Po meczu Stomilu II Olsztyn z Barkasem Tolkmicko rozmawialiśmy z Michałem Alancewiczem, trenerem rezerw i grup juniorskich Stomilu Olsztyn.
Zaliczyłeś dzisiaj niezły maraton piłkarski.
- Byłem obecny na ławce jako trener podczas trzech spotkań. Zaczynając od juniorów, poprzez juniorów młodszych, a na rezerwach kończąc.
Nie za dużo jak na jeden dzień?
- Jestem pracownikiem klubu i chciałbym jak najlepiej wywiązywać się ze swojej roli. Skoro powierzono mi dzisiaj trzy mecze to mają do mnie zaufanie w klubie.
Zacząłeś od zwycięstwa. Później nie było tak różowo i przytrafiły się dwie porażki.
- Najważniejsze dzisiaj było to, żeby juniorzy odbudowali się po porażce z Legią (juniorzy wygrali z Polonią 4:2 - red.). Juniorzy młodsi nie maja jakiś wielkich ambicji grania o wysokie pozycje. Zwycięstwo w Warszawie kosztowało nas dużo zdrowia i było widać dzisiaj, że nie zregenerowaliśmy sił. Jeżeli chodzi o rezerwy to przyzwoicie zagraliśmy w pierwszej połowie. Byliśmy cały czas przy piłce, a Barkas swoich szans szukał w kontrach. Drugą połowę zaczęliśmy od straty bramki i to nas popsuło koncepcję gry. Potem nie mieliśmy żadnej siły ognia z przodu. Cały czas jednak graliśmy w piłkę i to się liczy.