Rzuty karne to loteria. Każdy z nas słyszał te stwierdzenie setki razy. Finały mistrzostw świata, czy europejskich pucharów, często były rozstrzygane seriami jedenastek. Może nie jest to najwłaściwszy sposób na wyłanianie zwycięzcy, ale chyba żaden kibic Stomilu nie zastanawiał się, czy jest to sprawiedliwe, po zakończeniu pewnego meczu w czerwcu 2001 roku.
Pod wodzą trenera Zbigniewa Kieżuna "Biało-niebiescy" krok po kroku odganiali widmo degradacji z Ekstraklasy. Wprawdzie spotkanie wyjazdowe kończyły się porażkami, jednak w Olsztynie na OKS nie było mocnych. Przed ostatnią kolejką sezonu 2000/2001 Stomil zajmował bezpieczną 13 lokatę w ligowej tabeli. By utrzymać się w 1 lidze bez konieczności rozgrywania baraży wystarczyło podtrzymać dobrą passę i pokonać Pogoń Szczecin, ewentualnie osiągnąć taki sam wynik jaki w spotkaniu z GKS Katowice, osiągnie Górnik Zabrze.
Niestety olsztynianie zawiedli siebie i swoich kibiców, przegrywając z Pogonią 0-1 (Górnik zremisował w Katowicach 1:1) i o utrzymaniu w Ekstraklasie miały decydować baraże. Mimo, że przeciwnikiem Stomilu w tych dodatkowych meczach miała być drużyna, która nigdy wcześniej nie grała na najwyższym ligowym poziomie w Polsce – Górnik Polkowice, w stolicy Warmii ciężko było o optymizm. Nie obawiano się może klasy piłkarzy z Dolnego Śląska, ale zasobności portfeli i "operatywności" działaczy Górnika. Pierwszy mecze barażowy rozegrano w Polkowicach. Pojedynek ten nie przeszedł do historii futbolu. Partia szachów, rozgrywana na piłkarskim boisku, zakończona bezbramkowym remisem. Wynik ten przyjęto w Olsztynie z zadowoleniem.
Przeciwnik, nie okazał się tak groźny jak przewidywano i perspektywa meczu rewanżowego przed własną publicznością, stawiał Stomil w uprzywilejowanej sytuacji. 24 czerwca 2001 trybuny stadionu przy Piłsudskiego zapełniły się kibicami tak jak podczas pierwszych sezonów Stomilu w Ekstraklasie. Kibice chcieli pokazać, jak im zależy na Stomilu i na pierwszej lidze. Teraz piłkarze musieli udowodnić to samo. Początkowo wydawało się "Biało-niebiescy" zdominują rywali i szybko rozstrzygną losy meczu. Jednak wraz z upływem czasu w ich grę wkradła się nerwowość i to goście zaczęli stwarzać groźniejsze sytuacje.
Bliscy strzelenia bramki byli Mariusz Ujek i Marcin Jeziorny, jednak ciągle utrzymywał się bezbramkowy remis. Gra toczyła się głównie w środkowej strefie boiska, obydwie drużyny bardziej skupiały się na obronie niż ataku. Dopiero pod koniec regulaminowego czasu gry, gospodarze zaatakowali z większym rozmachem. Mogło to przynieść wygraną, niestety po uderzeniu Pawła Holca, piłka trafiła w słupek, a chwilę później sędzia zarządził, krótką przerwę przed dogrywką.
W dodatkowych 30 minutach to Stomil był bliższy strzelenia bramki, jednak szczęście było przy drużynie gości. Szczególnie nieusatysfakcjonowany mógł być Abel Salami, który w jednej akcji obił i słupek i poprzeczkę. O tym kto, w sezonie 2001/2002 będzie grał w 1 lidze miały zadecydować rzuty karne. Zdenerwowania panującego wtedy wśród kibiców, chyba nie da się opisać. Gdy Piotr Matys się pomylił, chyba nie tylko ja zwątpiłem w utrzymanie Stomilu. Całe szczęście, że Andrzej Słowakiewicz również nie wykorzystał jedenastki.
W szóstej serii karnych Sławomir Święcki, pokonał bramkarza gości. Było to ostatnie celne trafienie tego dnia. Marcin Szymański fatalnie przestrzelił, Ekstraklasa w Olsztynie została uratowana. Ciężki sezon, zakończył się dreszcowcem z happy endem, a Święcki na stałe wpisał się do historii naszego klubu. Skoro w takich okolicznościach się utrzymaliśmy, to musi być już lepiej. Tak myślałem wychodząc ze stadionu, śpiewając wraz z innymi "OKS nigdy nie spadnie".
Cdn.
Łukasz Żukowski
09.12.14 23:20 tomimaki
Pamiętny mecz. Niektórzy piłkarze rzucali koszulki, jeden rzucił spodenki. :P
08.12.14 19:46 gru up on football
Wspanialy mecz.Dreszczowiec jakich malo.Chyba rekord w mlynie na wlasnym stadionie.Na trybunach jedna wielka impreza alkoholawa :),i te emocje.
08.12.14 19:06 Joe Black
No i "łysy ch.." jak koleś strzelał karnego i nie trafił :)
08.12.14 14:52 Jan Tomasz
Ma ktoś link do bramek z tego meczu? Do karnych?
08.12.14 12:56 Tiger
Emocji było tyle, że po wszystkim ledwo wyszedłem ze stadionu, nogi z waty z tych nerwów. To był taki mecz z gatunku, jakich do końca życia się nie zapomina.
08.12.14 12:34 przem85
Chyba najbardziej emocjonujący mecz Stomilu na jakim byłem. Po tym strzale Matysa wszyscy załamani, przerażająca cisza na stadionie ale ale... my i wtedy mieliśmy dobrego bramkarza który ,,robił,, nam punkty. Krzyształowicz miał najwięcej obronionych strzałów w całej lidze choć karnego chyba żadnego wtedy nie wybronił.
08.12.14 12:27 RafalOKS
Doping miazga caly mecz, warto zaznaczyc na rozgrzewce juz bylo spiewanie :). Ogolnie dramaturgia heheh sam na plocie siedzialem i jape darlem STOMIL :). Takie byly czasy zaden ciec sie nie przyjebal, a po karnych czesc ludzi plakala ze szczecia.. tak bylo tak bylo, tego sie nie zapomina TYLKO STOMIL