Stomil Olsztyn przegrał 0:3 z Unią Skierniewice w ostatnim meczu w 2024 roku. Po meczu odbyła się konferencja prasowa z udziałem trenerów obydwu drużyn.
Piotr Gurzęda, trener Stomilu:
- Gratuluję Unii pierwszego miejsca na koniec rundy. Widać, że ten zespół nie przypadkowo się tam znajduje. Nasz plan na mecz był prosty, natomiast po stracie bramki - co nam się ostatnio często zdarza, że tracimy pod koniec połowy - trochę spuściliśmy z tonu. Unia była zdecydowanie lepszym zespołem, miała więcej jakości, więcej sytuacji i zasłużenie wygrała. Jedynie czego żałuje oprócz wyniku oczywiście, to tych dwóch-trzech sytuacji przy wyniku 0:0. Jeżeli by się udało strzelić, to może zespół na ambicji by ten wynik dociągnął do końca. W końcówce widać było, że chłopaki opadli z sił. Niektórzy biegali już siłą woli poruszali się po tym boisku. Zmiany, które zrobiliśmy, nie za wiele wniosły poza Jakubem Bałdygą. Oczywiście to były z miany w końcówce meczu, a wtedy ten mecz wyglądał jak wyglądał. Liczyliśmy, że jak wprowadzimy trochę świeżości na boisko, to uda się stworzyć sytuacje bramkowe, ale tak się nie stało. Wygrał zespół lepszy.
Emil Marecki (stomil.olsztyn.pl): To był ostatni mecz w 2024 roku. Jak trener podsumuje ten okres od momentu przejęcia pierwszego zespołu?
- Nie jestem zadowolony z sytuacji zespołu, miejsca w tabeli, liczby zdobytych punktów. Wiele punktów straciliśmy w głupi sposób, gdzie wiele razy graliśmy to co sobie założyliśmy. Często jakieś przypadkowe kartki, sytuacje które nie powinny się zdarzyć i tracimy głupio punkty. Finalnie lądujemy na miejscu, które nie jest dla nas satysfakcjonujące. Na pewno był to okres ciężkiej pracy, mojej, sztabu i chłopaków. Wiemy jakie mamy słabości, nad czym mamy pracować, liczę, że kilku chłopaków uda się dobrać do tego składu. Nie ukrywam, że tego nam brakuje, takiej kadry szerokiej. W momencie jak jeden czy drugi wypada, to wchodzi i jest wstanie zastąpić tych co nie grają, a czasami dać tej jakości trochę więcej.
Emil Marecki (stomil.olsztyn.pl): Kadrę to my mamy szeroką, ale brakuje jakościowych piłkarzy.
- To też nie jest tak, że mamy słaby zespół. Tego nie powiedziałem. Po prostu na niektórych pozycjach grają zawodnicy, którzy w normalnym układzie by tam nie grali. Staramy się pewne braki zatuszować i zmieniać profil zawodników żeby pomóc zespołowi. Natomiast to widać jak na dłoni gdzie nam brakuje jakości, i często te akcje, które próbujemy konstruować i one się kończą na jednym czy drugim zawodniku, bo nie możemy pchnąć akcji dalej. Jest wielu zawodników, którzy tę jakość posiadają i wielu tu zmian nie potrzeba, ale trzeba trafić z tymi zmianami. To jest zadanie teraz dla nas na ten moment, poza oczywiście poprawą organizacji gry i innych rzeczy.
Kamil Socha, trener Unii:
- Obawialiśmy się ze względu na warunki atmosferyczne i boisko, które w połowie się nadawało do gry, a druga połowa już nie. Mocno się obawiałem o kontuzje, w takich warunkach mogły one wystąpić. Obawialiśmy się powrotu Karola Żwira, jego powrót do gry spowodował, że Stomil grał lepiej niż chociażby w meczu z Łomżą. Wygrany, ale śledząc ten mecz, to nie był to taki Stomil jak chociażby dzisiaj. Nie byliśmy zaskoczeni, że Stomil dobrze przesuwa w obronie, dobrze broni, spodziewaliśmy się tego. Mieliśmy swój sposób, swój pomysł na to. Przyniósł on powodzenie w końcówce pierwszej połowy i już poczuliśmy się pewniej. Zdawaliśmy sobie sprawę, że Stomil będzie musiał rozluźnić szyki, pójść wyżej żeby myśleć o jakichkolwiek punktach. Tak było, próby wysokiego pressingu, ale bardzo dobrze chłopaki się zachowywali, wychodziliśmy z tego i przechodziliśmy szybko na połowę przeciwnika i stąd kolejne bramki. Nie licząc tego rzutu karnego, wygraliśmy zasłużenie.
Emil Marecki (stomil.olsztyn.pl): Czy do tego meczu przygotowywaliście jakoś inaczej, specjalniej, byliście bardziej zmotywowani po tym co się wydarzyło w pierwszej kolejce tego sezonu?
- Nie, nie, bez przesady (uśmiech - red.). To są rzeczy, które się zdarzają. Wbrew pozorom zdecydowanie częściej niż by się to wydawało. Wystarczy przypomnieć, że w tym sezonie przydarzyło się to Avii Świdnik w III lidze, która prowadziła 3:0 i przegrała. Znam sytuacje, w których zespół prowadził 4:0 i przegrał 4:5. To są rzeczy, które zwykłemu kibicowi się nie mieszczą w głowie. Ja już jestem tak długo trenerem, że nie takie rzeczy widziałem i wiem, że jedna, dwie źle podjęte decyzje, że może zostać zachwiana równowaga wśród zawodników i ciężko wrócić do meczu. Tak było w Olsztynie. Zdawaliśmy sobie sprawę z jednego, chcieliśmy pokazać wszystkim, że to był przypadek. My mamy swój jasno określony cel. Zwycięstwo w każdym meczu, po to żeby wywalczyć awans do II ligi. Nie ważne z kim gramy to wychodzimy i gramy wysoko. My z nikim się nie bronimy, czy to jest Legia II, ŁKS Łomża czy GKS Katowice. Chcemy dominować, być wysoko, nawet gdy czasami brakuje nam umiejętności, to serce i zaangażowanie pozwala nam tam grać.