Artykuł

Bogdan Dubis, fot. Emil Marecki

Bogdan Dubis, fot. Emil Marecki

Bogdan Dubis przepytany od A do Z

14.05.15 15:05   lys   0  

Czwarty dzień tygodnia zwiastuje nam kolejny wywiad z cyklu "Alfabet Stomilu". Tym razem postanowiliśmy przepytać osobę, którą naprawdę warto docenić za pracę społeczną dla naszego klubu. Na nasze pytania odpowiedział Bogdan Dubis, kierownik rezerw Stomilu Olsztyn. Zapraszamy do lektury!

Atmosfera. Z którymi zawodnikami najlepiej układała się dotychczas Pańska współpraca?
- Moja współpraca z zawodnikami układa się idealnie i nie mam z nimi żadnego problemu, pomimo tego, że rotacja w drugim zespole Stomilu jest duża. Bardzo dobrze współpracuje mi się z zawodnikami młodszej generacji, tych z ligi centralnej i wojewódzkiej jak również z tymi z pierwszej drużyny Stomilu. Z tych starszych, doświadczonych zawodników zawsze bardzo miło wspominam: Pawła Łukasika i Michała Trzeciakiewicza, a z młodszych - Michała Przyborowskiego, Karola Żwira, Arkadiusza Mroczkowskiego i Dawida Szymonowicza.

Boisko. Uważa Pan, że boisko na Dajtkach to odpowiednie miejsce dla rezerw pierwszoligowego klubu?
- Boisko na Dajtkach jest bardzo fajne, pełnowymiarowe, z oświetleniem, z szatniami, prysznicem  i szczególnie przydatne w okresie zimowym. Osobiście wolałbym, żeby mecze drugiego zespołu odbywały się w Olsztynie na naturalnej nawierzchni trawiastej, najlepiej tam gdzie gra pierwsza drużyna, wcześniej jak pamiętam niekiedy tak bywało. W Olsztynie, moim zdaniem, są miejsca w których można by było takie boisko stworzyć na potrzeby rozgrywania meczy czy przeprowadzenia treningu, np. na ul. Gietkowskiej. Dobrym miejscem na rozgrywanie meczów jest też stadion w Kortowie no i na Warmii. Mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości powstanie wspaniały stadion i baza treningowa z prawdziwego zdarzenia .

Czas. Jak wychodzi Panu łączenie obowiązków kierownika Stomilu z pracą na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim?
- Nie mam z tym żadnego problemu. Zajęcia z reguły mam ustawione tak, aby nie kolidowały z terminarzem  rozgrywek, które  najczęściej są ustalone w soboty lub w niedziele. Jestem obecny przed meczem i na meczu. W tym czasie pomagam we wszystkich sprawach organizacyjnych związanych z występem drużyny. W ciągu tygodnia zazwyczaj nie uczestniczę w treningach ponieważ  drugi zespół składa się z zawodników, którzy trenują w swoich różnych grupach wiekowych.

Doktor Habilitowany. Wiemy, że może się Pan pochwalić takim tytułem, proszę powiedzieć ile czasu trwało zdobywanie takiego wykształcenia i w którym roku ostatecznie zakończył Pan edukację?
- Doktorem habilitowanym może zostać osoba, która najpierw musi ukończyć studia I, II i III stopnia, a następnie później należy legitymować się głównie odpowiednią liczbą publikacji, najlepiej wysoko punktowanych z tzw. wskaźnikiem impact factor (IF), który świadczy o prestiżu i siły przebicia. W moim przypadku musiałem jeszcze napisać rozprawę habilitacyjną, którą trzeba było obronić przed całą Radą Wydziału. To tak w skrócie, ale są jeszcze dodatkowe inne kryteria. Uzyskanie  stopnia doktora habilitowanego w moim przypadku trwało kilkanaście lat. 

Egzaminy. Wszyscy u Pana zdają czy jednak zdarza się kogoś "oblać"?
- Na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim pracuję dość długo i na przestrzeni tych wielu lat mogę powiedzieć, że studenci są różni. Jedni są bardzo pracowici i nie sprawiają żadnych trudności w nauce, a inni przychodzą po to, aby się prześliznąć. Oczywiście takim nie popuszczam. Student musi opanować materiał z danego przedmiotu co najmniej w podstawowym stopniu. Wówczas mogę mu postawić pozytywną ocenę. Czy kogoś oblałem? Pewnie tak, ale nie przypominam sobie ile tych osób było.

