Remigiusz Lembowicz podsumowuje okres transferowy w wykonaniu Stomilu Olsztyn. Odpowiada m.in. dlaczego tak długo czekaliśmy na ostatnie transfery, czy sztab szkoleniowy ma zaufanie zarządu oraz o planach na przyszłość.
Po tym jak Michał Brański przejął klub ile CV piłkarzy wpłynęło do Stomilu?
- Nie liczyłem, ale nie były to kosmiczne liczby. Należy pamiętać, że na skutek przeciągających się kwestii formalnych, faktyczne przejęcie klubu przez nowego właściciela nastąpiło bardzo późno - co sprawiło, że nasze letnie okienko transferowe było trudniejsze niż w innych klubach. Ale poradziliśmy sobie, od pierwszych tygodni po zakończeniu sezonu widać było wzrost zainteresowania "Nowym Stomilem". Dziś odbierani jesteśmy jako solidny pierwszoligowiec - wywiązujący się z finansowych zobowiązań i inwestujący w przyszłość. A do tego mamy fajną "szatnię" trzymaną przez starą gwardię graczy związanych z klubem, którzy widzą swoją rolę w wykuwaniu nowego, silniejszego składu.
Zatrudnienie Erica Molloya i Williana Pozo-Venty było ostatnim ruchem transferowym w tej rundzie?
- Nasza kadra jest w tej chwili bardzo szeroka, nawet przy założeniu że obecni w niej zawodnicy rozkładają się między pierwszy zespół, rezerwy i drużynę A1 junior (U19). Oczywiście "nigdy nie mów nigdy". Jeśli trafi w nasze ręce CV kogoś wybitnie interesującego, kto gotowy będzie wzmocnić Stomil i będzie stanowił ciekawą inwestycję, to bankowo się nad nim zastanowimy, bo każdy profil jest przez nas naprawdę mocno analizowany. Musiałaby się jednak nadarzyć wybitna "okazja", żeby przed otwarciem zimowego okienka dokonać jeszcze jakichś bieżących wzmocnień.
Jako pełnomocnik zarządu ds. sportowych jest pan zadowolony z ruchów transferowych jakie wykonaliście?
- Jako perfekcjonista, nigdy nie jestem w pełni zadowolony z ruchów transferowych jakie udało się wykonać. Zależało mi zwłaszcza na pozyskaniu jeszcze jednego młodego wychowanka Stomilu - ale wybrał on inny zespół I ligi. W wypadku innego wychowanka Stomilu wypożyczenie go do Olsztyna nie było możliwe z racji rozbieżności finansowych. Co zrobić, nie można mieć wszystkiego. Sądzę jednak, że mimo niesprzyjających w tym okienku warunków, jak choćby wspomniane opóźnione przejęcie klubu, mieszcząc się w wyznaczonym przez właściciela budżecie udało nam się tego lata zbudować ciekawą i perspektywiczną kadrę. Zachowaliśmy niemal w całości świetnie punktujący i zżyty zespół z wiosny. Wzmocniliśmy go wartościowymi zawodnikami, w tym ludźmi z regionu i wychowankami. Wreszcie, obudowaliśmy go perspektywicznymi "młodymi gniewnymi", pełnymi chęci do walki o meczową dwudziestkę i zdolnymi powalczyć o wprowadzenie rezerw do III ligi. Naszymi działaniami na rynku transferowym wzmocniliśmy zespół w stosunku do wiosny 2019. Proszę nie zapominać, że moim zadaniem jest godzić wymogi bieżących wyników z wyzwaniem, jakim jest budowa zespołu na lata.
Dlaczego tak długo klub zwlekał ze ściągnięciem zawodników na niektóre pozycje? Jak chociażby Oktawiana Skrzecza czy do środka pola Macieja Pałaszewskiego? Już po pierwszym meczu w Radomiu było widać, że zespół potrzebuje wzmocnień na tych pozycjach?
