Podejrzewam, że jednak żadna. Wstydem byłoby się zgłosić do porażki po meczu, w którym jest się lepszym, prowadzi do ostatniej minuty regulaminowego czasu i przegrywa po rzutach karnych. Tak przegrać chcieć mogliby tylko mentalni przegrani, jacyś zwykli frajerzy. Mistrzowie zawsze grają o zwycięstwo i nienawidzą przegrywać, bez względu na okoliczności.
Przełamanie w Jastrzębiu i zwycięstwo z GKS-em zeszło na dalszy plan przez stawkę kolejnego meczu o ćwierćfinał Pucharu Polski z Miedzią Legnica. A trochę niesłusznie, bo też należy pochwalić olsztyńską drużynę za to, że dążyła do zwycięstwa i je wywalczyła. Szkoda jednak, że w trochę niezbyt eleganckich okolicznościach. Oczywiście, Waldemar Gancarczyk był faulowany, ale nie zrobił niczego, by faulu uniknąć, a wręcz przeciwnie - potknął się z gracją Stępnia z 13 posterunku o leżącą na ziemi od 1979 r. nogę przeciwnika. Pisałem niedawno, że zamiast do zdobywania bramek Stomil dąży do wywalczenia rzutu karnego. I wreszcie mamy zwycięstwo, ale z takim trochę niesmakiem.
***
W 20. kolejce bieżącego sezonu Stomilowi udało się trzeci raz w lidze (a czwarty w ogóle) strzelić więcej niż jedną bramkę. Wspaniałe jest to osiągnięcie. Od poprzedniego zwycięstwa 28 września nad Podbeskidziem, wliczając nawet mecze pucharowe i kończąc na spotkaniu przeciwko Miedzi, zawodnicy Stomilu strzelili 7 goli w 12 meczach, z których dwa trwały 120 minut. Olsztyński kibic mógł cieszyć się z bramki swojej drużyny tak średnio co 163 minuty, czyli mniej więcej jak ligowy napastnik z trochę wyższej średniej półki cieszy się z własnych bramek. Z tych 7 goli dwa to były trafienia z rzutów karnych (Grzegorz Lech w Jastrzębiu i Szymon Sobczak w Legnicy), więc na gola z akcji trzeba było średnio czekać dwa i pół meczu. DWA I PÓŁ MECZU NA GOLA Z AKCJI! To prawie pół 8-godzinnego dnia pracy. Kosmos. A dokładniej czarna dziura.
***
Do połowy rundy można było tłumaczyć brak trafień tym, że Stomil nie stwarzał sobie sytuacji bramkowych. Ale w ostatnich dwóch-trzech meczach tych sytuacji było więcej niż w pozostałych meczach razem wziętych. I co? Trzy gole. Dwa po karnych. Przecież to brzmi tragicznie. Z tego powodu w drużynie potrzebny jest jakiś wstrząs, bo jeżeli nadal ma to tak wyglądać wiosną, to należy się spodziewać kolejnej fali odpływowej ze stadionu.
***
Podczas meczu przeciwko Miedzi przecierałem oczy ze zdumienia, bo pierwszy raz w tym sezonie widziałem, jak Stomil dominował w środku pola, grając dwójką defensywnych pomocników. Bardzo dobrą robotę wykonywali Wojciech Hajda i Jakub Tecław (który grał trochę zbyt nieostrożnie i mógł zobaczyć przynajmniej jedną żółtą kartkę więcej), ale też niewiele można by zarzucić olsztyńskim stoperom. Na nic jednak zdała się poprawna gra w obronie, jeżeli pod bramką przeciwnika brakuje zimnej krwi.
***
Nasza gra posypała się po pierwszych zmianach w składzie. Na dwugodzinny mecz dobrze jest wpuszczać zawodników, którzy są wybiegani i będą szarpać, a zdejmować takich, którym sił nie starcza na pełny mecz. My na dogrywkę zostaliśmy z marnującym wszystkie setki Erikiem Molloyem, zmęczonymi Mateuszem Gancarczykiem i Arturem Siemaszką oraz będącym w słabszej formie Grzegorzem Lechem. To nie mogło się udać i... się nie udało. Tym bardziej szkoda, bo było tak blisko. I przegrał zespół ewidentnie lepszy.
