Stomil Olsztyn zremisował 0:0 w Bytowie z Bytovią. Po meczu rozmawialiśmy z obrońcą olsztyńskiego klubu Łukaszem Sołowiejem.
Jakie odczucia po pierwszym meczu? Mogliście zarówno wygrać, jaki przegrać, a skończyło się bezbramkowym remisem.
- Na pewno punkt trzeba szanować. Początek sezonu. Dużo było w tym meczu faz przejściowych z ataku do obrony i odwrotnie. Mieliśmy swoje sytuacje, w tym ja jedna, niestety niewykorzystane. Trzeba spokojnie brać ten punkt jako zdobyty i spokojnie pracować dalej. Wiadomo, że przyjechaliśmy tu wygrać, jednak Bytovia też miała swoje sytuacje. Fajnie jednak, że zagraliśmy na zero z tyłu, że ten jeden punkt zdobyliśmy. Wracamy do Olsztyna i gramy dalej.
Dobrych sytuacji jednak miała więcej Bytovia. Nie za dużo pozwoliliście im w środkowej strefie boiska?
- Faktycznie, szczególnie w pierwszej połowie, można było odnieść takie wrażenie. Oddawali groźne strzały ze środka, po naszych niewymuszonych błędach. Pogoda była taka i warunki na boisku, żeby grać ze strony na stronę, dłużej utrzymywać się przy piłce i w żargonie piłkarskim, po postu przegonić Bytovię ze strony na stronę. Za szybko chcieliśmy otwierać akcje i to wiązało się ze stratami i potem ze strzałami i groźnymi sytuacjami dla Bytovii.
Bytovia cię czymś zaskoczyła?
- Nie bardzo. Mieliśmy dogłębną analizę tego zespołu, więc wydaje mi się, że niczym nas nie zaskoczyli. Taki wyrównany mecz na początku sezonu.
Ta sytuacja, o której wspominałeś, będzie ci się śniła po nocach? Miałeś przysłowiową "patelnię" po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Piotra Głowackiego.
- Źle ustawiłem głowę do tego strzału, dałem za dużo siły, a powinienem te piłkę tylko skontrować. Piłka była wzorowa, choć niektórym z boku wydawało się, że za wysoka, ale ja uważam, że miałem stuprocentową sytuację. Cóż, gramy dalej. Mamy dzień odpoczynku i od poniedziałku przygotowujemy się do meczu z Podbeskidziem. Jeden wyjazd za nami, sześc zostało, głowy do góry.
Nie przeraża cie troszeczkę ta seria spotkań na wyjeździe?
- Tak jest kolej rzeczy, takie jest życie i trzeba się z tym zmierzyć po męsku. To się później odwróci, będziemy grali mecze u siebie. Było dzisiaj widać na boisku, że jesteśmy jakąś gorszą drużyną? No nie, radzimy sobie na wyjazdach. Końcówka poprzedniego sezonu tez pokazała, że piłka jest taką gra, w której nieważne jest czy się gra na wyjeździe, czy u siebie. Kibice przyjechali, było ich słychać i można powiedzieć, że graliśmy w roli gospodarza.
Zadebiutowali w Stomilu Trojak i Góral. Było chyba jeszcze jednak widać brak zrozumienia między wami?
- Ten okres przygotowawczy nie był za długi, raptem cztery tygodnie. Chłopaki będą się wdrażać, czas działa na naszą korzyść. Nie oceniajmy po jednym meczu, dajmy im czas. Uważam, że zagrali dzisiaj poprawnie, może Góral potrzebuje trochę więcej spokoju z przodu. Przyszedł młody chłopak i będzie łapał to ogranie. My mu będziemy pomagać, po to jesteśmy, starsi zawodnicy. Jesteśmy zespołem, jesteśmy jednością, więc spokojnie.
Może to oklepane stwierdzenie, ale piłka go szuka w polu karnym.
- Szuka, a chłopaki dużo takich podań penetrujących posyłali z premedytacja i szukali go w polu karnym. Chłopak ma wzrost, na treningach sprawia nam sporo problemów. Sam zwracałem Piotrkowi Głowackiemu uwagę, żeby układał stopę trochę inaczej przy podaniach. Oby w kolejnych meczach było to z k0orzyścią dla zespołu, żeby chłopak strzelał bramki i dawał Stomilowi zwycięstwa.