- Jak mawiał klasyk, "do tanga trzeba dwojga". Przez kilka ostatnich sezonów pełnych organizacyjnych grzechów i finansowych zaniedbań, Stomil zepsuł swoją markę na krajowym rynku. Uwierzcie, że nie ułatwia to rozmów z zawodnikami, a i kluby bywały nieufne. Rozmowy czasem trzeba było zaczynać od tłumaczenia, że teraz w Olsztynie płaci się na czas i organizacyjnie klub jest w zupełnie innym, lepszym miejscu, niż kilkanaście miesięcy wcześniej. Druga przyczyna jest taka, że nie zamierzamy szastać pieniędzmi i przepłacać. Nie jest więc tak, że "cena nie gra roli, bierzemy kogo chcemy". Polska piłka jest bogata w historie klubów, które szły taką drogą donikąd. W związku z tym nie porywaliśmy się na zatrudnianie piłkarzy, którzy oczekiwali niemal dwukrotności najwyższego kontraktu w klubie - nawet jeśli piłkarsko czy pod względem filozofii budowania drużyny idealnie wpisywali się w naszą wizję.
Należy też pamiętać, że kluby Ekstraklasy przez kilka pierwszych kolejek sondowały kto z "ekstraklasowych młodzieżowców" w największym stopniu "odpali" - i dopiero w ostatnich tygodniach okienka otworzyły się mocniej na rozmowy o transferach czy wypożyczeniach poszczególnych. Dość powiedzieć, że rozmowy z dyrektorem Sztylką ze Śląska Wrocław, dotyczące ponownego wypożyczenia Pałaszewskiego, odbyłem jeszcze w czerwcu - a pojechałem na Dolny Śląsk porozmawiać z nim w tej kwestii osobiście w połowie lipca 2019. Później długo drążyłem temat, a trener Zajączkowski przekonywał zawodnika jak istotną rolę odegra jesienią w Stomilu - aż finalnie się udało. Transfery lubią ciszę, a przy ograniczonym budżecie - wymagają czasu i umiejętnych negocjacji.
Wreszcie: osobiście pokładam dużą wiarę w obecną w szerokiej kadrze Stomilu młodzież, zarówno tę sprowadzoną do Olsztyna jak i tę wyrastającą z akademii czy z innych klubów z regionu. Od początku ufam, że stanowi ona wartościowe zaplecze dla pierwszego zespołu, a I liga to nie są rozgrywki w których powinniśmy się obawiać śmiałego wprowadzania młodych zawodników. Pod koniec okienka dokonaliśmy na kilku pozycjach uzupełnień składu zawodnikami o pewnym doświadczeniu - nadal celując jednak w pierwszej kolejności w graczy możliwie młodych, "głodnych" i rozwojowych.
A to nie było tak że w pewnym momencie za mocno skupiliście się na pozyskiwaniu młodych zawodników, którzy mogą stanowić o sile w przyszłości, a nie teraz?
- Wspomniałem przed chwilą, że moja wiara w zdolność młodzieży do "udźwignięcia" I ligi jest bardzo duża, zwłaszcza przy umiejętnym stopniowym wprowadzaniu do gry pojedynczych zawodników. Skoro Feyenoord czy Anderlecht mogą wychodzić na pierwsze mecze ligowe w tym sezonie kilkoma chłopakami z roczników 2002 i 2003, to nie wierzę że nie da się podobnych rzeczy robić w polskiej I lidze. Żeby ktoś stanowił o sile zespołu w przyszłości, musi mieć szansę powalczyć o miejsce w meczowej dwudziestce już teraz - a nie zrobi tego mając w kadrze czterech 30-letnich konkurentów na swojej pozycji.