Futbol. Jest to pasja czy może coś więcej dla Pana?
- Futbol to dla mnie coś w czym zakochałem się od małego dziecka. To była moja  pierwsza dyscyplina sportowa do której miałem niezłą smykałkę. Niestety nikt tego nie wykorzystał bo pochodziłem z małej miejscowości. Obecnie jest to dla mnie najważniejsza dyscyplina sportowa, którą najczęściej oglądam w telewizji w postaci różnych rozgrywek krajowych i międzynarodowych lub chodzę i oglądam mecze na żywo.

Gaduła. Dużo Pan mówi i przy tym nigdy nie schodzi z Pana twarzy uśmiech. Od zawsze był Pan tak pozytywnie nastawiony do życia?
- To prawda jestem taki gaduliński i czasami mogę kogoś zagadać (śmiech – red.). Nawet nie wiem po kim to mam, ale chyba po mamie. Generalnie zawsze jestem pozytywnie nastawiony do życia, bo życie jest tylko jedno i trzeba z niego jak najlepiej korzystać. Niektórzy takiego usposobienia mi zazdroszczą, a w moim środowisku uważa się to za zaletę lub wadę, a ja i tak robię swoje. 

Hobby. Czym w wolnym czasie zajmuje się Bogdan Dubis?
- Wolny czas najczęściej poświęcam swojej żonie. Dużo razem spacerujemy, około 1,5 godziny dziennie po Lesie Miejskim lub wokół Jeziora Długiego bądź Krzywego. Moje hobby to oczywiście piłka nożna, którą uwielbiam. Co roku uczestniczę w Turnieju Piłki Nożnej o Puchar Rektora UWM lub z okazji święta Uniwersytetu, reprezentując swój wydział.

Impreza. Wielkimi krokami zbliża się Kortowiada, jak spędzają ją wykładowcy?
- W tym roku Kortowiada zaczyna się już od środy i potrwa do 17 maja. Jest przeznaczona głównie dla studentów. Najczęściej jest tak, że wszyscy pracownicy do piątku muszą normalnie przychodzić do pracy. Niektórzy wybierają się na wybory Miss Wenus 2015 lub ogólnodostępne koncerty. Ja na przykład akurat mam przez ten weekend zajęcia ze studentami niestacjonarnymi, którzy mogą świętować tylko późnym wieczorem.

Juniorzy. W czasach gdy Pański syn Wojtek grał w drużynie juniorskiej również był Pan dość blisko tej ekipy. Jak wspomina Pan przygodę juniorów Stomilu w mistrzostwach Polski?
- Tak, zgadza się. Mój syn Wojtek właśnie w tym okresie zmienił barwy klubowe. Przeszedł z Warmii Olsztyn do Stomilu i reprezentował klub w rozgrywkach wojewódzkich juniorów starszych. Oczywiście jak tylko miałem czas to także jeździłem z tą grupą na różne mecze, które niekiedy były bardzo dramatyczne i ważyły o mistrzostwie województwa. Następnie walka o pierwsze miejsce w Polsce w tych rozgrywkach toczyła się na szczeblu krajowym, którego poziom był już znacznie wyższy. Na początku była wygrana z Górnikiem Łęczna, która dała młodym piłkarzom, rodzicom i kibicom dużo satysfakcji z pokonania tej pierwszej przeszkody. Później ekscytujące mecze z Jagiellonią Białystok, które do samego końca  trzymały nas w dużym napięciu, bo stawką był niestety ale przegrany półfinał mistrzostw Polski. Były to bardzo piękne i pamiętne mecze, kiedy na stadion na Dajtkach przychodziły setki kibiców przepełniając wręcz obiekt.

Kierownik. Jak to się stało, że stał się Pan kierownikiem rezerw Stomilu i to pełniąc tą funkcję społecznie?
- To prawda. Funkcję tę pełnię społecznie i nie biorę z tego tytułu żadnych gratyfikacji. W związku z tym, że mocno interesowałem się futbolem i byłem prawie zawsze obecny na każdym meczu o pomoc w kierowaniu zespołem rezerw Stomilu poprosił mnie Michał Alancewicz, z którym znałem się wcześniej z ligi wojewódzkiej juniorów, gdzie grał mój syn Wojtek. 