***
Obie drużyny zagrały tak, jakby nie chciały wygrać albo zrobić krzywdy przeciwnikowi, ale tylko sportowej, bo nadepnięcia, łokcie w twarz i inne nieczyste zagrania zdarzały się dość często. Miedź robiła wszystko, by nie stworzyć sobie sytuacji, podając do Hajdy lub Tecława, a napastnicy Stomilu myśleli chyba, że celem nie jest bramka, tylko Łukasz Załuska. Nie ma sensu dalej się pastwić nad poszczególnymi zmarnowanymi szansami. Bez zdobytych goli trudno wygrywać mecze, nawet takie, w których ma się przewagę przez 89 minut. Bo potem jeden wylew, jeden błąd i czar pryska. Gol na 1:1 w samej końcówce, a gdy jeszcze nie skończyły się powtórki, prawie było 2:1, bo zaspała olsztyńska defensywa. O, wtedy to dopiero byłaby frajerska przegrana.
***
Przed rzutami karnymi miałem przeczucie, że Michał Leszczyński obroni dwa strzały. Tak też się stało i w wielu normalnych konkursach jedenastek tyle wystarczyłoby do awansu. Tym razem nie wystarczyło na Miedź Legnica, a może bardziej na naszych strzelców...
***
Piłkarze Stomilu podobno przez tydzień trenowali rzuty karne, więc w karnych przegrali. Może przed poprzednimi rundami nie trenowali, bo wychodziło to znacznie lepiej. Już w meczu zdawało mi się, że Sobczak wziął nieco za długi rozbieg i ten ostatni krok był nieco za długi, ale ostatecznie piłka znalazła się w siatce. Natomiast to, co zrobili Molloy i W. Gancarczyk, było tak straszne, że bałem się obejrzeć ponownie. Dużo kombinowania, a efektu mało. Ołeh Tarasenko podbiegł, uderzył z prostego podbicia z całej siły w środek i znowu strzelił gola.
***
Bracia Gancarczykowie grają w Stomilu rok, a ja pamiętam ich przede wszystkim z wymuszania rzutu karnego przez Mateusza z Podbeskidziem i upadek Waldemara z GKS-em Jastrzębie. Z takich lepszych akcji Waldemar ładnie przyjął piłkę z Chojniczanką i wtedy zagrał dobry mecz, Mateusz strzelił bramkę głową jakoś wiosną i teraz przeprowadził akcję życia z Miedzią, którą zmarnował strzałem z pięciu metrów w bramkarza, a następnie się przewrócił, próbując wymusić rzut karny. Polecam władzom klubu zatrudnienie kolejnych braci. Jeżeli na przykład jeszcze z pięciu przewracałoby się w polu karnym przeciwnika, to sędziowie częściej dyktowaliby nam jedenastki! A że z rzutów karnych bramki nam wpadają częściej niż z gry, nie jest to bynajmniej jakiś chory pomysł. Make it happen!
***
Odszedł ze Stomilu Olsztyn mój ulubiony zawodnik z obecnej kadry Willian Pozo-Venta. Nie będę ukrywał, że nie jestem zwolennikiem ściągania piłkarzy z końca świata, z innych kręgów kulturowych do naszego klubu, jeszcze na dodatek tak słabych, że nawet raz nie mogą wyjść na boisko w naszych barwach. Już samo wzięcie tego zawodnika oznaczało przyjście futbolowego turysty, ale ktoś się dał nabrać. Tylko kto tym razem wystąpił w roli oszusta, a kto w roli oszukanego? Nic to, Kubańczyk uzupełnia więc listę piłkarzy Stomilu, których wspominam ze wzruszeniem, a na której przed nim znaleźli się tylko Stepan Hakobjan i David Moli. I jakoś nie wierzę, że to już koniec.
***
Słyszałem, że nie tylko Pozo-Venta ma opuścić rezerwy olsztyńskiego Stomilu, ale także spora część zawodników, którzy do klubu przyszli latem tego roku. Jeśli jest to prawda, niczego już nie rozumiem. Przychodzili młodzi piłkarze - jak to wcześniej ująłem "na kilogramy" - żeby się ograć, pokazać potencjał i powalczyć o miejsce w szerokiej kadrze. Po pół roku już ten potencjał stracili, że nie wiąże się z nimi przyszłości, czy może w ogóle go nie mieli? O co w tym wszystkim chodzi? Jaki jest plan na tę drużynę? Czy co pół roku będzie jakiś inny?
