Odra Wodzisław to nigdy nie był klub mogący się szczycić wspaniałą historią, świetnymi piłkarzami czy kibicami potrafiącymi stworzyć niezapomnianą, meczową atmosferę. Jednak gdy ogłaszano terminarz ekstraklasy, sprawdzałem kiedy drużyna ze Śląska przyjeżdża do Olsztyna.
Podczas tych spotkań mogłem oczekiwać dużej ilości bramek i tego, że to Stomil będzie faworytem. W pierwszej części sezonu 1999/2000 drużyna Bogusława Kaczmarka, może nie dzieliła i rządziła w Ekstraklasie, jednak zwłaszcza podczas domowych spotkań, zazwyczaj nie zawodziła. W październiku wyniki Stomilu zaczęły się trochę pogarszać. Rozczarował start w Pucharze Polski, gdzie już pierwsza przeszkoda okazała się za trudna. Do wyłonienia zwycięzcy niezbędne były rzuty karne, a w nich OKS, musiał uznać wyższość wodzisławskiej Odry.
Spotkanie było kończone w zapadających ciemnościach i głosy o konieczności instalacji sztucznego oświetlenia na olsztyńskim stadionie, były po tym meczu coraz częstsze. Następnie przyszła dotkliwa wyjazdowa porażka z Legią 0:4. Po tym spotkaniu szczególnie niepocieszony mógł być Cezary Kucharski, który skierował piłkę nie do tej bramki, co trzeba. Chyba tego dnia zapomniał, że gra w Stomilu, a nie w Legii.
23 października olsztynianie mieli okazję by zrewanżować się Odrze za pucharową porażkę. Tym razem oba zespoły spotkały się w Olsztynie, by walczyć o ligowe punkty. Słabsze wyniki sprawiły, że na trybunach stadiony przy Piłsudskiego zasiadło zaledwie 5000 kibiców, liczących na przełamanie "Biało-niebieskich". Od początku spotkania, to gospodarze nadawali ton wydarzeniom boiskowym. Dobre sytuacje na strzelenie bramki mieli Maciej Bykowski, Cezary Kucharski oraz Tomas Ramelis. Szczególnie aktywny był ten ostatni, który dopiero po raz pierwszy w sezonie rozpoczął mecz w podstawowej jedenastce. Starania Litwina dały efekt w 43 minucie, gdy dobijając strzał Marcina Szulika, wyprowadził Stomil na prowadzenie. Jeszcze przed przerwą dobrą sytuację na podwyższenie wyniku zmarnował Kucharski. Pierwsza połowa zakończyła się więc wynikiem 1:0 dla Stomilu.
W drugiej części meczu obraz boiskowych wydarzeń się nie zmienił. Inicjatywa należała do gospodarzy. Ponownie Kucharski był bliski strzelenia bramki, jednak minimalnie chybił. Więcej szczęścia miał Artur Januszewski, który w 52 minucie podwyższył wynik meczu na dwa do zera. Dla pochodzącego z Działdowa zawodnika była to pierwsza bramka w Ekstraklasie (dziś już mogę napisać, że również ostatnia). Po straceniu drugiej bramki goście zaczęli groźniej atakować i już w 63 minucie strzelili kontaktową bramkę. Po faulu Januszewskiego na Łukaszu Sosinie, sędzia podyktował jedenastkę, którą na gola zamienił sam poszkodowany. Na szczęście na więcej tego dnia piłkarzy z Wodzisławia nie było stać. To "Biało-niebiescy" byli bliżej strzelenia kolejnych bramek, jednak zawodziła skuteczność i mecz zakończył się wynikiem 2:1. Olsztynianom udał się rewanż za pucharową porażkę, dobra gra dawała nadzieję, że kryzys został zażegnany i następne mecze przyniosą, kolejne zwycięstwa.
Cdn.
Łukasz Żukowski
07.10.14 23:44 RafalOKS
Nie wiem gdzie to napisac, wiec napisze tu. Kiedys na stronce kibicowskiej byly prowadzone wywiady z kibicami ze Starej Gwardii itp. mialo byc cyklicznie, mija troche czasu i nic nie ma. Fajnie sie czytalo :). Braci po szalu
06.10.14 18:57 Piekarz/OKS
Ach ten mecz 0-4 na łazienkowskiej... Jeśli mnie pamięć nie zawodzi to bramę na 2-0 walnął Czereś. Później mnie wojsko zgarnęło nomen omen do... W-wy . Niezapomniany wyjazd, piękne wspomnienia. Pozdro dla obecnych na sektorze... Niestety po latach zostało Nas niewielu na trybunie:/ AVE STOMIL