W 9. kolejce I ligi Stomil Olsztyn podjął na własnym stadionie bardzo wymagającego rywala, a zarazem aktualnego lidera tabeli - Flotę Świnoujście. Niezwykle zacięty i kontrowersyjny mecz zakończył się wynikiem 1:1 (1:1).
Na ten mecz czekało wielu kibiców, jednak nie wszyscy mogli obejrzeć ten mecz na stadionie przy al. Piłsudskiego. Na stadion bowiem wejść mogło tylko 999 osób, a reszta kibiców zmuszona była dopingować swoją drużynę przed telewizorami. Wszystko to za sprawą wojewody warmińsko-mazurkiego Mariana Podziewskiego, który zdecydował, że Stomil nie może zorganizować imprezy masowej. To władze klubu po konsultacjach z prawnikami i PZPN zdecydowały się na organizację imprezy niemasowej. Od taki pstryczek w nos wojewody.
Stomil Olsztyn na mecz z liderem tabeli wyszedł w identycznym ustawieniu, jak w spotkaniu w Niecieczy z miejscową Termaliką. Od pierwszego gwizdka sędziego na boisku rozpoczęła się bardzo zacięta walka, która toczyła się głównie w środkowej części boiska. Ambitna postawa podopiecznych Zbigniewa Kaczmarka zaowocowała bramką "biało-niebieskich" już w 12. minucie spotkania. Wówczas Łukasz Suchocki wykonał dośrodkowanie z rzutu różnego w pole karne przeciwników. Stamtąd jak najszybciej wybić piłkę chcieli defensorzy Floty, jednak zrobili to w taki sposób, ze futbolówka trafiła pod nogi Michała Glanowskiego, który oddał strzał na bramkę Grzegorza Kasprzika. Strzał okazał się jednak niecelny i wydawałoby się, że piłka opuści po prostu plac gry, lecz bramkarz gości zdążył wygarnąć ją z końcowej linii wprost pod nogi Łukasza Suchockiego, który zdecydowanym strzałem posłał piłkę w długi słupek.
Zdobywca pierwszego gola dysponował naprawdę dobrą formą w tym spotkaniu, a piłkarze Floty nie byli w stanie czysto zatrzymywać "Suchego", który był notorycznie faulowany. Warto tutaj wspomnieć również o mało sprawiedliwym sędziowaniu Erwina Patereka, który powinien ukarać Marka Opałacza czerwoną kartką za kolejny faul na pomocniku Stomilu Olsztyn. Kilka minut później bardzo bliski podwyższenia wyniku był Łukasz Jegliński, którego mocny strzał z trudem obronił Grzegorz Kasprzik. Mimo nienajgorszej gry olsztynian, drużyna ze Świnoujścia także stwarzała niebezpieczne sytuacje pod bramką Tomasza Ptaka. Po jednym z wyprowadzonych kontrataków Floty, lewym skrzydłem ruszył Marek Opałacz, który minął aż czterech piłkarzy Stomilu, po czym wbiegł w pole karne gospodarzy i zagrał piłkę do Sebastiana Olszara. Ten bez większych problemów skierował futbolówkę do pustej bramki Tomasza Ptaka. Od tego momentu na boisku zaczęli dominować podopieczni Dominika Nowaka, którzy kreowali coraz więcej groźnych akcji.
Druga połowa niedzielnego spotkania rozpoczęła się atakami piłkarzy z Olsztyna, jednakże wszystkie z nich okazały się być bezskuteczne. Zawodnicy obu drużyn prezentowali się dosyć dobrze, ale jednocześnie dużo faulowali, czego efektem były częste interwencje sędziego oraz jedenaście żółtych kartek oraz jedna czerwona (dla Michała Glanowskiego). W 60. minucie spotkania ponownie ładną akcją popisał się Marek Opałacz, który kolejny raz minął obrońców gospodarzy i oddał strzał na długi słupek. Na całe szczęście olsztynian Tomasz Ptak wybił piłkę na rzut rożny, tym samym zaliczając niezłą interwencję. "Biało-niebiescy" mieli idealną okazję na podwyższenie wyniku w 80 minucie, kiedy to Tomasz Strzelec otrzymał prostopadłe podanie od Roberta Tunkiewicza i wbiegł w pole karne, lecz tam został już zastopowany przez obrońców gości. Do ostatniego gwizdka meczu pojedynek stawał się coraz to bardziej zacięty i emocjonujący, jednak wynik spotkania się już nie zmienił. Tym samym Stomil Olsztyn przerwał imponującą passę ośmiu zwycięstw z rzędu Floty Świnoujście, jednocześnie dzieląc się punktami ze swoim rywalem.