***
Na razie klub wzmacnia rzeczniczka prasowa. Życzę jej udanej pracy w specyficznym środowisku, w specyficznym miejscu i wśród z pewnością wielu specyficznych ludzi. Niemniej jest to kolejna osoba z zewnątrz, która - tak mi się wydaje - nie zna gorzkiego smaku wieloletniej ciągłej walki o klub, barwy, nazwę, herb, itd., szarpania się ze wszystkimi dookoła, ale także historii i tradycji, do których jesteśmy przywiązani i które mają wpływ na postrzeganie klubu przez fanów. Tym bardziej teraz, gdy coraz więcej osób podziela opinię, że klub oddala się od kibiców, a ludzie w nim pracujący nie do końca to "czują". Tworzymy więc tę stomilowską społeczność, na razie zmniejszając czysty stomilowski pierwiastek. A potem zastąpimy go "nowostomilowskim"?
***
Rozpoczyna się okres przerwy zimowej, której szczerze nie znoszę. Do meczu o stawkę zostały prawie cztery miesiące, do rozpoczęcia teningów kilka tygodni, na transfery nie można za bardzo liczyć, a jeszcze gdy przypomnę sobie coroczną walkę o klub... Postaramy się przygotować dla Was przez ten czas trochę ciekawych materiałów. Także nie opuszczajcie nas, bo szykujemy parę niespodzianek.
***
Ostatnio stworzyliśmy ranking piłkarzy Stomilu, którzy reprezentowali nasz klub w najwyższej lidze, ale zanim doczekał się publikacji, Emilozo ogłosił był konkurs na wytypowanie pierwszej trójki w tym rankingu. Powiem Wam, że niektórymi kandydaturami byłem bardzo zaskoczony, najczęściej przewijał się grający tylko rok w biało-niebieskich barwach Cezary Kucharski. To tylko pokazuje, na jakim poziomie jest znajomość historii Stomilu wśród kibiców i do jakiej legendy - niesłusznie - urośli niektórzy piłkarze, a którzy - jeszcze bardziej niesłusznie - zostali zapomniani.
13.12.19 19:55 justynka
wiadomosc
12.12.19 14:14 czerkasow
No żesz. Miedź na Legię w PP trafiła.
11.12.19 11:56 czerkasow
Janoszka niech się trzyma z daleka. Będzie jak z Zahorskim i Abbotem. Klub będzie płacił 20 kilo miesięcznie za nazwisko a nie za grę.
11.12.19 11:15 jacekoks
Brać Janoszkę ze Stali mielec na skrzydło
11.12.19 11:07 Adaśko
Myślę, że problem opisany w ostatnim akapicie przynajmniej w pewnym stopniu jest semantyczny. Co innego ranking najbardziej zasłużonych zawodników, co innego - ranking najlepszych zawodników. W pierwszym przypadku liczba minut spędzonych na boisku w barwach Stomilu ma oczywiście olbrzymie znaczenie, w drugim przypadku ważniejsza byłaby ocena efektywności (bramki, asysty, kartki, czyste konta itd.). Od strony warsztatowej łatwiej sporządzić ranking zasłużonych, trudniej - ranking najlepszych. A pozostając przy temacie statystyk: pojawił się ciekawy materiał InStat: https://upload.1liga.org/files/Raport_zbiorczy._Poland._Fortuna_1_Liga_2019-2020__2_1575995791.pdf
11.12.19 09:19 Kot
Jeden komentarz. Tylko.
11.12.19 08:38 baron
Ostatni akapit. Tylko.
11.12.19 07:58 KIBICKA z zatorza
Myślę że na pewno brak jest nam przede wszystkim bramkostrzelnych graczy, Ważny jest także przegląd rezerw i zrezygnowanie z tych graczy którzy nie rokuja na przyszłość.Rzecznika musimy oceniać dopiero po jego działaniach.
10.12.19 23:09 tommy1976
zmiany z Miedzią w ogóle nie trafione, niestety nie po raz pierwszy...przestańmy owijać w bawełnę - Lechu zjazd z formą, że szkoda patrzeć. Garnki no comments. Jedyny plus tego meczu, oby z kontynuacją na wiosnę - gra dwoma napastnikami. Plan na rezerwy - zostają "nasi" plus 2 z zaciągu, spady z 1 drużyny na ligę, do tego ewentualnie chłopaki z juniora starszego który rzekomo miał być rozwiązany, plus Igła na asystenta. Kto nowy w 1 drużynie, jacyś testowani?