#PierwszaLigaStylŻycia hula w najlepsze. Znów rozpala w nas emocje, daje powody do ożywionych dyskusji, zmartwień i radości. Wyśmiewana, wyszydzana, ale czy umiemy bez niej żyć? NIE! Wróciła liga, więc wracam i ja z moimi felietonami.
Wiadomo, że "los" nie oszczędza olsztyńskich fanów i karuzela emocji trwa praktycznie przez całe 12 miesięcy. Bo jak nie widmo spadku, to zaległości, kłopoty z licencją, zamieszania z trenerem, kompletowaniem kadry. Jak jedno wydaje się poprawiać, to z drugiej strony coś się wali i człowiek nie wie często, czy śmiać się, czy płakać. Dokładnie tak było po pierwszych dwóch meczach. Niby człowiek wie, zdaje sobie sprawę, że czasu było mało, że brak zgrania, że zaciąg na szybkości nie może odpalić od razu, ale ja miałem wrażenie, że to takie banały na odczepnego, że jednak nie tędy droga, że to jednak może się nie udać. Falstart dawał wiele do myślenia, pojawiły się już daleko idące spekulacje. W końcu jednak Stomil wrócił do Olsztyna i to z przytupem. Dzięki Bogu do Olsztyna, a nie do Ostródy, choć trwało to tyle, że wątpliwości były do końca. Stomil w Olsztynie nie zawiódł, zrobił to, co należało i teraz tylko modlić się o powtarzalność.
Nie zawiedli też olsztyńscy kibice. Muszę tu wykazać skruchę, bo spodziewałem się, że po tym wszystkim, co znów dotyka Stomil, to część olsztyńskich fanów zwyczajnie się na mecz z Podbeskidziem wypnie. Może nie tych najzagorzalszych, fanatycznych, ale tych, którzy idą zazwyczaj na mecz, ale czasem nie. Biorąc jednak wszystkie czynniki pod uwagę, frekwencja była zacna, a każdy kto pojawił się przy #P69A na pewno nie żałuje. Bo widowisko było fajne, emocje i bramki, czyli to, co tygryski lubią najbardziej.
Z wiadomych względów budzi się także miasto, czyli, jakby nie było, właściciel klubu. Wokół Stomilu zaczyna znów pojawiać się wiele życzliwych i zaangażowanych osób. Czy to jest moment, w którym możemy z czystym sumieniem powiedzieć - no...teraz to już tylko lepiej? Jest cudownie, idziemy do przodu? Nie, absolutnie nie. Jest wiele do poprawy, wiele z tego, co się nie zmienia, mimo zmieniającej się koniunktury, okoliczności i rosnących nadziei. Na pewne rzeczy nie mamy jednak wpływu i samo gadanie ich nie zmieni. To oczywiście nie oznacza, że gadać o tym nie powinniśmy. Możemy patrzeć w przyszłość z delikatnym optymizmem, pamiętając jednak, że wokół Stomilu nic nie jest jednoznaczne i nie możemy za wysoko podnosić głów, bo nie zauważymy patyka, o który za moment niechybnie się potkniemy. Olsztyn to takie miejsce, w którym nowego znaczenia nabiera miejski survival, a na ścieżce rowerowej czołówkę potrafią zaliczyć dwie rowerzystki.
Wiem, ze każdy może mieć swoje zdanie, którego żadne argumenty nie zmienią. Ba, wiem, że wielu z was ma rację, pisząc tak, a nie inaczej o klubie, ludziach wokół klubu, różnych wydarzeniach. I o to w tym wszystkim właśnie chodzi, bo nie jesteśmy kibicami Anonima Popierdółka, tylko Dumy Warmii. To zobowiązuje nie tylko nas, ale i wszystkich, którzy tę Dumę mają mają wynosić na jeszcze wyższe poziomy dumy. Sami jednak też możemy zrobić wiele, by tę dumę czuć jeszcze bardziej. Za chwilę będzie kolejny płot do pomalowania, znów będzie można dać coś od siebie i chyba wszyscy powinniśmy pamiętać, żeby czasem wyłączyć komputer, przestać tylko narzekać i zrobić coś fajnego. Bo wtedy nasze prawa do narzekania, komentowania, wytykania błędów będą jeszcze większe. Nie pozostaje nam nic innego, więc musimy #PełniWiary patrzeć w przyszłość, nie zapominając o dziś, pamiętając o wczoraj. SPW!
12.08.17 17:26 Zbigniew Zibula
No dobrze, ale o czym jest ten felieton?