Za nami drugie domowe spotkanie w tym sezonie i znów bez kompletu punktów. Nie widać na razie światełka w tunelu i obawiam się, że taki stan rzeczy może jeszcze potrwać kilka ligowych kolejek.
Z punktu widzenia trybun, mecz był beznadziejny. Z obu stron niewiele było konkretów w grze ofensywnej, spięć pod bramka jak na lekarstwo, gra rwana, szarpana, bez płynnych akcji i spektakularnych zagrań. Stomil nie pokazał w tym spotkaniu zęba, nie miał pomysłu na konstruowanie akcji zaczepnych. No może nie, pomysł miał, ale kompletnie nietrafiony, przeczytany przez rywala doskonale, a też wykonanie pozostawiało wiele do życzenia, szczególnie jeśli chodzi o dokładność zagrań, co powodowało, że zamiast pod polem karnym Pogoni, zawodnicy Patryka Czubaka musieli więcej czasu spędzać w okolicy własnej szesnastki.
Sam pomysł z cofnięciem do rozegrania na prawe wahadło Łukasza Szramowskiego, z jednoczesnym przesunięciem wyżej Filipa Szabaciuka wydawał się na początku meczu zagraniem trafnym, powodującym zagęszczenie na prawym wahadle, z jednoczesnym uwolnieniem przestrzeni po przeciwnej stronie, gdzie Michał Karlikowski miał “wolne hektary” i mógł w teorii siać spustoszenie w szeregach siedlczan i dogrywać piłki jak w Jastrzębiu na wchodzące, ofensywne trio: Krawczun, Kurbiel, Żwir. Niestety plan w zamyśle słuszny, w wykonaniu niestety się nie sprawdził. Rywale szybko odczytali zamiary olsztynian, wysoko podchodzili pod olsztyńską defensywę i odcinali od podań drugą stronę. Powodowało to, że Szramowski, który mimo wszystko jednak udźwignął, lepiej lub gorzej, ten ciężar, dwa razy dał mocne “zapalniki”, których słaba Pogoń nie potrafiła wykorzystać. Sama szybkość przenoszenia ciężaru gry na lewe skrzydło też powodowała, że zazwyczaj poprawnie pozycjonujący się Karlikowski nie dostawał piłek, albo dostawał je za późno i przeciwnik potrafił na czas odbudować ustawienie. Do czasu, bo widząc nieporadność olsztynian, siedlczanie za bardzo się naszymi zabiegami taktycznymi nie przejmowali.
Odrębną sprawą jest, może nie odrębną, bo powodującą taki a nie inny plan na to spotkanie, brak środka pola, który był widoczny już w poprzednich meczach, w tym jednak przybrał rozmiary wprost gargantuiczne. To serce drużyny, serce i rozum, bo przecież nie dość, że napędza, to jeszcze musi mądrze regulować grę, nie odzyskały sprawności po przymusowej transplantacji po zeszłym sezonie. Niestety, na ten moment, ani Marcin Stromecki, ani Michal Bezpalec czy Łukasz Szramowski oraz Filip Laskowski nie potrafią dać tej wartości dodanej w newralgicznej strefie boiska, co powoduje, że brakuje nam sytuacji po budowaniu gry. Także same przechwyty i skoki pressingowe, mimo, że wyglądały na całkiem dobre, nie dawały okazji do zdobycia bramki przez, albo złe wybory, albo zepsute podania otwierające czy wprowadzające. Zapomnieć możemy na razie o fantastycznych podaniach przeszywających Shuna Shibaty, w obecnym zestawieniu żaden z zawodników nie ma takich predyspozycji. Przy dobrym przeczytaniu planu przez rywali, wyszło na to, e przez cały mecz nie oddaliśmy celnego strzału na bramkę Kowyni, a bez celnych strzałów nie wygrywa się meczów.
