Tak łatwego zwycięstwa nie spodziewali się zapewne ani zawodnicy, ani kibice olsztyńskiej drużyny. OKS na własnym boisku pokonał Odrę Wodzisław 2:0. Mecz rozstrzygnął się praktycznie w pierwszej połowie.
W pierwszych 15 minutach trzy gole mógł zdobyć Łukasz Tumicz. Z trzech doskonałych sytuacji były napastnik Jagiellonii wykorzystał jedną. Będąc sam na sam z Mateuszem Łobaczewskim uderzył piłkę po ziemi i mógł cieszyć się z pierwszej bramki zdobytej przed olsztyńską publicznością. Chwilę później dwukrotnie zabrakło mu szczęścia, a sam mecz zamiast po 27, zakończyłby się po dziesięciu minutach. W każdym razie w pierwszej połowie to mecz był grany do jednej bramki, a Łobaczewskiemu od nadmiaru sytuacji podbramkowych trzęsły się nogi. Sporo zamieszania pod bramką Odry stwarzał Tumicz, próbował mu pomagać Łukasz Suchocki, ale najwięcej dawały rajdy Jakuba Kowalskiego. I właśnie w 27. minucie presji nie wytrzymał Mateusz Łobaczewski, który minął się z piłką po dośrodkowaniu z prawej strony, a wśród nóg obrońców Odry swoją dołożył Radosław Stefanowicz i umieścił piłkę w siatce.
Wynik 2:0 do przerwy pozwolił olsztynianom na całkowitą kontrolę przebiegu gry. Bo choć Odra Wodzisław od razu po przerwie rzuciła się do ataku, pokazując, że nie przyjechała na wycieczkę nad warmińskie jeziora, to groźne akcje przeprowadzał i tak tylko OKS. Goście jedynie dwukrotnie próbowali zagrozić bramce Rafała Gikiewicza, ale ich strzały nie były na tyle dobre, by były warte jakiegokolwiek odnotowania. Odra może się cieszyć, że skończyło się tylko na stracie dwóch goli. A mogło być znacznie wyżej, ale nie popisali się Suchocki i Kowalski. Obaj zawodnicy zmarnowali sytuacje jeden na jednego z bramkarzem Odry. Najpierw napastnik OKS-u wyprzedził z piłką wszystkich obrońców i gdy już nastała chwila strzału, to okazało się, że Suchocki jest szybszy od prowadzonej piłki i jego uderzenie z trudem dotoczyło się do Łobaczewskiego. Lepszą okazję zmarnował Kowalski, któremu już odpuścili obrońcy, a skrzydłowy OKS-u mógł pytać Łobaczewskiego, jak ma mu strzelić bramkę. Były gracz suwalskich Wigier zdecydował się na lob i posłał piłkę z metr nad bramką.
Mimo kilku niewykorzystanych stuprocentowych sytuacji, z końcowego wyniku cieszyli się olsztynianie. Odra w tej edycji Pucharu Polski już niczego nie zwojuje. A jak zaprezentuje się OKS 1945? Najpierw poczekamy na losowanie.
Autor: kom