Prezentujemy zapis rozmowy z trenerem Stomilu Szymonem Grabowskim, która ukazała się w naszym programie “Rozgrzewka” przed meczem z Siarką Tarnobrzeg.
Przeżył trener takie spotkanie jak z Hutnikiem Kraków, jako piłkarz lub trener?
- Aż takiego nie, ale przypominam sobie takie moje spotkanie także z Hutnikiem Kraków, gdzie w momencie, gdy prowadziłem Resovię graliśmy na Suchych Stawach mecz Pucharu Polski i tam do 120. minuty przegrywaliśmy 1:2 z Hutnikiem i również dwie bramki strzeliliśmy w 120. minucie i wygraliśmy 3:2. Bardzo podobna sytuacja co w naszym ostatnim spotkaniu ligowym.
W 90. minucie wierzył pan, że uda się wyrwać trzy punkty?
- Nie będę oszukiwał, nie. W 90. myślałem, żeby przynajmniej zremisować i te myśli chodziły mi po głowie, ale o zwycięstwie na pewno nie myślałem. Jak zobaczyłem reakcje po strzelonej bramce na 3:3, szczególnie Huberta Krawczuna, który od razu pobiegł do bramki, wyciągnął piłkę i chciał jak najszybciej wznowić to spotkanie, to jeszcze sobie pomyślałem,że nie wszystko stracone.
Hubert Krawczun - dał wyrównanie, wywalczył rzut karny i jeszcze mógł zaliczyć trzy asysty, gdyby koledzy byli skuteczniejsi.
- Hubert dał bardzo dobrą zmianę i był to taki impuls chyba dla całego zespołu. Szkoda przede wszystkim tej sytuacji Shuna Shibaty, gdzie była to bardzo fajna składna akcja całego zespołu i ta asysta byłaby pięknej urody. Na pewno cieszymy się z tego, że praktycznie każdy kto wchodził odcisnął znaczący ślad na tym meczu i zadowoleni jesteśmy, że finał był dla nas tak korzystny.
Centrostrzał Michała Karlikowskiego będzie kandydował do bramki kolejki, jeśli nie rundy?
- Fajnie, że się Michał zdecydował i co by nie mówić, były takie założenia, żeby tych piłek w pole karne jak najwięcej kierować i dośrodkowywać nie tylko spod linii, ale też dużo wcześniej. Dobrze, że Michał się zdecydował na takie dośrodkowanie, wiadomo, że trochę w tym szczęścia było, nawet bardzo dużo, ale gdyby nie decyzja, to nie moglibyśmy myśleć nawet o tym, by padła bramka po dośrodkowaniu. Wyszła piękna bramka, to nic tylko przyklasnąć. Na pewno chłopak też jest bardzo z siebie zadowolony, bo była to bardzo ważna w kontekście finalnym bramka.
Kończąc wątek spotkania z Hutnikiem, co z Dawidem Kaliszem, który już w pierwszej połowie został zmieniony z powodu urazu?
- Dawid wszedł w trening w środę, także najprawdopodobniej będzie brany pod uwagę, jeśli chodzi o wyjazd do Tarnobrzegu.
Zespół zmaga się z urazami. Kogo nie zobaczymy na boisku w Tarnobrzegu?
- Czekamy jeszcze na diagnozę, do piątkowych godzin rannych będzie się rozstrzygało. Chodzi o Florka, ale jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że będziemy musieli sobie radzić bez niego.
Co z Karolem Żwirem? Wyleczył uraz mięśnia dwugłowego uda?
- Tak, Karol jest w stu procentach gotowy. Palił się już do gry w meczu z Hutnikiem i bardzo się cieszę, że wsiądzie do autokary i pojedzie z nami na mecz wyjazdowy.
Wyjazd do Tarnobrzegu to jakieś sentymentalne spotkanie? Jedziemy na Podkarpacie, w końcu niedaleko do Rzeszowa.
- Nie, o sentymencie na pewno nie mogę mówić. Z racji tego, że tam nie pracowałem. Na pewno się cieszę, że moja drużyna będzie mogła się tam zaprezentować, wiadomo, że nam tam ludzi i niektórych piłkarzy. Cieszę się, że będę mógł tam pokazać, ale tylko ze względu na to, że Stomil pod moimi skrzydłami zaprezentować i ma swoje, wewnętrzne ambicje, żeby do tej prezentacji dołożył się też i wynik i żeby w Tarnobrzegu zapamiętali tę wizytę po kilkudziesięciu latach Stomilu na Podkarpaciu, szczególnie w Tarnobrzegu.
Siarka Tarnobrzeg wraca na dobre tory, wygrała z Pogonia Siedlce i nie będzie to łatwy i przyjemny rywal?
- Mogę powtórzyć swoje słowa, które mówiłem przed meczem z Hutnikiem, gdzie tonowałem te nastroje, że gramy z teoretycznie słabszymi zespołami, bo wiedziałem, że Hutnik postawi nam wysoko poprzeczkę. Myślę, że się tu nie pomyliłem. Siarka Tarnobrzeg dokładnie tak samo, albo nawet ta poprzeczka pójdzie jeszcze wyżej, z racji tego, że są natchnieni ostatnimi wynikami, mają doświadczonych zawodników, grają u siebie. Tych pozytywów po stronie Siarki będzie jeszcze więcej niż Hutnik miał w Olsztynie. Chucham na zimne, tonuję nastroje ludzi wokół klubu, bo zawodnicy zdają sobie sprawę, że jadą do mocnego rywala, który będzie chciał zrobić wszystko, by trzy punkty zostały u nich w domu.
Chciałoby się, by Stomil, zbudowany fantastycznym zwycięstwem z Hutnikiem, zgarnął kolejne, wyjazdowe punkty.
- Nie będziemy nie wiadomo jak wywyższać przeciwnika, z którym się mierzymy. Podchodzimy do niego na pewno z rozwagą, ale też z wiarą we własne umiejętności. Z wiedzą, że w piłkę naprawdę grać potrafimy i na Podkarpaciu będziemy chcieli to zaprezentować i zgarnąć trzy punkty. Liga wchodzi na finisz, jeśli chodzi o ten rok, więc każde punkty przywiezione do Olsztyna będą cieszyć, ale nie jest tajemnicą, że mierzymy w trzy.
Przed nami cztery ostatnie mecze jesieni. Jaki plan na te spotkania?
- Nie będę odkrywczy, zanim będziemy rozmawiali o Raduni Stężyca, czy innych zespołach, będziemy się starali zrobić wszystko, by ta długa podróż z Tarnobrzegu do Olsztyna była w dobrych humorach i wtedy będziemy myśleli o kolejnym spotkaniu. Na razie wszystkie nogi i ręce na pokład, jeśli chodzi o najbliższego rywala. Jestem optymista, jesli chodzi o to, co zawodnicy pokazali ostatnio, że pójdziemy za ciosem i nie będziemy tracić punktów w tych ostatnich meczach, a to by oznaczało, że ten rok skończymy na wysokim miejscu.
22.10.22 11:08 stary kibic
Będzie ciężko. Nie ma co się oszukiwać.Ale nadzieja zawsze pozostaje.