17 lat temu w wypadku samochodowym zginął Jacek Płuciennik. Jeden z najlepszych i najmilej wypominanych napastników Stomilu Olsztyn.
Jacek Płuciennik był wychowankiem LZS-u Gałkówek. Przed transferem do Łódzkiego Klubu Sportowego grał także w Borucie Zgierz. Do Stomilu Olsztyn trafił latem 1995 roku.
W barwach olsztyńskiego zespołu rozegrał 87 spotkań i strzelił dziesięć goli na boiskach I ligi. Z Olsztyna odchodził z wielkim żalem. Tutaj czuł się najlepiej i chciał grać dla Stomilu jak najdłużej. Ostatni mecz w swoim życiu rozegrał... w Olsztynie. ŁKS przyjechał do stolicy Warmii i Mazur na spotkanie szóstej kolejki ligowej. Jacek Płuciennik wszedł w 46. minucie zmieniając Tomasza Wieszczyckiego. Stomil Olsztyn wygrał wtedy z Łódzkim Klubem Sportowym 1:0 po bramce Marka Kwiatkowskiego. [ TUTAJ WIĘCEJ O TYM MECZU ]
3 września 1998 roku Jacek Płuciennik wracając do Łodzi zginął w wypadku pod Gryźlinami.
03.09.15 19:57 zjs
Porządny był chłopak. Szukał swego miejsca pod słońcem. Był pewien, że znalazł w Olsztynie. Kiedyś z nim rozmawiałem- "Jacku tyrasz jak wół, ale ciągle mało bramek" . Spojrzał na mnie i mówi :"widzi pan, panie Zbyszku, to przez te moje stopy, kopię piłkę i widzę ją w "okienku" a ona wariatka gdzieś leci". Jacek miał nieproporcjonalnie wielkie stopy, a to podobno przeszkadza.
03.09.15 12:35 ArkoMrągowo
Pierwszy mój mecz na zywo i pierwszy gol Stomilu jaki zobaczylem to gol Jacka Płuciennika w 96 r. w meczu Stomil Olsztyn-Gks Bełchatow 1-2 . Pózniej po tej tragedi nastapila jakas krotkotrwala zgoda z Łks Łódz .
03.09.15 12:35 1945
W klubie idzie ku lepszemu,wiec przydalaby sie jakas inicjatywa imienia Jacka. Mlodsi go nie pamietaja,ale gdy przyszedl do nas, to byl symbolem naszego Warminskiego stylu. Tak, mielismy taki styl w tamtych czasach. Nieustepliwa walka przez 90 minut. Obecny zespol zaczyna mi przypominac tamta druzyne. Taktycznie w tamtych czasach gralo sie inaczej. Dwaj napastnicy z przodu. Jacek malo skuteczny ,ale za to masa asyst. Raczej wyprzedzal swoj czas, gdyz obecnie wiekszosc gra , z takim zawodnikiem. Ps. W 2006 roku zakladalismy OKS Stomilowcy. Przyszlo sporo mlodych chlopakow. Pierwszy oficjalny mecz zagralismy ze Strazakiem Gryzliny. Po meczu, poszlismy calym klubem (pilkarze,dzialacze, kibice) na miejsce wypadku, gdzie piekna mowe wyglosil Kyniu, przyblizajac sylwetke Jacka. Gdy ktos mnie zapyta kiedys, o najlepsze przezycie zwiazane z tamtym klubem, to nie bedzie to mecz w Wipsowie dajacy awans, tylko wlasnie ta chwila w Gryzlinach. Wszyscy razem, nie mialo znaczenia, czy jestes pilkarzem, kibicem, czy tylko sympatykiem pilkarskim, ktory znalazl sie tam przypadkiem. Moment, kiedy pilka pokazala swoja moc w zacieraniu roznic i jednoczeniu ludzi. Gdzie wyniki klubu traca znaczenie. Ps2. Dawniej gdy mielismy wyjazdy za Stomilem, to gdy trasa wypadala przez Gryzliny, wszyscy pilnowali by zabrac znicze na mogile Jacka. Bardzo fajna tradycja... Dzieki Kyniu...
03.09.15 08:14 Piekarz/OKS
Nie umiera Ten kto w pamięci żywych!