Piłkarze Stomilu Olsztyn pozytywnie zaskoczyli w sobotnie popołudnie. Podopieczni Adriana Stawkiego nie byli stawiani w roli faworyta, a mimo tego, zrobili dobre wrażenie i przywieźli z Kielc jeden punkt. Była także szansa na wygranie spotkania z Koroną, ale uczciwie trzeba przyznać, że remis jest wynikiem sprawiedliwym.
Adrian Stawski w meczu z Koroną dał zadebiutować trzem nowym zawodnikom. W bramce zobaczyliśmy Kacpra Tobiasza, który dzień przed meczem został wypożyczony z Legii Warszawa. Wszystko przez to, że na operację zdecydował się Krzysztof Bąkowski, który w rundzie jesiennej był podstawowym bramkarzem olsztyńskiego klubu. Od pierwszej minuty zagrał także pozyskany z Górnika Łęczna Tomasz Tymosiak, ten ruch olsztyńskiego trenera nie był niespodzianką, ale już wystawienie Jakuba Kisiela tuż za napastnikiem już tak. I to był właśnie trzeci zawodnik, który w ostatnią sobotę lutego zadebiutował w pierwszoligowcu. Od pierwszej minuty pierwszy raz zagrał Filip Wójcik, ale niestety nie dotrwał do końca spotkania, bo odezwały się stare demony, czyli kontuzja pleców młodzieżowca.
Za nim mecz się rozpoczał piłkarze stanęli do wspólnego zdjęcia z banerem NIE DLA WOJNY!
Pierwszą groźną sytuację Stomil stworzył w 9 minucie spotkania. Szybka kontra powinna zakończyć się prowadzeniem gości. Łukasz Moneta odważnie wbiegł w pole karne, ale za późno zdecydował się na podanie do środka pola i Korona zdołała wybić piłkę na rzut rożny.
Korona objęła prowadzenie w 27 minucie po rzucie karnym, którego celnie wykonał Adam Frączczak. Wcześniej zawodnika kieleckiego klubu faulował Maciej Dampc, ale w pierwszej chwili arbiter Patryk Gryckiewicz z Torunia pokazał piłkarzowi Korony żółty kartonik za symulowanie w polu karnym. Dopiero analiza VAR przekonała sędziego, że musi wskazać na “wapno”.
Stomil jeszcze przed przerwą zdołał doprowadzić do wyrównania. Olsztyńscy piłkarze wyprowadzili książkową kontrę, która zakończyła się golem. Patryk Mikita z własnej połowy posłał długa piłkę w kierunku Łukasza Monety, który zagrał piłkę na obieg do Jonatana Strausa, który dośrodkował w pole karne, a tam zupełnie niekryty wbiegł z głębi pola wspomniany Mikita i Stomil mógł cieszyć się ze zdobycia pierwszej bramki w 2022 roku.
W drugiej połowie Korona nadal miała więcej z gry, ale nic z tego konkretnego nie wychodziło, a Stomil nadal czekał na kontrę żeby zadać ostateczny cios. W 64 minucie Moneta oddał mocny strzał zza pola karnego, piłkę wyblokował obrońca Korony, ale piłka spadła prosto pod nogi Kisiela, który fatalnie spudłował z bliskiej odległości.
Ostatnie 10 minut Stomil grał z przewagą jednego zawodnika po tym jak czerwoną kartkę dostał Jakub Łukowski, który faulował brutalnie Macieja Dampca (piłkarz opuścił przedwcześnie opuścił boisko). Ostatecznie mecz zakończył się podziałem punktów.
- Brawa dla moich chłopaków za walkę - powiedział po meczu Adrian Stawski, trener Stomilu. - Spodziewaliśmy się, że tutaj nikt nogi i głowy nie odstawi i tak to było widać. Tak wszystkie zespoły trenera Ojrzyńskiego grały, ja też chcę żeby mój zespół tak grał. Zagraliśmy bardzo dobry mecz. W okresie przygotowawczym zrobiliśmy bardzo dużą pracę i jestem przekonany, że to zaowocuje. Z meczu na mecz będziemy grać jeszcze lepiej. Dzisiaj było widać drużynę do samego końca. Mieliśmy swoje sytuacje, Korona miała swoje, więc myślę, że remis jest sprawiedliwy.
W następnym tygodniu Stomil Olsztyn zagra na własnym stadionie z Widzewem Łódź. Początek meczu w piątek (4 marca 2022 roku) o godzinie 18:00.