Wiosną 2019 roku, prowadzony przez trenera Zajączkowskiego zespół Stomilu Olsztyn był czwartą siłą I ligi, co pozwoliło nam się utrzymać. Szacunek nakazywał w pierwszej kolejności skupić się na zachowaniu zespołu, który to osiągnął. Zaznaczę, że niemal wszystkim zawodnikom Stomilu z końcem sezonu 18/19 wygasały kontrakty - więc nie było to zadanie proste. W letnim okienku skutecznie negocjowaliśmy kontrakty 27 zawodników - a dobrej połowie przypadków wiązały się one również z koniecznością negocjowania z klubami kwestii transferów lub wypożyczeń. Myślę, że ani w I lidze ani w Ekstraklasie nie było podobnego przypadku.
W letnim okienku, spośród relatywnie istotnych zawodników Stomilu, odeszło zaledwie trzech/czterech ludzi. Równolegle, na początku przygotowań do zespołu dołączyli doświadczeni zawodnicy tacy jak Remisz, Biedrzycki, Siemaszko i Cetnarski - oraz szerokie grono zdolnej młodzieży.
Kończąc ten przydługi wywód odpowiedzią na pana pytanie - nie, nie było tak (śmiech - red.)
Rzeczywiście lepiej jest ściągać młodych piłkarzy z Polski niż penetrować rynek warmińsko-mazurski? Nie wierzę, że w naszym regionie nie ma napastnika o podobnych umiejętnościach niż Szymon Rak?
- Szymon Rak to chłopak z rocznika 2000, który przez najbliższe dwa lata nadal będzie młodzieżowcem, a w wypadku awansu do Ekstraklasy przestanie nim być w 2022 roku. Był on przez specjalistyczne media uznany najlepszym zawodnikiem CLJ U18 w 2018 roku - gdzie w 61 spotkaniach zaliczył 26 bramek i 4 asysty, mając udział w bramce dla swojego zespołu co 67,7 minuty na placu gry. Następnie stosunkowo dobrze wprowadził się do seniorskiej piłki w bardzo mocnej ekipie Motoru Lublin, która mimo gry w III lidze organizacyjnie i budżetowo jest zespołem porównywalnym z pierwszoligowym Stomilem. Zaliczył tam 6 bramek i 2 asysty w 31 spotkaniach, i to mimo wchodzenia głównie na końcówki - notując bramkę lub asystę co 106,7 minut gry.
Śmiem twierdzić, że podobnie bramkostrzelnych polskich napastników z tego rocznika, którzy nie są jeszcze związani z klubem Ekstraklasy, trudno znaleźć nie tylko w regionie, ale i w całej Polsce. No dobrze, mieliśmy na celowniku jednego takiego chłopaka - Karola Czubaka, który obecnie przebojem zdobywa II ligę. Miałem go "w notesie" od dłuższego czasu, chcieliśmy go w Stomilu, była rozmowa na ten temat - ale latem był on już dogadany z Bytovią i jednoznacznie zdecydowany na ten klub. Wracając do poprzedniej myśli - niech będzie: ogłaszam "challenge" dla wszystkich kibiców Stomilu. Jeśli ktoś jest w stanie znaleźć chłopaka z rocznika 2000 lub młodszego o podobnych statystykach co Rak, najlepiej w regionie - niech pisze maila na skauting@stomilolsztyn.com.
Będę bardzo szczęśliwy, jeśli komuś się uda znaleźć takiego zawodnika. Budujemy dział skautingu, więc może ktoś się pokaże i coś z tego będzie. Po naszych ruchach z tego lata chyba widać, że oparcie drużyny o wychowanków i graczy z regionu jest dla nas bardzo istotne - więc jak najszybciej powinniśmy znajdować kolejnych. Między innymi z tego powodu tej jesieni uruchamiamy systemowy skauting całego województwa, od poziomu U-12 wzwyż. Ogólnie, jeśli komukolwiek ze Stomilem w sercu rzuci się w oczy w regionie jakikolwiek zdolny dzieciak na dowolnej pozycji - ja zawsze chętnie wysłucham o kim mowa i jeśli zweryfikujemy że warto, to na 100% wyślemy ludzi, żeby go dokładniej obejrzeć; skauting@stomilolsztyn.com - piszcie!
