Ten mecz dla obu stron miał znaczenie niebagatelne, tak więc o ewentualnej porażce żaden klub nawet nie chciał myśleć. Jednak przed spotkaniem olsztyńscy kibice byli raczej wspomnieniami przy tym ostatnim meczu Stomil - Legia (rozegranym 13 maja 2000). Wtedy OKS dowodzony przez Bogusława Kaczmarka w pięknym stylu ograł warszawski zespół - nie pozostawiając żadnych złudzeń. Teraz każdy fan olsztyńskiej drużyny marzył o powtórce, ale po ostatnich słabych występach większość sympatyków przyjęła dosyć sceptyczną postawę i remis wzięliby "w ciemno"! Jednak czas pokazał, że Stomil do ligowych outsiderów nie należy.
Mecz rozpoczął się o godz. 15, a jego głównym arbitrem był Piotr Kotos z Wrocławia. Spotkanie rozgrywane było przy bezchmurnym niebie i udziale 8 tys. widzów na trybunach (co tej wiosny jest najlepszym wynikiem). Od początku atakować próbowali gospodarze, ale to wszystko kończyło się najczęściej przed polem karnym warszawskiej bramki. W zespole OKS-u doszło do pewnych zmian - w ramach umowy zawartej między dwoma klubami w meczu nie mógł wystąpić Maciej Sawicki (piłkarz wypożyczony do Stomilu z Legii), rolę rozgrywającego pełnił Rafał Szwed, a na skrzydłach pomagali mu Marek Kwiatkowski oraz Krzysztof Kowalczyk. Natomiast Paweł Holc wraz z Piotrem Matysem tworzył duet napastników. Jednak wróćmy do wydarzeń na boisku. W 7' Rafał Szwed wykonywał rzut rożny z prawej strony boiska. Piłka została uderzona z dużą rotację - jednak nie wpadła bezpośrednio do bramki. Futbolówki do siatki Legii nie skierowali także Holc i Kowalczyk, którzy zamykali akcję przy lewym słupku (nie zdołali dojść do piłki). W 10' pierwszą groźną akcję przeprowadziła Legia, jednak zakończona została niecelnym strzałem Piekarskiego. Dwie minuty później "celowniki" warszawskiej drużyny znacznie lepiej zostały ustawione - Giuliano bardzo mocno strzelił zza pola karnego, jednak rewelacyjnie obronił Krzyształowicz. W 14' kibice mieli się z czego cieszyć! Paweł Holc dynamicznie wszedł prawą stroną i ograł m. in. Macieja Murawskiego, po czym (padając na ziemię!) zdołał dośrodkować w pole karne Legii. Tu piłkę źle przyjął Piotr Matys, ale akcję z lewej strony zamykał Krzysztof Kowalczyk, który silnym strzałem pokonał Robakiewicza. 1:0 dla Stomilu i co raz lepsza atmosfera na trybunach - tak można opisać w jednym zdaniu, to co działo się kilka minut później. Jednak na płycie boiska zaczynała uwidaczniać się przewaga Legii, OKS był co raz częściej "zamykany" na własnej połowie. Jednak niewiele z tej przewagi wynikało - doświadczeni obrońcy Stomilu umiejętnie wytrącali Legionistów z odpowiedniego tempa gry. W 32' rzut rożny wykonuje Rafał Szwed. Piłka znowu mocno się "kręci", ale w zamieszaniu podbramkowym faulowany jest "Robak". W odpowiedzi - groźnie pod naszą bramką, gdzie tym razem faulowany jest nasz golkiper. W 35' po kontrze olsztynian - strzał głową zza pola karnego oddaje Holc, jednak uderza zbyt lekko. W rewanżu groźnie z rzutu wolnego uderzał Kiełbowicz - "Krzyształ" złapał jednak futbolówkę. W 42' mogło być 1:1, jednak po strzale Citki znowu bezbłędnie interweniuje Krzyształowicz. W 45' olsztynianom do pełni szczęścia zabrakło centymetrów. Rzut wolny z lewej strony, na wysokości pola karnego wykonywał Kowalczyk. Miękko wrzucił piłkę w pole karne, a tu głową uderzył ją Cecot - jednak futbolówka trafiła w poprzeczkę! Kilka minut później arbiter zakończył pierwszą połowę, którą zasłużenie wygrał Stomil.
Jednak to wszystko było tylko zapowiedzią olbrzymiej dawki emocji jaka nastała w drugiej części gry. Rozpoczęło się od zmiany w Legii - Kowalczyka zastąpił Kucharski, przywitany przez olsztyńskich fanów oklaskami. W 50' Citko znowu próbował doprowadzić do wyrównania, jednak po podaniu Jarzębowskiego niezbyt precyzyjnie uderzył głową. W 57' po rzucie rożnym dla warszawian, w naszym polu karnym powstało olbrzymie zamieszanie, ale na nasze szczęście Mięciel nie zdołał oddać celnego strzału. W 60' Kiełbowicz próbował zaskoczyć strzałem (z rzutu wolnego) Krzyształowicza - minimalnie chybił. Jednak "co ma wisieć - nie utonie" i minutę później był już remis. Tym razem Citko wykonywał rzut wolny i dorzucił precyzyjnie piłkę do "Kucharza", który strzałem głową zaskoczył "rażonego" promieniami słonecznym Krzyształowicza. W 67' rzut wolny wykonuje Rafał Szwed (z ok. 25 metrów), strzela mocno, po ziemi, ale "Robak" nie daje się zaskoczyć. W odpowiedzi na naszą bramkę strzela Kiełbowicz, ale piłkę pewnie chwyta Krzyształowicz. Na placu gry co raz gorzej gra Piotr Matys (zbiera wiele gwizdów od kibiców) i trener Kieżun wpuszcza za niego w 76' Abla Salamiego. Była to decydująca zmiana dla losów spotkania. Chwilę później Salami wyłuskał piłkę od Magiery, ograł jeszcze Murawskiego i wraz z Cecotem ruszył na bramkę Robakiewicza. Przed polem karnym podał do olsztyńskiego defensora, który wpadł z piłką w pole karne (tu został sfaulowany), jednak od leżącego Cecota, futbolówkę przejmuje Holc i bez zastanowienia uderza... Piłka wpada, a na tablicy świetlnej ukazuje się rezultat 2:1. Legia z minuty na minutę gra co raz gorzej, a jej ataki przypominają raczej "walenie głową w mur". W 86' "kropkę nad i" mógł postawić Abel Salami, który wyszedł sam na sam z Robakiewiczem. Jego strzał odbił jednak golkiper Legii, ale nie było się czym smucić, bo chwilę później pan Kotos zagwizdał po raz ostatnio i Stomil znowu zwyciężył Legię u siebie!
Autor: mjr