Stomil Olsztyn przegrał 0:1 z ŁKS-em Łódź. Po meczu rozmawialiśmy z obrońcą olsztyńskiego klubu Remigiuszem Szywaczem.
Dlaczego Stomil przegrał to spotkanie?
- Źle weszliśmy w mecz, słabo zaczęliśmy. ŁKS grał to co robił już od paru spotkań, a my nie mogliśmy się do tego przystosować. Mieli swoje okazje, a my czyhaliśmy na tę jedną jedyną. Niestety w drugiej w połowie karny nam pociął skrzydła. Próbowaliśmy doprowadzić do wyrównania, ale nie udało się. Teraz czeka nas mecz w Tychach, mam nadzieję, że tam zgarniemy trzy punkty, bo na to zasługujemy.
Z perspektywy trybun ten rzut karny był bardzo kontrowersyjny. Wy także wykłócaliście się o tę jedenastkę, jak ty to widziałeś?
- Trzeba zobaczyć powtórki tej sytuacji, ale z mojej perspektywy wydaje mi się, że nie było karnego.
To was jednak nie usprawiedliwia, bo nie byliście tą samą drużyną, co w Bielsku-Białej?
- Słabsza dyspozycja dnia, słabo weszliśmy w to spotkanie. Od początku nie mogliśmy złapać swojego rytmu jaki gwarantowaliśmy w poprzednich kolejkach w tym sezonie.
To czego zabrakło, żeby ta dyspozycja jednak była taka jak w poprzednich spotkaniach?
- W drugiej połowie przed karnym dobrze graliśmy. Zaczęły się akcje oskrzydlające i kto wie co by było, gdyby sędzia nie gwizdnął tego karnego, może my byśmy wyszli na prowadzenie? Zabrakło nam spokoju w rozgrywaniu piłki i przerzucania z jednej strony na drugą.
Po trzech spotkaniach Stomil ma na koncie cztery punkty. Wszystko zdobyte na wyjazdach. Jak byś ocenił tę ilość punktów?
- Z perspektywy poprzedniego sezonu wydaje mi się, że można być zadowolonym z ilości punktów zdobytych w nowym sezonie. Mamy wyznaczony cel i mimo porażki dążymy do realizacji tego celu.
W piątek spotkanie z GKS-em Tychy, które dla ciebie pewnie będzie wyjątkowe.
- Chciałbym tam pokazać swoją wartość, bo można powiedzieć, że Tychy oddały mnie na wypożyczenie. Jednak mimo wszystko trzeba będzie podejść do tego spotkania jak do każdego innego. Przygotować się i walczyć o trzy punkty.