To było bardzo dziwne spotkanie. Rzadko się zdarza, żeby w jednym meczu sędzia dyktował trzy rzuty karne przeciwko jeden drużyny. Trzeba zaznaczyć, że wszystkie słusznie. Stomil II Olsztyn przegrał pierwszy raz w nowym sezonie. Rominta Gołdap zdobyła trzy bramki i zasłużenie wywozi z Olsztyna komplet punktów.
Pierwszą bramkę podopieczni Michała Alancewicza stracili w 45. minucie spotkania. Michał Leszczyński faulował w polu karnym zawodnika Rominty i zobaczył pierwszą żółtą kartkę. Leszczyński co prawda obronił rzut karny wykonywany przez Łokietka, ale przy dobitce był bez radny. Na początku drugiej połowy Michał Leszczyński znowu faulował w polu karnym. Arbiter ponownie pokazał mu żółtą kartkę i olsztyński bramkarz musiał zejść do szatni. Erwin Sak miał wejście "ala Tytoń" i obronił rzut karny. Parę minut później straciliśmy jednak kolejną bramkę. W 62. minucie w polu karnym faulował Sak. Tym razem do jedenastki podszedł Michał Mościński i pewnie zdobył bramkę.
- To był bardzo dziwny mecz. W pierwszej połowie przez pierwsze 10-15 minut goście mieli przewagę. Widać było, że się na nas rzucili. Po tym czasie uspokoiliśmy grę i wydawało się, że mamy wszystko pod kontrolą i wtedy ta nieszczęśliwa 45. minuta... Słusznie podyktowany rzut karny. Leszczyński obronił, ale nie popisała się obrona i straciliśmy bramkę po dobitce. Chłopcy się trochę podłamali. Mieliśmy inne założenia na drugą połowę, ale musieliśmy grać w dziesiątkę, bo Michał Leszczyński otrzymał czerwoną kartkę. Erwina Sak obronił rzut karny. Chwilę później straciliśmy kolejną bramkę i było już praktycznie po meczu. Chwała chłopakom za grę do samego końca. Dobrze, że nie skończyło się wyżej - mówił po meczu Michał Alancewicz, trener Stomilu II Olsztyn.