Na przestrzeni dwóch sezonów mieliśmy możliwość zaobserwowania ciekawej metamorfozy prawie wszystkich nowych piłkarzy ściągniętych do Olsztyna. Zawodnicy sprowadzani byli w formie przez góra trzy miesiące, po czym powietrze uchodziło z nich jak z pękniętych balonów.
"Gdzie są chłopcy z tamtych lat?" chciałoby się o nich napisać. Jak to możliwe, że gwiazdy w swych czwartoligowych klubach tracą swój blask w barwach OKS-u? To może być co najmniej ciekawe zjawisko utraty życiowej formy na pastwisku przy al. Piłsudskiego. Jednym tchem wymienia się tych, którzy z meczu na mecz wypadali coraz gorzej: Harmaciński, Śnieżawski, Zakierski, Rzeźnikiewicz... Ich już w klubie nie ma, niewielu po nich płacze (ja nie!), ale co dziwi najbardziej? Zakierski i Harmaciński w barwach Jezioraka wciąż pokazują klasę, będąc podporą iławskiej jedenastki.
To jednak zamknięty temat - było, minęło. A my wciąż zmagamy się z Suchockim, który dorobek z rundy jesiennej wpisze sobie pewnie do CV - strzelenie jednej bramki zupełnym przypadkiem w trzynastu meczach naprawdę robi wrażenie. Wrażenie rozgoryczenia. Brakuje mi słów, by wytłumaczyć, dlaczego król strzelców IV ligi miewa aż takie problemy ze skutecznością.
Chyba najwyższy czas rozwiązać tę kwestię. Twardy orzech do zgryzienia ma teraz Nakielski, bo to on będzie rozliczony z wyniku zespołu. A ten na razie nie powala. Jakbyśmy w lidze przewodzili, nie byłoby problemu, że Suchocki nie strzela. Ale tych bramek brakuje. Kto wie, może właśnie goli Suchego zabraknie do tego, by grać/nie grać w barażach. Oby nie.
I żeby nie spełnił się czarny scenariusz, że latem gole Suchockiego będziemy "liczyć na palcach dwóch ręki".
Autor: kom