Piłkarze OKS 1945 Olsztyn stracili kolejne punkty. Tym razem zremisowali 1:1 z Sokołem Ostróda, chociaż prowadzili do przerwy bo bramce Tomasza Żakowskiego.
Zapowiadało się świetne widowsko, a wyszedł chaotyczny mecz. - Po takiej imprezie powinni zwracać za bilety - narzekał jeden z kibiców Sokoła. Na dobrę sprawę remis nie urządza żadnej ze stron - podopieczni Dariusza Gergoli świetnie zaczęli sezon i mają ambicje dalej trzymać poziom, z kolei dla szkoleniowca OKS Daniela Dylusia punkt zdobyty na trudnym terenie może się okazać za małym atutem. Trudno dziś dociec, czy władze klubu, które interesowało tylko zwycięstwo w Ostródzie, wyciągną konsekencję wobec trenera, wiadomo natomiast, że Dyluś nie ma dobrych notowań u kibiców, którzy już wielokrotnie mu ubliżali. Jeśli chodzi o samo spotkanie, to gospodarze mogli wygrać, gdyby odrobinę zimnej krwi wykazał Miłkowski. Z kolei w OKS z dobrej strony zaprezentował się debiutujący w bramce Grygorowicz (obronił w sytuacji sam na sam) oraz strzelec gola Żakowski. Dobrą zmianę dał po przerwie Lech - umiejętności tego piłkarza z pewnością predystynują go do gry w pierwszym składzie.
Źrodło: Gazeta Olsztyńska