Weszliśmy w Nowy Rok, więc wreszcie koniec laby i zaczynamy jeździć za Stomilem. Oprócz żmudnej pracy piłkarzy na treningach, w końcu mamy sól ziemi czarnej, czyli mecze i lokalne mercato.
To zawsze elektryzuje kibiców w przerwach, czy to międzysezonowych czy, tak jak obecnie, zimowych. Kto przyjdzie, kogo testują, kto się pojawi, kto wolny, kto zajęty. Znów zaczęła się "rozkminka", a kto to ten, tamten, tajemniczy testowany. Co prawda śmieszy mnie trochę, gdy kluby ukrywają sprawdzanych piłkarzy, bo prędzej czy później wnikliwe oczy redakcyjnych szpiegów wyłapują "Who is Who", ale też rozumiem podejście trenerów i działaczy, którzy chcą zapobiec podbieraniu zawodników przez konkurencję. Rozumiem, ale tylko troszkę, bo po co pisać, że bramkę strzelił zawodnik testowany, gdy "cała Polska widziała", że bramkę strzelił na ten przykład Jonek Straus? Ale nie to przecież najważniejsze.
Za nami dwie pierwsze gry kontrolne. Niby wiadomo, że na wnioski, oceny i tym podobne bzdurki trochę za wcześnie, że liczy się teraz "wybieganie i jednostka treningowa", ale przecież nic nie dzieje się bez przyczyny. Pan trener Zajączkowski ustalił w tym dniu dwa sparingi nie bez kozery. W pierwszym chciał już przypomnieć podstawowej, na ową chwilę, bo brakowało kilku podstawowych zawodników, 18 jak graliśmy w ostatnich meczach jesieni, czyli w systemie 4-4-2. Sprawdził, w mojej ocenie oczywiście, dwóch zawodników, na których najprawdopodobniej postawi w tym okienku transferowym, czyli Jonatana Strausa i Rafała Parobczyka. I trzeba powiedzieć, że jest coś na rzeczy, bo zaprezentowali się co najmniej poprawnie. Wiem, wiem, Jonek strzelił dwie bramki, piękne nota bene, więc czemu ten pretensjonalny ton? A bo dał się też objechać jak junior w bocznym sektorze, wyszedł za wysoko do rywala, wiadomo ryzyko, ale zemściło się to okrutnie i trzecioligowiec niespodziewanie prowadził ze Stomilem. Skończyło się tak, jak powinno się skończyć, ale przez część meczu miałem takie nieodparte wrażenie, że nawet na tym etapie przygotowań Stomil powinien pokazać wyższość sportową , taktyczną czy fizyczną, a nie do końca tak było.
Gdy na boisku pojawił się Rafał Parobczyk, to przez głowę przemknęło mi "O!Shaqiri!" I coś tam podobnego pokazał. Szczególnie podobała mi się jego gra kombinacyjna z Kokim Hinokio, w bocznych sektorach, gdy w kilku wymianach podań na jeden kontakt przenieśli się panowie ze środka podań pod pole karne Znicza. Drugi sparing mnie nie zachwycił, typowy mecz i zestawienie składu pod testowanych zawodników. Co z nich będzie? nie wiem, ja bym nikogo nie wziął na obóz, ale przecież to sztab trenerski widzi tych zawodników w treningu i ma jakieś wyobrażenie o tym, co, kogo i gdzie chce wzmocnić.
Wracając jeszcze na chwilę do testowanych zawodników, Straus i Parobczyk jak najbardziej są do rozważenia. Ten pierwszy co prawda lepiej zaprezentował się w grze do przodu, ale mając dobrą asekurację, może wiele wnieść do gry ofensywnej zespołu, a o tą przecież wszyscy mieliśmy największe pretensje jesienią. Rafałowi też trzeba przyjrzeć się uważniej, bo ewidentnie coś w sobie ma. Wiele wyjaśni się po pierwszym zgrupowaniu w Cetniewie. Kolejne trzy tygodnie powinny przynieść odpowiedzi, w jakim kształcie Stomil wybiegnie na wiosenne boiska. Podejrzewam, że na obóz w Nieborowie zespół pojedzie już w skompletowanym, praktycznie domkniętym składem, choć oczywiście jakieś last minute może się pojawić. Co do testowanych zawodników zagranicznych, na razie nie chcę się wypowiadać. Zobaczymy.
Przed końcem roku doszło do zmian w klubie, na które chyba wszyscy czekaliśmy. Nowy prezes to nowe nadzieje na stare oczekiwania. Na poukładanie Stomilu na miarę naszych wyobrażeń. Na pewno prezes Kowalewski nie jest w futbolowym świecie osobą anonimową i to daje duże szansę na normalność. W związku, w pierwszoligowym towarzystwie czuje się jak u siebie, a przecież wiemy jakie to ważne. Dla mnie to duży plus i handicap na bliższą i dalszą przyszłość Dumy Warmii. Do tego dochodzi objęcie stanowiska dyrektora sportowego przez Sylwka Czereszewskiego. Od zawsze powtarzam, że ludzie związani z klubem, legendy, muszą być "zagospodarowywane" dla dobra i rozwoju Stomilu. Bardzo dobry ruch, bo stary układ wyraźnie się nie sprawdził, a teraz jest szansa, że znikną nieporozumienia w pionie sportowym. To bardzo dobrze, bo przecież tylko spokój może nas uratować.
Pozwolę sobie na koniec na odrobinę prywaty, bo zostałem bardzo serdecznie przyjęty w Mrągowie, zarówno przez działaczy Mrągowii, jak i przez miejscową, stomilowską brać kibicowską. Z tego miejsca chciałbym serdecznie podziękować jednym i drugim. Za ciepłą herbatkę i staropolskie ugoszczenie. Kola pozdrawiam. SPW!