Prezentujemy fragmenty wywiadu z piłkarzem Stomilu Olsztyn - Maciejem Sawickim, który ukazał się w listopadzie 2000 roku w "Gazecie Olsztyńskiej".
Cieszy się pan z tego, że trener Franciszek Smuda nie widział latem dla pana miejsca w Legii?
- Trener Smuda wyznaje zasadę, według której kadra zespołu powinna się składać z dwunastu-trzynastu piłkarzy, którzy będą ciągnęli wózek przez cały sezon. Moim zdaniem żadna drużyna nie jest w stanie grać na wysokim poziomie w lidze, Pucharze Ligi i Pucharze Polski mając tak wąską kadrę. Mniejsza jednak o to - trener mnie nie chciał, a teraz wygląda na to, że mi... pomógł.
W Olsztynie zarabia pan mniej jako podstawowy piłkarz drużyny niż w Legii jako rezerwowy...
- Jestem młodym człowiekiem, nie mam na utrzymaniu rodziny i dzieci. Postanowiłem zainwestować w siebie i szbyko odpowiedziałem pozytywnie na propozycję działaczy z Olsztyna. Według mnie mecz ligowy daje piłkarzowi o wiele więcej niż kilka, nawet najlepszych treningów. Czuję, że po każdej kolejce ligowej jestem trochę lepszym piłkarzem.
Jak pan ocenia postawę Stomilu w tym sezonie?
- Gramy tak jak potrafimy. Punktów mamy sporo i niemal wszystkie zawdzięczamy ambicji i zaangażowaniu. Może z trybun tego nie widać, ale przysięgam, że strasznie harujemy na każdy punkt. Oczywiście, trafiają się nam słabsze mecze, takie jak choćby z Zagłębiem Lubin (1:3 - red.) czy Wisłą Kraków (0:3 - red.). Generalnie widać, że lepiej nam idzie w meczach wyjazdowych niż na własnym boisku, gdzie mamy kłopoty ze zorganizowaniem gry.