Stomil Olsztyn zremisował u siebie 1:1 z Wisłą II Płock. Po meczu wypowiedzieli się trenerzy obydwu zespołów.
Łukasz Nadolski (trener Wisły II Płock):
- Bardzo mi miło było przyjechać do Olsztyna, bo w przeszłości grałem na tym stadionie. Teraz po raz pierwszy byłem tu jako trener. Był to na pewno wymagający mecz, Stomil postawił wysokie warunki. Gospodarze mieli bardzo dobre okazje do zdobycia bramki. My dość nieźle operowaliśmy piłką, ale jeśli chodzi o fazę zakończenia akcji to był z tym problem. Musimy nad tym mocniej pracować. Przyjazd do Olsztyna to dla nas ogromny sukces, bo pokazuje to pracę, którą wykonaliśmy od czwartej ligi, że jako rezerwy możemy rywalizować w tej samej lidze, gdzie gospodarze. Po zmianie trenera widać dobry impuls. Widziałem wszystkie mecze Stomilu pod wodzą Piotra Gurzędy i jest progres. Stomil i Wisła II musi uważać, bo liga jest spłaszczona i są tak małe różnice punktowe. Wczoraj (26. października - dop.) wygrała Polonia Lidzbark Warmiński z Victorią Sulejówek oraz zespoły z dołu tabeli mają po piętnaście punktów, także naprawdę trzeba uważać. Wszystkie spotkania są wyrównane. Spotkanie pokryło się z pierwszym zespołem, bo pierwszy zespół gra z Wisłą Kraków. Dwóch-trzech piłkarzy, którzy u nas regularnie występują, zasiadło na ławce rezerwowych w meczu w Płocku, z czego się cieszymy. Nie ma co ukrywać, punkt wywalczony na takim terenie jest bardzo dobrym wynikiem. Życzę Stomilowi jak najlepiej - walczcie i powodzenia!
Emil Marecki (stomil.olsztyn.pl): Gdyby mecz był w sobotę, przyjechalibyście silniejszym składem?
- Myślę, że minimalnie silniejszym. Z mojej dwudziestki meczowej kilku zawodników zostało wyróżnionych przez trenera Mariusza Misiurę. M.in. Gleb Kuczko, który jest najlepszym strzelcem drużyny i gra na wahadle, jest dla nas dobrą opcją, bo można z niego korzystać. Bartosz Borowski jest utalentowanym napastnikiem, ale dziś Kacper Błaszkiewicz rozegrał na dobrym poziomie tę pierwszą połowę. Bylibyśmy trochę mocniejsi. Nie byłyby to nie wiadomo jakie wzmocnienia, bo pierwszy zespół gra w niedzielę, ale o te dwie, trzy osoby byłaby różnica, jeśli chodzi o jakość. Podziwiam jednak mój zespół, bo dali radę. Mamy Krzysztofa Janusa oraz Adama Chrzanowskiego doświadczonych zawodników, którzy walczyli i musieli biegać za Denisem Gojko lub innymi piłkarzami. Szanujemy ten punkt.
Emil Marecki (stomil.olsztyn.pl): W Olsztynie, w okresie przygotowawczym mówiło się, że testowany w Wiśle II był Tatsuya Taguchi. Był u trenera? Widział go trener w akcji?
- Tak. Był u nas tydzień, może i dłużej. Zagrał dwa sparingi. W pierwszym krótko, bo może piętnaście lub dwadzieścia minut. W meczu kontrolnym z Widzewem II wystąpił przez czterdzieści pięć minut. Oceniłem go bardzo pozytywnie. Temat się rozmył po kwestiach finansowych, bo Taguchi pojawił się u nas wtedy, gdy nasza kadra nie była mocno zamknięta. Obracaliśmy się w pewnych realiach finansowych i nie mieliśmy czegoś więcej do zagwarantowania. Wypowiadałem się bardzo pozytywnie, a co prawda Taguchi warunki fizyczne ma słabsze, ale widziałem u niego jakość. Na pewno by rywalizował u nas o miejsce w trzecioligowym składzie, bo mamy skromną kadrę. Jeżeli nie ma "spadów" z pierwszej drużyny to skład jest mocno okrojony.
