Tak walczącej drużyny Stomilu olsztyńscy kibice nie widzieli już dawno. Przed meczem mówiło się, że zdecydowanym faworytem są piłkarze Legii. Walczą przecież o mistrzostwo, wysokie premie za zwycięstwa i... zachowanie posad po sezonie. Warszawski szkoleniowiec Franciszek Smuda zamierza bowiem pozbyć się kilku graczy. A Stomil, grający za darmo, pewny utrzymania w lidze i na dodatek mający znacznie słabszy skład? Po raz kolejny okazało się, że trener Bogusław Kaczmarek jest mistrzem moblizacji i świetnym strategiem. Tak rozbudził w swoich chłopakach chęć wygranej, że Legia momentami nie istniała na boisku. Wielu graczy Stomilu wzniosło się na wyżyny umiejętności. Wypada się tylko dziwić, że olsztyńscy działacze chcą się rozstać z Kaczmarkiem, bo sobotni mecz był najlepszym dowodem na to, że szkoleniowiec powinien zostać w Olsztynie na przyszły sezon.
Wygrana Stomilu to przedłużenie wspaniałej passy nie przegranych ligowych spotkań olsztynian na własnym boisku do 20 meczów. Ponadto jest wygraną historyczną: wcześniej Legia nigdy nie przegrała ze Stomilem. Mało tego. Ta drużyna była ostatnią, której olszrynianie nie mieli do tej pory „na rozkładzie". Dla gości ta porażka ma spore konsekwencje. Pozbawia ich praktycznie szans na mistrzostwo.
Wygrana Stomilu to przedłużenie wspaniałej passy nie przegranych ligowych spotkań olsztynian na własnym boisku do 20 meczów. Ponadto jest wygraną historyczną: wcześniej Legia nigdy nie przegrała ze Stomilem. Mało tego. Ta drużyna była ostatnią, której olszrynianie nie mieli do tej pory „na rozkładzie". Dla gości ta porażka ma spore konsekwencje. Pozbawia ich praktycznie szans na mistrzostwo.
Menedżerowie i sponsorzy
W sobotę na olsztyńskich trybunach zasiadło kilku menedżerów obserwujących zawodników obu drużyn. Najważniejsi przyjechali z Feyenoordu Rotterdam, by po raz kolejny obejrzeć na żywo Zbigniewa Małkowskiego. Na trybunach byli również potencjalni nowi sponsorzy Stomilu (mówi się o firmie Evita i stacjach telewizyjnych — Polsacie lub TVN). Poza tym dwóch piłkarzy Stomilu miało szczególne powody do zagrania na maksimum możliwości: Cezary Kucharski prawdopodobnie po sezonie odejdzie do... Legii, a Marcin Szulik rozgrywał w sobotę setny mecz w ekstraklasie. Od początku olsztynianie nastawili się na grę z kontry. Legia zmuszona do ataku pozycyjnego popełniała mnóstwo błędów i co chwila narażała się na groźne akcje gospodarzy. Koncert gry Stomilu nastąpił szczególnie od 25 min. Jego liczne ataki siaty popłoch w warszawskiej obronie i gdyby nie dobra gra Zbigniewa Robakiewicza, goście mogli stracić jedną lub dwie bramki. W 27 min po kontrze Stomilu i dobrym podaniu Kucharskiego Piotr Matys wyszedł przed bramkarza Legii, ale ostatecznie nie zdołał opanować piłki. Chwilę później po rzucie wolnym Stomilu piłka odbiła się od muru i nieoczekiwanie trafiła do nie obstawionego Tomasza Radziwona. Ten strzelił, ale trafił w rozpaczliwie interweniującego Robakiewicza. W 32 min po kolejnej kontrze Stomilu Kucharski precyzyjnie dośrodkował w pole karne, ale zamykający akcję Szulik mając przed sobą tylko bramkarza trafił głową obok słupka. Dwie minuty później Holc po podaniu Szulika znalazł się sam przed Robakiewiczem, ale ten znakomicie obronił strzał. W 39 min Kucharski ośmieszył Jacka Bednarza i Jacka Zielińskiego i wbiegł w pole karne. Obrońcy Legii wprawdzie wybili piłkę, doszedł do niej Radziwon i mocno strzelił lewą nogą w długi róg. Robakiewicz sparował piłkę na słupek i ostatecznie złapał ją tuż przed linią bramkową.
Strzelił, zanim go zdjęli
Druga połowa zaczęła się od nieoczekiwanego incydentu. W 49 min Marek Citko blokując dostęp do piłki uderzył łokciem w twarz biegnącego za nim Andrzeja Biedrzyckiego. Biedrzycki może trochę teatralnie upadł, ale sędzia słusznie pokazał piłkarzowi Legii czerwoną kartkę. Grający w przewadze Stomil szybko zdobył gola: w 61 min Szulik wyskoczył do piłki razem z Murawskim i niespodziewanie, bo jest niższy o głowę od warszawskiego obrońcy, odebrał mu ją. Wszystko działo się na linii pola karnego Legii: pomocnik Stomilu dostrzegł wbiegającego w pole karne Matysa, podał mu w tempo, a ten z pierwszej piłki strzelił w krótki róg do siatki. Radość olsztyńskiego napastnika była olbrzymia, bo wcześniej jego gra niezbyt zachwycała, a trener Kaczmarek już chciał go zdjąć z boiska. Po utracie bramki Legia zaatakowała, ale bez specjalnej wiary w sukces. A Stomil czyhał tylko na szybkie kontry, w czym szczególnie brylował Kucharski. W 73 min po jednej z nich Paweł Holc mocno strzelił z 17 m, ale piłkę zmierzającą pod poprzeczkę znakomicie obronił Robakiewicz. W 81 min powstało na polu karnym Legii olbrzymie zamieszanie. Piłkę w końcu uderzył Piotr Orliński, lecz ta odbiła się od słupka i wyszła w pole. W 90 min Legia miała ostatnią szansę na wyrównanie, wykonywała rzut rożny. Świetnie grający obrońcy Stomilu wybili jednak piłkę za pole karne. A po końcowym gwizdku piłkarze Stomilu padli sobie w ramiona.