Liga. Co jest przyczyną tak niskiej pozycji drugiej drużyny Stomilu w obecnych rozgrywkach IV ligi?
- Obecna pozycja rezerw Stomilu w IV lidze wynika między innymi z tego, że za mało punktów zdobyliśmy w okresie jesiennym, gdzie dysponowaliśmy dużo lepszym składem niż w sezonie wiosennym. Jesienią odeszło do innych zespołów bądź zostało kontuzjowanych wielu zawodników, którzy nie mogą wzmocnić rezerw. Mało otrzymujemy również  wzmocnień z pierwszej drużyny, ponieważ jest tam także dużo kontuzji lub mecze odbywają się w tych samych terminach co nasze spotkania. Z tego co widzę po składach zespołów IV ligi, my zawsze gramy przeważnie samymi młodzieżowcami.  W innych drużynach  gra w nich zazwyczaj tylko dwóch, a  pozostali to dużo starsi i niekiedy bardzo doświadczeni zawodnicy. 

Miasto. Pochodzi Pan z Ostródy, od kiedy mieszka Pan w Olsztynie i czemu zdecydował się Pan na przeprowadzkę?
- Chcę zaznaczyć, że nie jestem rodowitym ostródzianinem. W Ostródzie mieszkałem ponad 20 lat, gdzie również czynnie uczestniczyłem w życiu piłkarskim tamtego środowiska. Byłem w zarządzie klubu OKS Sokół Ostróda oraz kierownikiem wówczas IV ligowej drużyny. W Sokole Ostróda grało także dwóch moich synów Paweł i Wojtek. W Olsztynie mieszkamy od 7 lat. Powodem przeprowadzki było otrzymanie w Olsztynie pracy przez moją żonę, moja praca w Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim, a także  podjęcie studiów przez starszego syna Pawła. W tym momencie wyczerpała się formuła dojazdu z Ostródy.

Narodowość. Jak dogaduje się Pan z zawodnikami innej narodowości występującymi w drużynie rezerw?
- W drużynie rezerw najczęściej występuje dwóch, bardzo sympatycznych Japończyków, którzy dobrze posługują się językiem angielskim. W sprawach taktyki rozmawia z nimi w tym języku najczęściej trener, a w organizacyjnych ja lub niektórzy piłkarze  choć przyznam, że Yasuhiro Kato dużo  rozumie już po polsku.  Z zawodnikami z Ukrainy nie miałem jeszcze do czynienia, ale na pewno nie było by z tym problemu.

Obowiązki. Jakie obowiązki ma kierownik rezerw Stomilu?
- Obowiązki kierownika rezerw nie są aż takie straszne. Należy do nich głównie wypisanie protokołu ze składem osobowym drużyny, przygotowanie kart zdrowia i dokumentów tożsamości zawodników, odprawa u sędziów i obserwatora. W trakcie meczu także wypisywanie zmian zawodników.  

Przyszłość. Jaka będzie wyglądała przyszłość Stomilu według Pana? Uda się otrzymać licencję do gry w I lidze na przyszły sezin?
- Nie wyobrażam sobie, żeby Stomilu Olszyn zabrakło w następnym sezonie w I lidze. Była by to wielka strata dla całego środowiska związanego z futbolem na Warmii i Mazurach. Z tego co widzę wszystko idzie powoli, ale w dobrym kierunku. Nowy prezes Stomilu Mariusz Borkowski bardzo umiejętnie i rzeczowo podchodzi do utworzenia sportowej spółki akcyjnej Stomil Olsztyn S.A. Jest to jeden z warunków aby klub otrzymał w nowym sezonie licencję. Mam nadzieję, że miasto jako główny udziałowiec spółki oraz kilku potencjalnych inwestorów da gwarancję, że spółka powstanie. Trzymam za to mocno kciuki, żeby wszystko zakończyło się happy endem (rozmowa przeprowadzona była we wtorek – red.). 

Rezerwy – Pańskim zdaniem rezerwy zdołają utrzymać się w lidze?
- Myślę, że tak, ale pod warunkiem, że dostaniemy wzmocnienie z pierwszego zespołu w tych ostatnich meczach. Młodzi 16-17-latkowie, którzy najczęściej występują w IV lidze są ambitni, mają już spore umiejętności, ale brakuje im takiego boiskowego cwaniactwa, wyrachowania w grze, oni się jeszcze tego cały czas uczą i widać u nich postęp z meczu na mecz. 

