Ten mecz, który za chwilę przypomnę, mógł się nawet nie odbyć. Jeszcze kilka dni przed spotkaniem olsztyńscy piłkarze nawet nie trenowali.
Sytuacja w klube była dramatyczna, zawodnicy obwiniali zarząd, że nie wywiązuje się ze swoich obietnic, działacze z kolei mieli pretensje o fatalne wyniki futbolistów. Brak pieniędzy, ostatnie miejsce w tabeli i żadnych widoków na poprawę sytuacji.
Na szczęście 26 kwietnia 2003 piłkarze Stomilu wybiegli na boisku i swoim występem dali choć trochę radości swoim kibicom. Przeciwnikiem OKS-u tego dnia była Arka Gdynia. Goście ciągle liczyli się w walce o awans do Ekstraklasy, a trzy punkty w Olsztynie miały im pomóc w realizacji tego celu. Z kolei drużyna trenera Piotra Tyszkiewicza szanse na utrzymanie się w 2 lidze miała jedynie matematyczne. Faworyt tego spotkania mógł więc być tylko jeden. Sytuację Stomilu, pogorszyły jeszcze kontuzje czołowych graczy: Jacka Chańki i Adama Cieślińskiego. Biednemu zawsze wiatr w oczy.
Olsztynianie od pierwszej minuty spotkania, chcieli udowodnić, że na 90 minut są w stanie zapomnieć o kłopotach. Pierwszą dobrą sytuację na strzelenie gola miał Piotr Klepczarek, jednak jego strzał głową minimalnie minął bramkę Arki. Skuteczniejszy był w 31 minucie Tomasz Rudolf, który po podaniu Pawła Głowackiego, popisał się pięknym strzałem z woleja, wyprowadzając Stomil na prowadzenie 1:0. Chwilę później Paweł Gadziała mógł strzelić kolejną bramkę jednak zabrakło trochę szczęścia i dokładności. Pierwsza część meczu zakończyła się niespodziewanym prowadzeniem gospodarzy.
Drugie 45 minut przyniosło kibicom przybyłym tego dnia na Piłsudskiego jeszcze więcej radości ) nie licząc tych, którzy przyjechali znad morza). W 58 minucie rozgrywający dobry mecz Głowacki, przejął piłkę w polu karnym gości, futbolówka trafiła do Rudolfa, następnie do Łukasza Połoszczaka, który z najbliższej odległości wpakował piłkę do siatki. Chyba nikt takiego obrotu sprawy się nie spodziewał. Goście próbowali odmienić jeszcze losy potkania, jednak ich strzały z dystansu mijały bramkę Radosława Cierzniaka. W 89 minucie obejrzeliśmy ostatnią tego dnia bramkę. Piłkę wrzuconą w pole karne przez Macieja Kalkowskiego, niefortunnie przeciął Robert Bubnowicz, czym zmylił swojego bramkarza. Stomil wygrał 3:0, chyba nikt się takiego wyniku nie spodziewał. Naszej sytuacji w ligowej tabeli te zwycięstwo nie poprawiło, ale tego dnia nikt chyba o tym nie myślał.
Do końca sezonu Stomil zdobył jeszcze jeden punkt. Na ostatni mecz z ŁKS-em nie poszedłem, bo nie lubię styp. W następnym sezonie nazwy Stomilu próżno było szukać w ligowych tabelach. Jakiś czas potem wyjechałem za granicę i z dystansu obserwowałem powrót "Dumy Warmii" na salony. Od czasu do czasu odwiedzam mój stadion. Miałem przyjemność , między innymi oglądania meczu ze Świtem, po którym powrót do I ligi stał się faktem. Wyniki śledzę i mam nadzieję , że kolejne pokolenia kibiców też doczekają sukcesów. Mieszkam teraz w mieście gdzie swoją siedzibę mają dwa czołowe europejskie kluby, na żywo oglądałem ligę argentyńską, która słynie z fantastycznej atmosfery i fanatycznych kibiców.
Jednak wolałbym znów oglądać Stomil w Ekstraklasie, bo Manchester City czy River Plate, nigdy nie będą moimi klubami, i nawet najpiękniejsze bramki na El Monumental czy City of Manchester Stadium, nie dadzą mi tyle radości co dała bramka Jackiewicza z Legią. Na koniec chciałbym podziękować Emilowi, który dał mi szansę powspominania. Chciałbym też pozdrowić kumpli z Mrągowa: Kondzia, Radka i Kolę. Razem obejrzeliśmy dużą część opisanych tu przeze mnie meczów i bez nich te wspomnienia byłyby na pewno inne.
Łukasz Żukowski
09.02.15 14:50 Tiger
Dzięki za całą serię "wspomnień". Bardzo przyjemnie się to czytało bo w większość z tych meczów również przeżyłem na stadionie i do tych czasów zawsze przyjemnie jest wracać. Koniec był smutny ale nie czynił bym za bardzo analagii to obecnej sytuacji klubu.
03.02.15 16:57 czerkasow
Jeszcze pamiętam jak kibice postawili piłkarzom obiad po tym meczu, wtedy była taka bieda w klubie, że Piotr Klepczarek dorabiał rozwożeniem pizzy (niestety dzisiejsza sytuacja klubu bardzo przypomina tą ówczesną)
03.02.15 15:54 john wichura
powtórka po 12 latach tyle że nie zajmujemy ostatniego miejsca, warto wierzyć w olsztyn i urzędników olsztyńskich
03.02.15 15:31 Secoh
Jakże podobna sytuacja do obecnej......