Oczywiście są pozytywy z tego spotkania, bo olsztyńska defensywa odzyskała większość spokoju z zeszłego sezonu i mimo kilku zapalników, zachowała czyste konto, co na pewno może cieszyć. Do tego Miłosz Garstkiewicz przestał być elektryczny i na dużym spokoju interweniował w trudnych sytuacjach, a już obrona strzału z rzutu wolnego była naprawdę na najwyższym poziomie. Wiemy jak dobrze pracuje z bramkarzami Zbyszek Małkowski, więc w tej kwestii może być tylko lepiej.
Trzy pierwsze spotkania za nami, po których wszyscy spodziewali się kompletu punktów. Rzeczywistość jest zgoła odmienna, na koncie jest punktów 4 i blamaż z rezerwami Zagłębia. Przypomnę, że po pierwszych 3 spotkaniach zeszłego sezonu Duma Warmii miała 5 punktów, jednak z lubinianami wysoko wygrała. Najgorsze jest to, że wszyscy widzimy niedostatki, kwestią jest to, czy te niedostatki widzi zarząd klubu i sztab trenerski. Podejrzewam, że tak, w końcu wszyscy mają oczy, więc pozostaje pytanie, czy klub, widząc ewidentne deficyty zespołu, coś w tej kwestii zrobi.
Tym razem przed zespołem został postawiony jasny cel, awans. NIe poszły za tym adekwatne działania transferowe, zapewne na zasadzie z zeszłego sezonu, że trener to poukłada i ze średniego składu zrobi mega ekipę. Na razie tego nie widać, na ten moment to nie jest zespół, który wywalczy awans. Nie znaczy to jednak, że takim zespołem nie może się stać, bo potencjał ludzki jest na pewno większy, niż pokazuje to na murawie. Ekipa Grabowskiego potrzebowała pół rundy by okrzepnąć, zaliczając po drodze “eurooklep” od Olimpii. Ile czasu potrzebuje ekipa Czubaka? Mam nadzieję, że mniej, bo szkielet zespołu, zgrany i doskonale się znający, został. Teraz czekam na to, by zobaczyć na boisku ten sznyt nowego trenera, bo na razie go jeszcze nie widzę, chociaż powoli Stomil odzyskuje te dobre cechy, które charakteryzowały drużynę w poprzednim sezonie. Co nowy szkoleniowiec Stomilu ma w zanadrzu, tego nie wiem, natomiast żywię tu pewne pozytywne przekonanie, że ostatniego słowa jeszcze nie powiedział. Tym bardziej, że w rozmowach z ekspertami przewija się przekonanie, że ta ekipa ma w sobie jeszcze bardzo duży zapas możliwości, oby. Wszystko wskazuje jednak na to, że w Olsztynie znów będziemy mieli zwiad bojem, więc do pełnej formy i dyspozycji dojdziemy za kilka kolejek, byle jak najszybciej.
Przed nami dwa ciekawe spotkania - z Radunią w Pucharze Polski i z Wisłą Puławy w lidze. Obserwując te trzy poprzednie kolejki, nie można mieć jednak jakiś większych oczekiwań, niestety. Musimy się liczyć z tym, że przebudowany zespół ze Stężycy wyeliminuje nas z pucharów a Wisła, zawsze groźna, o czym przekonaliśmy się w poprzednim sezonie, pokusi się o komplet punktów na własnym boisku. Obym się mylił i w kolejnym felietonie musiał odszczekać.
