Były trener Stomilu Olsztyn w sobotę został odsunięty od prowadzenia pierwszego zespołu. Tomasz Asensky we wtorek będzie negocjował rozwiązanie kontraktu.
Zaskoczyła pana informacja, że zarząd klubu rezygnuje z pańskich usług?
- Tak. W zawód trenera w kalkulowane jest to, że w każdej chwili może nastąpić pewien przełom. Oczywiście wyniki mają największy wpływ na to i tutaj nie będziemy uciekać od odpowiedzialności. Szczęście nie było do końca przy nas. Po ostatnich meczach każdy był rozgoryczony, bo liczono, że będzie więcej punktów. Decyzja została podjęta pod wpływem tego impulsu, ale ja byłem gotowy prowadzić zespół dalej i zdobyć jak najwięcej punktów. Wtedy na koniec rundy usiąść z prezesem i rozmawiać na temat ewentualnego losu i liczyć na możliwość przygotowania zespołu do rundy wiosennej.
W niedzielę na futbolfejs.pl pojawił się wywiad z panem, z którego czuć rozżalenie tą decyzją.
- Takie uczucie zawsze się pojawi jak się traci pracę, o którą jest bardzo trudno i wkłada się w nią bardzo dużo energii. Jestem człowiekiem, który jak się za coś bierze, to się mocno angażuje. Wracając do tego wywiadu, to dostałem wczoraj od kolegi informację, że coś mocnego się pojawiło. Miałem okazję rozmawiać z prowadzącym ten portal i to była luźna rozmowa, w której rzeczowo nic nie stwierdzałem, tak jak to jest ujęte w tej wypowiedzi. Na pewne sugestie nie zaprzeczałem stanowczo i z tego został skonstruowany artykuł, o co do prowadzącego portal Krzysztofa Budki miałem pretensje. Nie jestem człowiekiem, który chce brudzić w jakikolwiek sposób. To był zlepek słów, niekonieczne wszystkich moich. Prosiłem o usunięcie z sieci tego artykułu (przez pewien moment do nie było, ale nadal jest dostępny - red. o godz. 13:30).
Pokusi się pan o podsumowanie tego okresu w Stomilu?
- To było dużo wyzwanie, bo każdy wiedział jak wyglądał organizacyjnie klub na początku. Wcale nie żałuję tej decyzji, chociaż skończyło się jak się skończyło. Dostałem swoją szansę od prezesa Mariusza Borkowskiego. Starałem się robić, to wszystko jak najlepiej. Różne są koleje losu i różne czynniki wpływają na wyniki. Nie chcę się bronić, bo ktoś powie, że tych punktów mogło by być więcej. Suma szczęściu zawsze równa się zeru. Ilość punktów nie jest powodem do wstydu, ale laurki za to nie dostanę, czy nominacji na trenera roku. Chciałbym podziękować kibicom, którzy zawsze nas wspierali, nawet na dalekich wyjazdach. U siebie nam pomagali, czułem to wsparcie z trybun. Chciałem także podziękować wszystkim osobom pracującym w klubie, bo starali się na tyle ile mogli. Prezesowi Borkowskiemu dziękuje za swoją szansę. Grupie Socios dziękuje także, bo dołożyła swoją cegiełkę do funkcjonowania drużyny. Będę kibicował Stomilowi, żeby zrealizował cel i utrzymał się w I lidze.
20.11.17 21:29 dzbs
Trenerze jestem z Panem. Niestety Pan Borkowski i Pan Grabko to dobrzy kumple więc na układy nie ma rady
20.11.17 18:30 waldi812
Moim zdaniem należało dać trenerowi szansę w dwóch ostatnich spotkaniach w tym roku, a następnie zastanowić się, co dalej. Rozumiem nerwówkę w Tychach, gdzie mają stadion, pieniądze, piłkarzy z nazwiskami i dołują, a jak widać nawet przyjście Tarasiewicza, czyli trenera daleko poza orbitą płacową Stomilu, nie zmieniło oblicza gry i ostatnio zaliczyli 'trójkę". U nas zaczyna się cyrk, tylko kibice są w nim zwierzętami i nikt się nie śmieje...
20.11.17 17:47 Piekarz/OKS
Dokładnie. Zrobił tyle ile mógł, bez marudzenia, biadolenia, i podkopywania dołków. Powodzenia w dalszej pracy. A przyszłość wcale nie wygląda obiecująco
20.11.17 16:35 Kopa
korgan79 Nie ilość, a liczba.
20.11.17 16:09 Maks
Przynajmniej odchodzi z honorem bez psioczenia i zbędnego płaczu połączonego z lamentowaniem, Dzięki i powodzenia Panie Tomaszu Asensky.
20.11.17 14:32 korgan79
Powodzenia Trenerze, jak na takie warunki pracy i skład osobowy zespołu ilość zdobytych punktów nie jest tragiczna ...