Druga połowa zaczęła się od nieoczekiwanego incydentu. W 49 min Marek Citko blokując dostęp do piłki uderzył łokciem w twarz biegnącego za nim Andrzeja Biedrzyckiego. Biedrzycki może trochę teatralnie upadł, ale sędzia słusznie pokazał piłkarzowi Legii czerwoną kartkę. Grający w przewadze Stomil szybko zdobył gola: w 61 min Szulik wyskoczył do piłki razem z Murawskim i niespodziewanie, bo jest niższy o głowę od warszawskiego obrońcy, odebrał mu ją. Wszystko działo się na linii pola karnego Legii: pomocnik Stomilu dostrzegł wbiegającego w pole karne Matysa, podał mu w tempo, a ten z pierwszej piłki strzelił w krótki róg do siatki. Radość olsztyńskiego napastnika była olbrzymia, bo wcześniej jego gra niezbyt zachwycała, a trener Kaczmarek już chciał go zdjąć z boiska. Po utracie bramki Legia zaatakowała, ale bez specjalnej wiary w sukces. A Stomil czyhał tylko na szybkie kontry, w czym szczególnie brylował Kucharski. W 73 min po jednej z nich Paweł Holc mocno strzelił z 17 m, ale piłkę zmierzającą pod poprzeczkę znakomicie obronił Robakiewicz. W 81 min powstało na polu karnym Legii olbrzymie zamieszanie. Piłkę w końcu uderzył Piotr Orliński, lecz ta odbiła się od słupka i wyszła w pole. W 90 min Legia miała ostatnią szansę na wyrównanie, wykonywała rzut rożny. Świetnie grający obrońcy Stomilu wybili jednak piłkę za pole karne. A po końcowym gwizdku piłkarze Stomilu padli sobie w ramiona.
Autor: Tomasz Boenke
Źródło: Gazeta Olsztyńska
Po meczu powiedzieli:
Cezary Kucharski
Napastnik Stomilu — Legia zagrała tak, jak jej pozwoliliśmy. Stworzyliśmy dużo sytuacji po kontrach i zagraniach z pierwszej piłki. Czerwona kartka dla Citki trochę ułatwiła nam zadanie. Szansa mojego przejścia do Legli istnieje, ale jeszcze z tym poczekajmy. Nie ukrywam jednak sympatii do tego klubu i cieszę się, że trener i działacze znowu sa zainteresowani moja osobą.
Trener Legli - Nie mam słów do oceny spotkania. Mój zespól jest zupełnie inny w domu i na wyjeździe. Sam nie wiem dlaczego. Muszę sie nad tym zastanowić. Czasu nie zostało wiele, dwa tygodnie do końca rozgrywek. Potem musimy w zespole wiele zmienić. Takich spotkań jak to ze Stomilem w naszym wykonaniu w ogóle nie powinno być. W ostatnich trzech meczach musimy zdobyć parę punktów, żeby chociaż zachować twarz. To była większa katastrofa niż z Groclinem. Już od pięciu lat w Legii jest tak, że piłkarze jeden raz zagrają dobrze, a potem pięć razy źle. Kucharskiego znam od dłuższego czasu, to chłopak z charakterem i to jest dla mnie najistotniejsze.
Bogusław KaczmarekTrener Stomilu - Dzisiaj zawodnicy wzięli sobie do serca to, że grają dla sponsorów i o naszą przyszłość. Potwierdzili, że w Olsztynie powinna być piłka w dobrym wydaniu. Bałem się drugiej połowy, bo nie wykorzystane sytuacje się mszczą. A o czerwonej kartce powiem tyle, że lepiej graliśmy, gdy goście byli w komplecie. Ale Legia nawet w osłabieniu to superklasowy zespól. Kilka minut przed strzeleniem bramki chciałem zmienić Matysa. Trochę mnie zdenerwował, bo znowu zaczyna grać swoją prywatną piłkę, przeszkadzając sobie, drużynie i mnie. Byłem bliski zmiany. Bardzo się cieszę, że Małkowski wypadł przyzwoicie. Szkoda, że odejdzie. Jurek Dudek oglądał na żywo mecz w Canal Plus i przed chwilą zadzwonił z gratulacjami, że był to bardzo dobry mecz.
Marek CitkoNapastnik Legii —To nie było tak, żebym specjalnie uderzył Biedrzyckiego. Wyrywałem się, bo byłem trzymany. Jestem załamany, wyszedłem na osła. Stało się. Nie miałem zamiaru robić nikomu krzywdy. To był przełomowy moment meczu. Trudno mi teraz zebrać myśli.