Po sparingu Stomilu ze Zniczem Biała Piska (3:1) rozmawialiśmy z testowanym w Dumie Warmii Jonatanem Strausem.
Jak oceniasz sparing ze Zniczem?
- Pierwszy nasz mecz po przerwie zimowej i na pewno nie jest to nasza optymalna forma, ale mamy jeszcze czas, żebyśmy się doszlifowali jako zespół, drużyna i jeszcze kawał ciężkiej pracy przed nami. Przed nami dwa obozy, niedługo ten pierwszy. Czekam na decyzję klubu. Ja jestem na tak, a jak będzie z władzami Stomilu, to zobaczymy w niedalekiej przyszłości.
W meczu brałeś udział przy trzech brankach. Niesyty przy jednej dla Znicza. Dałeś się objechać, ale potem dwa przepiękne gole.
- Nie chciałem już tego zawodnika faulować, po co mi w sparingu czerwona kartka. Poszedłem wysoko do pressingu, a gość nie może sobie swobodnie nad nami zagrywać piłki,ponad dwoma zawodnikami. Natomiast fajnie jest zdobywać gole i z tego się cieszę, bo dałem też jakiś impuls drużynie. Pokazałem też, że nie jestem w jakiejś złej dyspozycji. Pojawiły się przecież jakieś spekulacje medialne co do mojej formy, które mnie tak naprawdę nie interesują a gdzieś znajomi mi mówili. To odpowiem na to tak - jestem w dobrej formie, zagrałem w 19 meczach na 20, co o czymś świadczy. regularnie grałem, w dyspozycji fizycznej jestem niezłej. Tutaj jest pierwsza liga i miałem przecież styczność z nią wcześniej, grałem w Wigrach, dla mnie to nic nowego.
Jesteś zawodnikiem ogranym w pierwszej lidzie i w Ekstraklasie i chyba mógłbyś coś wnieść do Stomilu?
- Dokładnie. Gdyby już władze Stomilu się zdecydowały, żebym miał tu przyjść, to na pewno nie będę chciał tu przyjść, żeby siedzieć na ławie, ale żeby walczyć, zapierdzielać i dać coś temu zespołowi więcej. Wiem też, że lewonożnych zawodników w zespole brakowało, a wiadomo, że jak człowiek ma naturalną lewą nogę, to łatwiej jest dośrodkować piłkę czy oddać strzał, jak w tym meczu.
Jak było z tymi bramkami?
- Pierwsza sytuacja - piłka po wybiciu spadła mi pd nogi, opanowałem ją szybko i podjąłem decyzję o strzale. Dużo ludzi w polu karnym, bramkarza mógł odbić piłkę, ktoś mógł zawsze dołożyć. fajnie, że wpadła bezpośrednio od słupka i bramkarz nie miał szans. Przy drugiej, sam bramkarz podszedł do mnie i powiedział, że robił co mógł, ale nie dał rady wybronić. Nic tylko się cieszyć.
Jesteś tydzień w klubie. Jak oceniasz ten okres i jak ci się podoba w Olsztynie?
- Ja tu się czuję jak w domu. Jestem z Warmii i Mazur, znam 3/4 zespołu, jeszcze zanim tu trafiłem, z niejednym chodziłem do klasy sportowej, bo byłem ty w Olsztynie trzy lata. Z niejednymi grałem w sparingach czy w ligach. Bardzo fajnie i pozytywnie, zostałem fajnie przyjęty. Jestem z tego bardzo zadowolony, bo to moje rodzinne strony.- Miałeś okazję odczuć już tę słynna olsztyńską szatnię?- Jeszcze nie, ale wiem, że jest ok, że atmosfera jest super. Natomiast podczas treningów, przed i po, przebywamy razem i jestem bardzo zadowolony, bo chłopacy są bardzo fajni i każdy by każdemu pomógł, jeden za drugiego by w ogień poszedł, a o to w piłce chodzi.
A jak oceniasz to, co zastałeś w Stomilu?
- Bardzo fajnie. Wiadomo, że byłem w różnych warunkach, np. w Jagiellonii, gdzie jest super stadion, super warunki, ja się jednak skupiam na tym, że jest to krok naprzód, po tym co się wydarzyło latem. Nie dogadałem się z Bełchatowem w sprawach finansowych, bo przebiło to Podbeskidzie, które mi jednak wypadło i na kilka dni przed sezonem nie miałem klubu. Trener Sasal zadzwonił, powiedział, że musi mnie zobaczyć 45 min. w meczu, bo wie, że umiem grać w piłkę, zagraliśmy z Bronią Radom i kazał mi się dogadywać z klubem, bo mnie chciał. Poszedłem do II ligi, bo nie miałem wyjścia, a nie chciałem zostać pół roku bez grania. Wiedziałem, że coś się urodzi. Jeśli nie Stomil, to są jeszcze inne kluby zainteresowane, natomiast tu też spojrzałem pod kątem osobistym, bo mam dziewczynę w Białymstoku, w Nowym Mieście Lubawskim mam rodziców i siostrę i przecież jest też ten sentyment. Ja mieszkałem sto metrów od stadionu Stomilu w internacie, więc patrzę w ten sposób. Zobaczymy jak to się rozstrzygnie.