Studenci. Bogdan Dubis jest wobec nich wymagający czy raczej wyrozumiały?
- Każdy dydaktyk musi być wymagający, a zarazem wyrozumiały dla studenta i ja taki właśnie jestem.

Trener. Jak wiemy drużynę rezerw prowadzi i prowadziło wielu trenerów. Którego umiejętności ceni Pan najwyżej, a z którym współpraca układała się najlepiej?
- Drużynę rezerw prowadziło wielu trenerów i z każdym zawsze udawało mi się złapać dobry kontakt.  Najdłużej współpracowałem jednak z trenerem Michałem Alancewiczem, dlatego on zapadł mi mocno w pamięci. Michał Alancewicz jako trener jest w Stomilu ważnym wzorem do naśladowania. Posiada odpowiednie umiejętności zawodowe i organizacyjne. Wykazuje się dużą wiedzą na temat piłki nożnej i metod treningu. Wspiera młodzież w ich osobistych dążeniach do celu, buduje poczucie przynależności do drużyny, klubu. Jest wiarygodny, pełen zrozumienia, wszystkich traktuje poważnie. W trakcie meczu przekazuje swoim zawodnikom  proste wskazówki. Michała podziwiam również za jego wielkie oddanie jakim jest klub Stomil Olsztyn. W trudnych momentach, kiedy brakowało składu i trzeba było wejść na boisko i zagrać w meczu ligowym zawsze to robił z wielką przyjemnością. Miło wspominam także współprace, ale krótką z innymi również doświadczonymi  trenerami: Tomaszem Aziewiczem, Adamem Łopatko, Radosławem Wentą, a ostatnio Andrzejem Mierzejewskim oraz  Jakubem Dujko-Domańskim. Jak widać było ich sporo, ale każdy z nich posiada duży potencjał trenerski.

Uniwersytet. Jest Pan jednym z wykładowców na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim. Na jakim wydziale i kierunku prowadzi Pan zajęcia?
- Konkretnie jestem pracownikiem naukowo-dydaktycznym. Moja praca naukowa polega m.in. na przeprowadzaniu eksperymentów na podstawie których piszę publikację, a praca dydaktyczna na  prowadzeniu wykładów i ćwiczeń ze studentami. W Uniwersytecie pracuję na Wydziale Kształtowania Środowiska i Rolnictwa. Zajęcia prowadzę na kierunku: Rolnictwo, Ochrona Środowiska, Technika Rolnicza I Leśna.

Wojciech. Pański syn jeszcze nie tak dawno sam grał w drużynie rezerw, czym obecnie zajmuje się Wojtek?
- Mój syn Wojtek jest cały czas zawodnikiem Stomilu. Obecnie nie gra w rezerwach ponieważ na jesieni w meczu z Mamrami Giżycko doznał groźnej kontuzji kolana (zerwane więzadło krzyżowe - red.). Obecnie jest już po operacji  i chodzi na rehabilitację. W lutym tego roku ukończył studia inżynierskie (mechatronika) i otrzymał pracę w jednej z olsztyńskich  firm jako technolog-konstruktor.  Niestacjonarnie na II stopniu studiuje Mechanikę i Budowę Maszyn.

Zarząd. Jak ocenia Pan pracę zarządu Stomilu  z perspektywy drużyny rezerw?
- Pracę zarządu oceniam pozytywnie, pomimo, że zajmuje się on obecnie bardzo pilnymi i ważnymi sprawami związanymi z funkcjonowaniem i dalszym rozwojem klubu. W tym okresie nie zauważyłem, żeby  drużynie rezerw czegoś brakowało. Zawsze jest skompletowany skład drużyny i ustalone z odpowiednim wyprzedzeniem miejsce rozgrywania spotkań, dobrze funkcjonuje  transport i zabezpieczenie związane z ochroną i opieką zdrowotną.

Patronite Zostań patronem stomil.olsztyn.pl! Doceniasz naszą pracę? Chcesz więcej ciekawych materiałów? Wspieraj nas tutaj: https://patronite.pl/stomilolsztynpl

Tagi: Stomil Olsztyn, Stomil II Olsztyn, Bogdan Dubis, IV liga


Komentarze

Artykuł nie został jeszcze skomentowany - możesz być pierwszą osobą!

Dodaj swój komentarz

Musisz być zalogowany, aby dodać komentarz. Zaloguj się tutaj.


Zostań fanem

...i bądź na bieżąco!