Wracam myślami do moich rozważań przedsezonowych, w których ze spokojem patrzyłem na nadchodząca batalię. Nie mogę jednak nie podzielić się pewnym spostrzeżeniem. Im więcej nerwów miałem przed startem rozgrywek, tym jakoś spokojniej mijał sezon i obawy okazaływały się płonne. W drugą stronę też tak bywało, spokój przed startem nie nagradzał mnie spokojem w trakcie rozgrywek. Teraz byłem spokojny, więc chyba jednak trzeba spodziewać się takich, czy innych nerwów. Mimo, wydawałoby się, ciągłej poprawy sytuacji wokół klubu, pozytywnych emocji i pozytywnych zdarzeń, wydaje się, że w klubie nie jest wszystko zapięte na ostatni guzik i nadal działamy na zasadzie jakoś to będzie, potem się ogarnie. Świadczą o tym chociażby odejścia z klubu, z akademii, co w sumie jest sprawą niby normalną w funkcjonowaniu organizacji, mnie jednak lekko niepokoi. Także inauguracja rozgrywek czwartoligowych chluby Stomilowi nie przynosi i wszyscy, którzy liczyli na bezproblemowe utrzymanie i granie sobie w IV lidze, mogą się srogo zawieść. Cały czas jestem jednak dobrej myśli, wierzę w Stomil i mam nadzieję, że będziemy obserwować jak nasz ukochany klub będzie szedł w górę, a nie staczał się, może nie po równi pochyłej, ale z delikatnej górki. Tego i Wam i sobie życzę.
SPW!
09.08.23 18:53 zorro
coś mi się wydaje że Kynio ma rację, już odpadliśmy z pucharów teraz czas na porażkę z Puławami i w poniedziałek pożegnamy pana Amisza
08.08.23 21:18 EGON
Panie Redaktorze, jeśli tak jak przewidujesz i przegramy oba najbliższe mecze to w niedzielę o godzinie 20.00 oczekuje komunikatu że strony klubu o dymisji trenera i jego sztabu z wyjątkiem trenera bramkarzy! Ciekaw jestem co to za eksperci wieszczą duże rezerwy naszego zespołu?
08.08.23 17:27 waldi812
Panie Redaktorze, morał z tego taki, że musi mieć Pan czarne myśli, a przyszłość klubu będzie w jasnych barwach!
08.08.23 17:15
Wszyscy widzą ale zarzat śpi do wiecie jest ciekawy chłopak Gojko do.ofensywy dobry ale tutaj wszyscy myślą że jakoś to będzie tu trzeba świeżego bodźca bo inaczej będzie walka
08.08.23 14:14 DJKS
Niestety w Stomilu wszystko toczy się jakby na opak. Pamiętamy jak na początku poprzedniego sezonu prezes Tymiński jako cel zespołu zapowiedział walkę o utrzymanie. Działo się za sprawą Grabowskiego zgoła inaczej i Stomil do końca walczył o awans do 1 ligi... Tym razem prezesi nie widzą innej możliwości jak powrót Stomilu do ligi wyżej... Jednak działania zarządzających klubem (osłabienia składu, nietrafione decyzje personalne jeśli chodzi o piłkarzy i trenera) i sama gra Stomilu wskazują zupełnie co innego. Stomil jawi się obecnie jako klub przeciętny, dostosowujący się poziomem do słabej 2 ligi, bez potencjału na awans. Ludzie - OBUDŹCIE SIĘ I PRZEJDŹCIE DO DZIAŁANIA, za chwilę będzie za późno i po entuzjazmie z końcówki ubiegłego sezonu będzie Stomil grał w dolnej części tabeli dla 300 kibiców...
08.08.23 13:33 slawo0103
żywię tu pewne pozytywne przekonanie, że trener ostatniego słowa jeszcze nie powiedział. Tak, ja też myślę że powie że zadanie go przerasta i dziękuje że mógł się o tym przekonać ile jeszcze mu brakuje wiedzy, doświadczenia, trenerskiego cwaniactwa żeby prowadzić samodzielnie ( a może to Lech prowadzi) drużynę na szczeblu centralnym. Jeżeli z tym analitykiem pseudo trenerem, teoretykiem z góry Kyniu zakłada, bo tak zakładać trzeba że pożegnamy się dzięki Stężycy z PP, mecz z Wisłą "w plecy" to ......czy są jeszcze jakieś pytania? My naprawdę nieźle urządzamy się w " czarnej dupie" Anatorski sztab szkoleniowy, amatorski Zarząd to I piłkarze a ligi amatorskiej gdzie ich miejsce. W LZS ach po PGR-owskich miejscowościach. I liga, extraklasa nie z tymi ludźmi i ich pomysłami na Stomil. Przykre to ale niestety prawdziwe.