Po meczu w Nowym Sączu trzy pytania zadaliśmy Grzegorzowi Lechowi ze Stomilu Olsztyn.
Nie zgodziliśmy się na przełożenie spotkania. Sandecja mocno naciskała w tej sprawie.
- Przyjechaliśmy z nastawieniem, aby tutaj zagrać dobry mecz, bo tej złości oraz ambicji zabrakło w poprzednim meczu z GKS-em Bełchatów. Byliśmy dobrze przygotowani i nastawieni mentalnie, aby w Nowym Sączu "zaorać" boisko. Dlatego nie chcieliśmy, żeby spotkanie odbyło się w innym terminie. Naszym celem było zrehabilitować się za ostatnie słabsze występy oraz aby udanie zakończyć rok. Byliśmy tak "nakręceni" pozytywnie, że chcieliśmy grać i to nieważne w jakich warunkach. Wiedzieliśmy, że musimy zostawić dużo zdrowia, aby móc wywieźć komplet punktów. Warunki, przy jakich przyszło nam grać, nie zniechęciły nas do walki. Każdy pracował na sobotnie zwycięstwo i dobrze, że udanie kończymy ostatnie ligowe spotkanie w tym roku.
Jak ocenisz zakończoną rundę?
- Jestem uradowany zajętym przez nas miejscem w tabeli. Mimo wszystko oczywiście jest też sporo do poprawy, bo moim zdaniem w nasze szeregi wkradł się minimalizm i to trzeba wyeliminować, żeby walczyć o coś więcej.
Będzie Wam to dane?
- Nastawiam się na to, aby powalczyć o coś więcej, gdyż w innym przypadku gra nie miałaby sensu. Dodatkowo nastawiony jestem również na walkę i trzy punkty w każdym spotkaniu. Chcemy być jak najwyżej oraz trochę namieszać w lidze.