Dużo jest tych piłkarzy w pana notesie?
- Bazę danych mamy ogromną, ale to wynika z specyfiki mojej wcześniejszej pracy. Zaznaczę też, że właściwie każdego dnia na liście "do sprawdzenia" pojawia się ktoś nowy, i właściwie każdego dnia ktoś z niej wypada. Koniec końców faktycznym celem transferowym stanie się pewnie jeden na stu zawodników, którzy w ten lub inny sposób zwrócili naszą uwagę - a z tej wyselekcjonowanej grupy do klubu trafi może jeden na dziesięciu, bo jeśli ktoś zwraca naszą uwagę, to prawdopodobnie zwrócił już również uwagę innych. To nie jest prosta gra. Aby zdecydowanie więcej nazwisk w kategorii "uwaga! talent!" znaleźć w okolicach Olsztyna, budujemy model skautingu jaki obowiązywał będzie w klubie i w akademii, którego spora część ukierunkowana będzie na dzieciaki z regionu. Umówieni jesteśmy z trenerem Zajączkowskim i z trenerem Klepczarkiem, że do końca tego roku wybierzemy 20 nazwisk interesujących młodych piłkarzy z Warmii i Mazur - i będziemy ich dokładnie obserwować. Mam nadzieję, że przynajmniej kilku z nich okaże się dostatecznie utalentowanych by ostatecznie trafić na Piłsudskiego.
W tej polityce transferowej będziecie chcieli odchodzić od stawiania na zawodników z naszego regionu? Bo teraz trzon zespołu stanowią piłkarze wychowani w Olsztynie lub w regionie. Grzegorz Lech, Piotr Skiba, Rafał Remisz, Artur Siemaszko, Janusz Bucholc, Wiktor Biedrzycki?
- We wcześniejszych wypowiedziach dałem chyba jednoznaczną odpowiedź na to pytanie, ale mogę to powiedzieć jeszcze raz. Przedłużenie umów z rdzeniem zespołu zakorzenionym w klubie i w regionie było dla nas w letnim okienku priorytetem. Remisz, Siemaszko - uważam, że to wspaniały materiał na skrzydłowego bardzo wysokiej klasy - i Biedrzycki również nie zostali sprowadzeni przypadkiem, tylko w pełni świadomie. Podobnie rzecz się miała ze ściągnięciem do klubu Piotrka Klepczarka. Wspominałem też, że walczyliśmy w tym okienku o jeszcze dwóch wychowanków Stomilu, ale w ich wypadku niestety się nie udało. Reasumując, w miarę możliwości i dostępności "materiału ludzkiego" będziemy chcieli zostać przy stawianiu na zawodników z regionu. Dołożymy również starań, by skuteczniej wyławiać do Stomilu lokalne talenty. Wszystko to jednak wymaga czasu i spokojnej, długofalowej pracy - której efekty mam nadzieję zobaczyć za kilka lat.
To, że przebywa Pan w Warszawie, a nie w Olsztynie nie utrudnia panu pracy? Nie widzi pan zespołu podczas treningów czy chociażby podczas wszystkich spotkań drużyny rezerw, gdzie na miejscu można podejrzeć jak sprawdzają się młodzi zawodnicy?
- Moje role w Stomilu to budowa i utrzymanie zbilansowanej i perspektywicznej kadry zespołu, analiza potrzeb, rozwiązywanie problemów i wyznaczanie długoterminowego kursu w przyszłość. Wzorem największych klubów chcemy bowiem skupiać się nie tylko na „tu i teraz”, ale i na szeroko pojętym „długim okresie”. Współodpowiadam też za wprowadzanie nowych pomysłów, takich jak rozwinięty skauting, liceum sportowe i wszechstronny rozwój akademii. Do takiej pracy koncepcyjnej moja permanentna obecność w Olsztynie nie jest konieczna - wystarczy dobra komunikacja.
