Artykuł

Olsztyn - 10 listopada 2008r.

Kibic w krzywym zwierciadle

10.11.08 12:08   -   0  

Czy dzisiejsze "polskie i niezależne" media w obiektywny sposób potrafią przedstawić środowisko kibicowskie? Przykłady z ostatnich miesięcy pokazują, że rzeczywistość jest zupełnie inna niż ta, którą kreuje telewizja do spółki z gazetami...

Czy dzisiejsze "polskie i niezależne" media w obiektywny sposób potrafią przedstawić środowisko kibicowskie? Przykłady z ostatnich miesięcy pokazują, że rzeczywistość jest zupełnie inna niż ta, którą kreuje telewizja do spółki z gazetami.

Od kiedy kibic stał się kibolem, medialna nagonka trwa w najlepsze. Na pierwszy plan wysuwa się konflikt sympatyków stołecznej Legii z właścicielem klubu ITI. Które to media nie trąbiły o wspaniałej interwencji policji, która powstrzymała hordę siedmiuset dzikich chuliganów, którzy na mecz szli uzbrojeni, m.in. w słynny już widelec. Relacji kibiców, nierzadko kobiet, potraktowanych gazem nie doświadczyliśmy na antenie TVN-u. Nazajutrz mieliśmy za to wystąpienia przedstawicieli nieudolnego rządu, który zamiast zająć się naprawą państwa, zdecydował się walczyć ustawami przeciwko kibicom.

O kolejnej interwencji policji w Mydlnikach przeciwko fanom GKS-u Katowice dowiedzieliśmy się w obszernym skrócie: dworzec - zadyma - policja - zatrzymani - spokój. Gdy jednak na jaw wyszło zachowanie mundurowych, nagle obiektywne media postanowiły przemilczeć tę informację, najwyraźniej uznając ją za mało skandaliczną.

W ostatnich tygodniach znowu w mediach mieliśmy dostarczony skandal prosto z trybun: w czasie meczu GieKSy sędzia oberwał nierozwiniętą serpentyną i gdyby nie cud, to przypłaciłby ten mecz życiem. Zatem na listę przedmiotów zabronionych, obok wszelkiego rodzaju butelek, noży, itd., wędruje rolka taśmy przeznaczona do kas fiskalnych. Niedługo pewnie na mecz nie będzie można wnieść drobnego bilonu, bo to właśnie monetą został trafiony sędzia Anders Frisk. Będziemy siedzieć głodni, ponieważ nie będziemy mogli kupić kiełbasek?!

To, co niby jest gdzieś daleko, doszło na lokalne podwórko. W Olsztynie obraz kibica również uległ zmianie. Nie tylko dlatego, że na ważnych meczach udział w piłkarskim widowisku na trybunach nie przypomina wyścigu w dłubaniu pestek słonecznika, a aktywnym dopingowaniu, tak też musiało to w pewien sposób odbić się na obrazie kibica widzianym oczyma dziennikarzy.

Najpierw mieliśmy do czynienia z artykułem w Gazecie Wyborczej, w którym redaktorka (!) uważa za skandal, że na nowo odmalowanych wejściach (przez kibiców i za ich pieniądze - co nie było oczywiście istotnym faktem) widnieje napis "HWDP". Nie takie napisy pojawiają się w Olsztynie i może warto by zwrócić uwagę na inne, ciekawsze miejsca? Poza tym uśmiech na twarzy wywoływać mogła ironiczna wypowiedź wówczas p.o. prezesa OKS-u Mieczysława Angielczyka, którą to dziennikarka postanowiła wziąć nad wyraz serio i na jej krytykę poświęcić jeden akapit w swojej pracy, krytykując niewrażliwość i obojętność prezesa.

Później larum na miarę Watergate podniosła dziennikarka GW (znowu!), która dopatrzyła się na plakacie zmiany nazwy klubu: z Jezioraka na Sisioraka. W tymże niezwykle rzetelnym artykule zabrakło chyba jedynie opinii "rzecznika komendanta stołecznego policji" Mariusza Sokołowskiego, który podkreśliłby negatywny wpływ plakatu na otoczenie i poinformował, że śledztwo w tej sprawie zostało właśnie rozpoczęte.

Już kilka godzin po samym meczu z Jeziorakiem na stronie internetowej GO ukazała się relacja ze spotkania, godząca w dobre imię kibiców Stomilu. Piszący znów się nie popisał, bo nie poczytamy o konkretnych akcjach obu zespołów, a jedynie o tym, że "jakiś debil rzucił dwie race", a także że w Klimka poleciały "różne przedmioty", ale czy jest to prawda, niech rozsądzi ten, kto na tym meczu BYŁ. Takie właśnie zabiegi mają na celu zniechęcenie społeczeństwa do przychodzenia na mecze. A skoro poruszony został aspekt kibicowski, to również na stronie internetowej Gazety Olsztyńskiej nie zobaczymy nawet jednego zdjęcia z głównej oprawy (którą kibice przygotowywali w pocie czoła dwa tygodnie, wydając na nią 10 tys, zł), wzmianki o niej, ani nie przeczytamy o arcygłośnym dopingu trwającym całe 90 minut. W trakcie tropienia skandalu rzetelność schodzi na dalszy plan, a afera przysłania nam to, co było naprawdę godne uwagi.

Czemu ów dziennikarz (?) nie napisał o kilkudziesięciu innych meczach w regionie, w których nie doszło do "obscenicznych" zachowań? Bo kto zechce czytać o tym, że na trybunach panuje atmosfera przyjaźni, jeśli i tak nie chodzi na mecze?! O czym będą pisać gazety i z czym walczył będzie kolejny rząd, jeśli na stadionach zapanuje "model angielski"? Zaczynam się bać...

Komentator

dla serwisu stomil.olsztyn.pl

Patronite Zostań patronem stomil.olsztyn.pl! Doceniasz naszą pracę? Chcesz więcej ciekawych materiałów? Wspieraj nas tutaj: https://patronite.pl/stomilolsztynpl

Tagi: -


Komentarze

Artykuł nie został jeszcze skomentowany - możesz być pierwszą osobą!

Dodaj swój komentarz

Musisz być zalogowany, aby dodać komentarz. Zaloguj się tutaj.


Zostań fanem

...i bądź na bieżąco!