Po sobotnim meczu koszykarzy Stomilu, przed własną publicznością, rozmawialiśmy z trenerem olsztyńskiego zespołu Krzysztofem Wilangowskim. Przypomnijmy, że nasi drugoligowcy przegrali z Politechniką Gdańską 66:70.
Po trzech pierwszych porażkach na wyjeździe przez moment, szczególnie w ostatniej kwarcie, wydawało się, że będziecie w stanie wygrać.
- Szkoda, że się nie udało. Gramy tym, czym dysponujemy. Mamy młodzież, staramy się ich ogrywać. Budujemy drużynę na przyszłość. Wierze w to, że drużyna się rozwija i idzie w dobrą stronę, bo gdyby tak nie było, to mnie by tu nie było. Z każdym meczem jest coraz lepiej i zauważą to nawet laicy. Drużyna robi co może, stara się. Na razie nie mamy jeszcze kompletu, nie mamy jeszcze obcokrajowca, który będzie kreatorem całej gry. 5 i 1 to zawodnicy najważniejsi na bosku. U nas 5 ma 18 lat a 1 17 lat. Z czasem wszystko się poukłada.
Ponownie zabrakło w składzie Wojciecha Glabasa, Tomasza Panewskiego. Od początku sezonu nie gra Łukasz Muszyński. Dlaczego?
- Muszyński ma swoją szkółkę, jest nauczycielem, na treningi nie ma czasu. My nie będziemy nikogo uszczęśliwiać na siłę. Wojtek Glabas musi przemyśleć pewne sprawy. Oficjalna wersja jest taka, że ma egzaminy i się do nich przygotowuje. W tym wypadku też nikogo na siłę nie będę uszczęśliwiał. Tomkowi Panewskiem ciężko jest zgrać pracę z treningami. Jeżeli ktoś nie może raz, czy dwa pojawić się na treningu, to nie jest wstanie dorównać kroku drużynie. Nikogo nie zatrzymujemy.
W środę już kolejne spotkanie. Tym razem na wyjeździe z Treflem II Gdańsk.
- Czekam na Chortwata Ante Markocia. Polski Związek Koszykówki wydał zgodę na jego grę w Polsce. Teraz musimy go potwierdzić do gry. Póki, go nie będzie, to cały czas młodzi zawodnicy będą dostawać swoją szansę.
Za drużyną cztery spotkania. Coś pana zaskoczyło w rozgrywkach II ligi?
- Nic mnie nie zaskoczyło. Zbyt dużo spędziłem czasu na polskich parkietach, żeby mnie zaskakiwała II liga. Drużyna robi postęp. Potrzebny jest nam spokój. Niech oni sami dojrzewają i dorastają we własnym gronie. To jest najważniejsze teraz dla tej drużyny.
Drużyna nie ma tego spokoju?
- No nie wiem, czy mamy... a sądzi pan, że mamy? Ja sądzę, że nie mamy. Ciągle jakaś nagonka na coś. Nie potrzebna jest w ogóle.
Czyja nagonka?
- Ona nie jest potrzebna. Dobrze, nie ważne. Chcemy i prosimy, żeby był ten spokój. Bez zbędnych pytań. Wszystko zostało wyjaśnione, co do drużyny i tego będziemy się trzymać.
Panie trenerze ostatnie pytanie z serii tych spokojnych. Jak się panu podobała atmosfera w olsztyńskiej hali?
- Jest potencjał! Kibice żyli na trybunach i oby było tak dalej. Czuliśmy wsparcie trybun w tym meczu. Za to chciałem podziękować kibicom.