Po meczu Stomil Olsztyn - Puszcza Niepołomice rozmawialiśmy ze skrzydłowym Stomilu Dominikiem Kunem
Co się wydarzyło w pierwszych 25. minutach meczu? Przegrywaliście 0:2, wyglądaliście fatalnie na boisku i popełniliście fatalne błędy w obronie.
- Początek meczu nam nie wyszedł i Puszcza nas zdominowała. Wiedzieliśmy, że są groźni po stałych fragmentach gry a jednak tak straciliśmy pierwszą bramkę. Później po naszym błędzie straciliśmy druga bramkę i ten początek na pewno nam nie wyszedł, ale później nie poddaliśmy się i goniliśmy wynik i udało nam się doprowadzić do remisu. To jest na plus w tym meczu.
Powinieneś być strzelcem bramki w tym meczu. Dwa razy poprzeczka uratowała gości przed strata gola, czyli Stomil mógł spokojnie ten mecz wygrać?
- Na pewno mieliśmy tych sytuacji sporo, ja sam miałem te dwa strzały, niestety w poprzeczkę. Trzeba to poprawić, żeby jednak te bramki padały, bo mało ich strzelamy. Chcieliśmy wygrać z Puszczą, niestety trzeba było strzelić jeszcze tę jedną bramkę.
Przy 0:2 doping był fatalny, ale z minuty na minutę rozgrzewaliście olsztyńską publiczność. Jak to odbierałeś z boiska?
- Te pierwsze minuty nie sprzyjały i nam i kibicowaniu, bo nie prezentowaliśmy się za dobrze. My się nie poddaliśmy i kibice nas pociągnęli i udało się strzelić te dwie bramki. Trzeba oddać chwałę zmiennikom. Włodek (Tanczyk - red.) wszedł, strzelił bramkę, która uratowała nam punkt. Mam nadzieję, że razem z kibicami to jeszcze pociągniemy i tych parę meczów jeszcze mamy, szczególnie u siebie i tu chcemy wygrywać. Chcemy do końca roku zebrać jak najwięcej punktów.