Trzecie zwycięstwo w trzecim meczu - tak radzą sobie juniorzy młodsi Stomilu Olsztyn. Tym razem w ramach Centralnej Ligi Juniorów U-17 wygrali u siebie ze Zniczem Pruszków 3:2. Bramki dla Stomilu zdobyli Dawid Grablewski i Igor Zapałowski oraz obrońca rywali.
Od początku meczu obie drużyny grały długą piłką, co nie mogło dziwić, biorąc pod uwagę fatalnie przygotowane boisko na olsztyńskich Dajtkach, które było odśnieżone jedynie przy jednej linii bocznej na szerokość kilku łopat. Pierwszą okazję do zdobycia bramki stworzył Stomil, gdy Jakub Brdak minął zwodem obrońcę i z dystansu uderzył na bramkę, lecz z problemami wypiąstkował piłkę golkiper Znicza. Goście próbowali się odgryzać, ale ich strzałom brakowało siły i radził sobie z nimi bez problemów Rafał Olszewski. Groźnie pod bramką drużyny z Pruszkowa zrobiło się w 26. minucie. Z rzutu wolnego dośrodkowywał Mateusz Szenfeld, bramkarz niepewnie wypiąstkował piłkę, która spadła na głowę Adrianowi Morawskiemu, który uderzył jednak zbyt lekko i z linii wybili obrońcy rywali. W 39. minucie lewą stroną rajd z piłką przeprowadził Jakub Brdak, a gdy skończyło mu się boisko, zdecydował się na zagranie w pole karne, gdzie nadbiegający obrońca Znicza popełnił krytyczny błąd i wpakował piłkę do własnej siatki. Jeszcze przed przerwą mógł podwyższyć Stomil, gdy po wrzutce z rzutu rożnego bitego przez Szenfelda do piłki doszedł Bartosz Florek, ale jego uderzenie głową z kilku metrów poleciało obok bramki.
Chwilę po rozpoczęciu drugiej połowy Stomil podwyższył prowadzenie. Dośrodkowanie Bartosza Florka z prawej strony boiska głową wykończył Dawid Grablewski. Dwie minuty później Florek trafił do siatki Znicza, lecz sędzia asystent zasygnalizował był pozycję spaloną napastnika Stomilu. Zaraz szansę na podwyższenie rezultatu zmarnował także Mateusz Sobotka, uderzając obok bramki. Niewykorzystane sytuacje lubią się mścić. Minutę później kontaktowego gola zdobył Znicz. Dośrodkowanie z wolnego z prawej strony boiska wykończył głową na dalszym słupku Oliwier Jurczak nieupilnowany przez Adriana Morawskiego. Gospodarze ruszyli do ataku. Z prawego skrzydła dośrodkowywał Sobotka, a Brdak strzelał głową, lecz trafił tylko w poprzeczkę. Znicz przeczekał początkowy napór i zwietrzył swoje szanse, głównie wrzucając piłkę w pole karne Stomilu i licząc na błąd obrońców. W 57. minucie takie zagranie mogło skończyć się wyrównaniem, gdy po błędzie naszych stoperów w dobrej sytuacji znalazł się napastnik Znicza, którego uderzenie z woleja było za lekkie i poleciało nad bramką. Trzy minuty później rozgrywający gości strzelał zza pola karnego minimalnie nad bramką. W 64. minucie dobre dośrodkowanie z lewej strony wykorzystał Patryk Rojek, któremu piłka spadła wprost na głowę, a następnie wleciała w okienko przy dalszym słupku. Goście mogli nawet wyjść na prowadzenie, gdy po kiksie w środku pola Igora Zapałowskiego wyszli z kontrą, ale oddali słaby i niecelny strzał.
Końcówka spotkania była niezwykle emocjonująca i z pewnością wynagrodziła oglądającym dość przeciętną pierwszą połowę meczu. W 77. minucie obrońcom gości urwał się wprowadzony w drugiej części Seweryn Strzelec, który wychodził na dogodną pozycję, jednak został wycięty przez rywala, który za ten faul taktyczny obejrzał tylko żółtą kartkę, a jednak pozbawił olsztynian sytuacji sam na sam. Kluczowym dla wydarzeń meczu był moment z 80. minuty meczu. Szenfeld przygotowywał się do wybicia rzutu wolnego, ale przed zagraniem piłki sędzia upomniał Brdaka i kryjącego go obrońcę za nadmierne przepychanki. I zanim olsztyński pomocnik zdążył wykonać stały fragment gry, Brdak leżał na ziemi powalony przez jednego z przeciwników. Sędzia bez wahania wyrzucił zawodnika gości z boiska. Kilka chwil później niecelne dośrodkowanie z prawej strony uratował Adrian Morawski z drugiej części pola gry, olsztyński obrońca wrzucił na piąty metr, gdzie o piłkę z bramkarzem Znicza walczył Jakub Brdak, lecz ta spadła jeszcze na głowę Igora Zapałowskiego, który skierował ją do siatki mimo ofiarnej interwencji obrońcy. Znicz kończył w 9, bo w 88. minucie rezerwowy Jakub Banul został sfaulowany przez przeciwnika, który obejrzał drugą żółtą kartkę. Szansę na swojego gola w tym meczu miał ponownie Brdak, ale jego strzał głową nie trafił w bramkę. Gdy się wydawało, że nic złego olsztynianom się nie przydarzy, Znicz zagrał piłkę "na chaos" w pole karne Stomilu, tam kolejny błąd olsztyńskich obrońców i przed doskonałą szansą stanął atakujący Znicza, lecz świetną interwencją popisał się Olszewski, instynktownie ratując Stomilowi 3 punkty. W ostatniej akcji meczu gospodarze wyszli z kontrą, Brdak podał Sobotce, który od połowy boiska biegł z piłką aż pod pole karne, gdzie wybił mu ją obrońca. Szkoda tej sytuacji tym bardziej, że Stomil atakował już 3 na 1.
Podopieczni Adama Zejera następny mecz rozegrają z Ząbkovią Ząbki.