Piotr Gurzęda (trener Stomilu Olsztyn):
- Przede wszystkim szkoda straty punktów, bo tak to trzeba określić w naszej sytuacji. Przeciwnik był jednym z lepiej zorganizowanych zespołów z którymi, przynajmniej za mojej kadencji, graliśmy. Remis może nie tyle jest sprawiedliwy, ale Stomil i Wisła II miały swoje momenty, więc mogło to się skończyć różnie. Ubolewam nad sytuacjami, które mieliśmy i nie udało się wykorzystać, a zwłaszcza tej na 2:0, gdzie wyszliśmy z kontrą. Ćwiczyliśmy to cały tydzień, bo wiedzieliśmy, gdzie problem ma Wisła Płock. Szkoda tego meczu. Mleko się rozlało, trzeba pracować dalej i punktować w następnych meczach.
Emil Marecki (stomil.olsztyn.pl): Trener jest spokojną osobą, widać to na konferencjach. A jak było w szatni? Była wściekłość w sztabie, u zawodników?
- Myślę, że z pozoru jestem spokojną osobą. Te osoby, które mnie znają lepiej to wiedzą, jaki potrafię być. Uważam, że nie jest rozważne wyciąganie wniosków "na gorąco". Można wtedy w emocjach powiedzieć kilka słów, których już później się nie cofnie. Zrobimy analizę i będziemy o tym rozmawiać. Widać było po zawodnikach zdenerwowanie, zmęczenie oraz smutek, bo ciężkie jest dla piłkarza to, że dajesz z siebie wszystko i nie wygrywasz. W sztabie każdy ma inny charakter i ubolewamy nad sytuacją, która jest. Nie ma co przesadnie biczować chłopaków, bo jeden potrzebuje "bata", a drugi "marchewki". Staramy się to jakoś wypośrodkować. Teraz jestem spokojny. W domu pewnie będzie ciężko zasnąć i zacznę analizować mecz, poświęcać się pracy, bo to nam zostało, czyli pracować i z każdym kolejnym dniem się doskonalić.
Emil Marecki (stomil.olsztyn.pl): Denis Gojko sam poprosił o zmianę?
- Nie, to była moja decyzja. W trakcie zmiany zastanawiałem się nad tym czy to dobry ruch. Oczywiście nie piję do Jakuba Bałdygi, ale Denis zawsze w ofensywie daje nam dużo jakości i nawet jak gra słabiej w defensyfie to możemy go wykorzystać w ataku. Myślę, że to był błąd, ale gdybyśmy wygrali mecz to byłaby inna narracja.
Emil Marecki (stomil.olsztyn.pl): Jakub Karpiński w końcówce spotkania leżał na boisku. Czy to coś poważnego czy zmęczenie?
- Myślę, że dał z siebie wszystko i zaczęły łapać go skurcze. Nie mieliśmy już zmian i możliwości rotacji, jeśli chodzi o młodzieżowców. Musieliśmy zdjąć Przemysława Klugiera w pierwszej połowie z powodu choroby. Obrońców nie chcieliśmy zmieniać, także nie było opcji, aby wprowadzić Oskara Bienendę za Jakuba Karpińskiego.
Andrzej Ukleja (stomil.olsztyn.pl): Trener wspomniał o chorobie Przemysława Klugiera. Dlaczego wyszedł chory zawodnik, a nie np. Piotr Jakubowski, który jego zmienia. Prezentuje się dość dobrze. Wtedy pojawiają się przetasowania w ustawieniu i zawodnicy troszeczkę głupieją.
- A o jakich przetasowaniach mówimy?
Andrzej Ukleja (stomil.olsztyn.pl): Karol Żwir idzie wyżej za Przemysława Klugiera, a schodzi Piotr Jakubowski.
- Piotra Jakubowskiego nie dam na skrzydło. Jest zawodnikiem bardziej defensywnym. Trzeba zapytać Przemka, dlaczego się rozchorował. Może nie nosił czapki?
Andrzej Ukleja (stomil.olsztyn.pl): Ale jeżeli zawodnik pewnie daje znać wcześniej...
- Jeżeli da znać wcześniej to oczywiście bierzemy to pod uwagę.
Emil Marecki (stomil.olsztyn.pl): Czyli nic nie wspominał o chorobie?
- Być może czuł się lepiej przed meczem. Czasami wysiłek fizyczny potęguje pewne rzeczy i może o to chodziło. Przemek jest na tyle odpowiedzialny, że gdy coś się dzieje, zgłasza to wcześniej. Widocznie czuł na tyle pewnie, by rozpocząć ten mecz.
28.10.24 10:29 oks1945
Amatorka RIP