Przed nowym sezonem I ligi Stomil Olsztyn pozyskał obrońcę Szymona Jarosza. Piłkarz z olsztyńskim klubem związał się trzyletnią umową.
Na początek jak byś mógł przedstawić się kibicom Stomilu.
- Pochodzę z Bielska-Białej i tutaj zacząłem od małego grać w piłkę w Podbeskidziu. Nie zawsze byłem obrońcą, bo na początku zaczynałem na środku pomocy, a potem zostałem cofnięty na środek obrony. Teoretycznie mógłbym grać na innej pozycji, ale od ponad pięciu lat gram na środku obrony.
Z jakimi nadziejami przychodzisz do Stomilu?
- Chcemy realnie powalczyć o pierwszą ósemkę. Chciałbym dobrze pograć w piłkę, żeby nie było to tylko walka o utrzymanie. W Stali Stalowej Woli praktycznie także graliśmy o pozostanie w II lidze, więc te ostatnie kolejki w sezonie chciałbym pograć na pełnym luzie.
W Stali Stalowa Wola byłeś podstawowym piłkarzem. A tutaj jak będzie?
- Ciężko powiedzieć. Rywalizacja jest większa niż w Stalowej Woli. Jest I liga. Będę ciężko pracował, czekam na rozwój wydarzeń, ale jestem gotowy do gry.
Jak wspominasz pobyt w Stali?
- Bardzo dobrze. Mieliśmy fajną atmosferę w klubie. Szkoda było trochę odchodzić, ale trzeba postawić sobie wyżej poprzeczkę.
Miałeś inne oferty, czy Stomil był najkonkretniejszy?
- Miałem kilka ofert. Stomil to jednak I liga i najbardziej realna szansa na grę. Podpytałem także w środowisku o trenera Kamila Kieresia i zbierał same pozytywne opinie. To dla mnie było bardzo istotne.
Jak ci się podoba w Stomilu?
- Atmosfera jest bardzo fajna. Zawodnicy chcą pracować, widać, że każdy jest tutaj ambitny. Jestem pozytywnie nastawiony przed ligą. Wszyscy jesteśmy głodni tej gry i czekamy z niecierpliwością na pierwsze spotkanie.
Nie miałeś obiekcji, żeby trafić do Olsztyna? Wiadomo jaką opinię w Polsce ma nasz klub.
- Miałem obawy, nie będę tego ukrywał. Prezes zapewniał, że wszystko będzie dobrze. W ostatnim czasie napłynęła spora gotówka za wygranie systemu Pro Junior System. Stomil to nie jest klub z jakiejś tam pipidówki, więc nie upadnie.
Już na początku ligi (3 kolejka) będzie dla ciebie bardzo sentymentalna podróż do Bielska-Białej na mecz z Podbeskidziem.
- Będzie to ważny mecz dla mnie. Chciałbym bardzo w tym meczu wystąpić i pokazać się na stadionie, bo na pewno będzie sporo moim znajomych. Już do mnie dzwonią, czy będę grał w tym spotkaniu.
Dlaczego właściwie odszedłeś z Podbeskidzia?
- Trenowałem tam dwa lata, grałem głównie w rezerwach, czasami siedziałem na ławce rezerwowych podczas spotkań Ekstraklasy. Nie chcieli postawić na młodych zawodników. Graliśmy tam praktycznie za darmo, bez szans na grę w pierwszej drużynie. Ja i wielu moich kolegów postanowiło odejść. Podbeskidzie spadło i los chciał, że teraz spotkamy się w tej samej lidze.
I liga startuje już w ten weekend, ale Stomil zagra dopiero za tydzień w Bytowie. To dobrze, że będziecie mieli kilka dni więcej na zgrywanie zespołu?
- Myślę, że tak. Dla takich zawodników jak ja to dobrze, że jest tydzień czasu więcej na poznanie się na boisku. Pozytywnie to na nas wpłynie.
Nie przeraża was maraton wyjazdowy?
- Nie wiem jak koledzy, ale na mnie nie robi to żadnego wrażenia. Ja ze Stalą Stalowa Wola teraz cały czas grałem na wyjazdach. Mecze rozgrywaliśmy w Rzeszowie albo obok tej miejscowości. Do wyjazdów jestem przyzwyczajony.