Jeśli idzie o bieżące obserwowanie na treningach zbudowanej według mojej koncepcji kadry - pokładam pełne zaufanie w sztab szkoleniowo-analityczny i jego wybory. Nawet gdybym nie zgadzał się co do oceny natychmiastowej przydatności tych lub innych zawodników do gry, to selekcja kadry meczowej pozostaje w 100% po stronie trenera.
Jestem obecny na większości domowych spotkań w I lidze, a wszystkie dokładnie analizuję w formie video. Zdarzyło mi się też pojechać z Warszawy na mecz naszych rezerw, również transmisje video z IV ligi ułatwiają mi monitorowanie sytuacji - więc wielkie podziękowania dla osób, które tego się podjęły, oby tak dalej. Ogólnie, będziemy mocno rozwijać dział raportowania i wideoraportowania w klubie i akademii, oraz wewnętrzną "pionową" komunikację między poszczególnymi rocznikami. Dodam też, że z Warszawy łatwiej jeździ się po Polsce na mecze - więc to, że dalej w niej mieszkam, niektóre kwestie również ułatwia, jak choćby oglądanie zawodników, których mam „w notesie”.
Sztab szkoleniowy Stomilu ma pełne zaufanie zarządu?
- O zaufanie zarządu należy pytać zarząd - którego części nie stanowię. Jeśli idzie o moje osobiste odczucia, ja lubię opierać się na faktach. W okresie od 19 października 2018 do dzisiaj, czyli w okresie pracy trenera Zajączkowskiego, Stomil Olsztyn jest trzecim najlepiej punktującym zespołem 1. Ligi. W tej sytuacji mój brak zaufania do sztabu szkoleniowego byłby po prostu absurdalny. Liczby nie kłamią, patrząc na średnią punktów na mecz trener Zajączkowski robi w Stomilu świetną robotę - zwłaszcza gdy weźmiemy pod uwagę, w jakich warunkach startował. Nie zmienia to faktu, że mogę w wielu kwestiach się z nim nie zgadzać, bo nasze spojrzenie siłą rzeczy będzie się różniło z racji na inną perspektywę czy na mocniejsze skupienie tej czy innej osoby na długim lub krótkim okresie. Tak długo jednak, jak darzymy się wzajemnym szacunkiem i jesteśmy gotowi by nawzajem wysłuchiwać swoich racji, nie widzę w tym nic złego. Świat byłby nudny gdybyśmy wszyscy myśleli dokładnie tak samo, ja też nie mam monopolu na słuszność.
To skąd się wzięły plotki o Wojciechu Stawowym w Stomilu? W każdej plotce jest jakieś ziarnko prawdy.
- Plotka bez pokrycia, nawet nie staramy się dociekać co za nią stało. Niestety, w świecie piłki nie unikniemy takich sytuacji.
Jak Pan ocenia kadrę I zespołu i szerokiego składu, w tym rezerw?
- Można to wywnioskować z moich wcześniejszych wypowiedzi. Uważam, że pierwszy zespół przy dobrych wiatrach może powalczyć o fazę play-off w I lidze, a rezerwy powinny powalczyć o awans do III ligi. Liczę też na dobrą postawę naszych juniorów, których zespoły również w tym okienku wzmocniliśmy, bo docelowo chcemy mieć możliwie dużo zespołów w CLJ. Czy i komu się uda? Piłka jest nieprzewidywalna, więc zobaczymy na koniec sezonu.
Kto, oprócz Hinokio, sprawia na Panu największe wrażenie?
- Nie chcę nikogo wyróżniać, nawet Kokiego - trzymam kciuki za wszystkich naszych zawodników i nie mam personalnych faworytów. Oby wszystkim wiodło się jak najlepiej!
