Stomil II Olsztyn przegrał 0:4 w Wikielcu z liderem IV-ligi - GKS-em. Po meczu odbyła się konferencja prasowa z udziałem trenerów obydwu drużyn.
Paweł Głowacki, trener Stomilu:
- Piłkarskie porzekadło się sprawdziło. Niewykorzystane sytuacje się mszczą. Pierwsza połowa w większym wymiarze czasowym pod nasze dyktando. Mieliśmy sporo sytuacji, tak z 5-6 bardzo klarownych można wyłapać. Niestety druga połowa słaba w naszym wykonaniu. Wkradła się bojaźń. Dwie pierwsze bramki straciliśmy po stałych fragmentach gry. Przestrzegałem swój zespół, że drużyna GKS-u ma bardzo dobrze opanowane stałe fragmenty gry. Niestety nie ustrzegliśmy się błędów, potem jeszcze czerwona kartka i przegraliśmy z liderem. Szkoda, bo pierwsza połowa bardzo dobra w naszym wykonaniu. Graliśmy z rozmachem, przez dłuższy czas zespół z Wikielca był stłamszony w swoim polu karnym. Był słupek, Błażej Caban wybronił kilka piłek, a były takie sytuacje, że wystarczyło dostawić nogę. Jak się nie trafia w światło bramki to się niestety goli nie zdobywa. Wynik tego nie pokazuje, ale mamy wielki niedosyt, bo jakbyśmy zagrali w drugiej połowie tak samo jak w pierwszej, to jakieś punkty byśmy stąd wywieźli.
Wojciech Tarnowski, trener GKS-u:
- Trener Głowacki wszystko zawarł w swoim podsumowaniu. Mecz miał dwa oblicza. Pierwsza połowa dobra, momentami dobra gra drużyny Stomilu. Nie potrafiliśmy się zbyt długo utrzymać na połowie przeciwnika. Oddawaliśmy piłkę, doprowadzaliśmy do stałych fragmentów, które drużyna Stomilu biła momentami seriami. Na szczęście obrońcy i bramkarz stanęli na wysokości zadania. W kilku przypadkach brak zdecydowania olsztyńskich zawodników w polu karnym zdecydowała, że schodziliśmy do szatni z bezbramkowym remisem. Druga połowa to metamorfoza obydwu zespołów. Przez całą drugą połowę mecz był pod nasze dyktando. Wynik może za duży, bo drużyna Stomilu zasłużyła na jednego gola, ale taka jest piłka. My się cieszymy, a drużyna Stomilu ma prawo czuć duży niedosyt. Gratuluję młodemu zespołowi dobrej postawy, to widowisko dało się oglądać.