945 Olsztyn pokonał na wyjeździe zespół Ruchu Wysokie Mazowieckie, a tym samym przerwał passę sześciu spotkań bez zwycięstwa. "Piłka nożna jest dyscypliną, która wymaga systematycznej pracy, czasu i cierpliwości" - mówił po meczu Dariusz Janowski, szkoleniowiec olsztyńskiego zespołu.
Ze sporymi nadziejami wyjechali olsztynianie do Wysokiego Mazowieckiego. Każdy z zawodników po cichu liczył na trzy punkty. Pierwszy kwadrans gry należał do gospodarzy. Podopieczni Zbigniewa Mandziejewicza uzyskali wyraźną przewagę, lecz strzały Jakuszewskiego, Tomczaka i Staniórskiego nie zdołały zaskoczyć pewnie grającego Piotra Skiby. Pierwszą doskonałą sytuację na zdobycie bramki olsztynianie mieli w 18 minucie, kiedy to Tomasz Zahorski minął po prawej stronie pola karnego dwóch obrońców Ruchu, po czym uderzył z prawej nogi w boczną siatkę. Od tego momentu defensywa gospodarzy nie grała już tak pewnie. Co dziwne, obrońcy Ruchu więcej się kłócili między sobą, niż skupiali na grze. Prędzej czy później taka postawa musiała się odbić na grze. W 32 minucie Krzysztof Wierzba, stojąc na linii z obrońcami, otrzymał długie podanie z głębi pola. Zawodnicy Ruchu byli przekonani, że sędzia boczny zasygnalizuje pozycję spaloną. Tak się jednak nie stało i bez najmniejszych kłopotów olsztyński napastnik z siedmiu metrów skierował piłkę do siatki. W 38 minucie powinna paść druga bramka dla olsztynian. Aż trzech zawodników OKS 1945 znalazło się sam na sam z Robertem Dziubą. Mający w tej sytuacji piłkę Tomasz Zahorski chciał minąć bramkarza Ruchu, jednak ten wyciągnął się jak długi i wybił futbolówkę spod nóg do nadbiegających obrońców. Do końca pierwszej połowy już żadna z drużyn nie zagroziła poważniej bramce przeciwnika.
Dziesięć minut po wznowieniu gry, spora grupa olsztyńskich kibiców mogła się cieszyć z drugiej bramki. Kapitan zespołu, Jacek Gabrusewicz, przedryblował wzdłuż linii pola karnego dwóch obrońców Ruchu, po czym precyzyjnym strzałem w okienko pokonał Roberta Dziubę. Warto podkreślić, iż zespół gospodarzy miał tylko jedną okazję do zdobycia bramki, a bramkarz gości był praktycznie bezrobotny podczas drugiej części meczu. W 90 minucie Tomasz Jakuszewski minął po lewej stronie pola karnego olsztyńskiego obrońcę, oddał strzał lecz piłka przeleciała tuż obok prawego słupka bramki strzeżonej przez Piotra Skibę. Wprawdzie OKS 1945 Olsztyn wygrał spotkanie, trudno stwierdzić, czy nastąpiła znaczna poprawa w grze. Zawodnicy Ruchu nie byli chyba najlepiej dysponowani tego dnia. Mogą to potwierdzić słowa wypowiadane podczas zawodów przez doświadczonego bramkarza Ruchu, który co chwila krzyczał w stronę partnerów: "Do przodu, co wy tu jeszcze robicie?". Były piłkarz pierwszoligowego Stomilu Olsztyn, aktulnie występujący w Ruchu Wysokie Mazowieckie, Piotr Orliński, podczas całego meczu był niewidoczny.
źródło: stomil.olsztyn.pl
Wypowiedzi pomeczowe:
Dariusz Janowski, trener OKS 1945 Olsztyn:
Byliśmy zdecydowanie lepszym zespołem pod każdym względem. Doskonale sprawdziła się nasza taktyka. Jestem zbudowany występem zawodników. Wynik meczu, moim zdaniem, mógł być trochę wyższy. Tomek Zahorski miał dwie znakomite sytuacje, lecz w tym meczu nie było mu dane zdobyć bramki. Piłka nożna jest dyscypliną, która wymaga systematycznej pracy, czasu i cierpliwości.
źródło: Radio Olsztyn