Dużo mówimy o transferach do Stomilu. A są jakieś propozycje wytransferowania piłkarzy ze Stomilu w świat? Rok temu podobno była oferta dla Jakuba Mosakowskiego, który ponownie został powoływany do reprezentacji młodzieżowej.
- W Stomilu jest obecnie wielu młodych, perspektywicznych piłkarzy, którzy byli lub są obserwowani czy sprawdzani przez kluby Ekstraklasy. Wspominałem już jednak, że transfery lubią ciszę - więc w razie ewentualnych ruchów wychodzących klub będzie informował o nich po fakcie, a nie przed. Najważniejsze jednak, żeby Ci chłopcy ciężko i sumiennie pracowali, nie tylko na treningach ale i poza nimi, prowadząc się jak wzór profesjonalisty i dokładając "coś ekstra" od siebie w kwestii sportowego rozwoju. Warto by wszyscy pamiętali, że sukces wykuwa się bardzo ciężką i powtarzaną do znużenia pracą, a talent tylko w tym pomaga. Talent bez pracy nie znaczy nic. Jeśli skupią się na tym, a nie na zastanawianiu się nad ewentualnymi przyszłymi transferami - to sukcesywnie będą się przebijać do kadry meczowej, a potem gruntować pozycję w pierwszym składzie. Wcześniej czy później sprzedamy pewnie jednego lub kilku z nich, a w ich miejsce wskoczą kolejni ludzie z młodszych roczników. Takie są prawa rynku.
Rafał Gikiewicz jak przebywał w Olsztynie to zdradził w jednym z wywiadów, że klub jest zainteresowany współpracą z Unionem Berlin? Czy coś pan wie na ten temat?
- Rafał jest związany z OKS i chce wspierać budowę "Nowego Stomilu". Był w Olsztynie, rozmawiał z właścicielem klubu, jeśli cokolwiek będzie na rzeczy - klub na pewno nie omieszka o tym poinformować - choć to raczej "melodia przyszłości". Ogólnie - jesteśmy otwarci na wymianę doświadczeń, naukę dobrych praktyk i inne formy współpracy z klubami i akademiami z "większych" lig. Mamy kontakt z kilkoma z nich i sukcesywnie będziemy pracować nad przekuciem tego kontaktu w "coś więcej" - choć nie interesuje nas status "klubu satelickiego".
A skoro jesteśmy przy braciach Gikiewiczach, to prawda to, że sondowaliście czy Łukasz byłby skory do powrotu do Olsztyna?
- Nie potwierdzam, nie zaprzeczam - ale jednym z pierwszych działań jakie podjąłem przy tworzeniu koncepcji budowy kadry na sezon 19/20 było stworzenie bazy danych wszystkich wychowanków Stomilu i wszystkich piłkarzy z Warmii i Mazur, którzy aktywnie grają w seniorską i "późno-juniorską" piłkę na w miarę rozsądnym poziomie. Odpowiedź nasuwa się więc sama...
13.09.19 09:25 Dyrektor OKS 1945
nie wierzę co czytam idę robić spaghetti z makaronu który sobie zdjąłem z uszu
13.09.19 08:01 Levante
Obranej strategii nie oceniam ........ ale dobrze że wreszcie taka osoba w klubie jest. trzymam kciuki aby jak najwięcej transferów wypaliło :)
13.09.19 05:51 dzbs
Typowo biznesowe podejście. Czy dobrze to się okaże... Jeżeli będziemy się wzorować na takich klubach jak Feyenoord to zajedziemy naprawdę daleko. Dajcie tym ludzią spokojnie pracować a nie tylko marudzicie i narzekacie. Każdy z Was mógł zostać właścicielem klubu ;)
13.09.19 02:15 leokot
Następny mówi o Nowym Stomilu a kiedy wróci nasz Stary Kochany Stomil?