Nie daje się punktów za styl, tylko za strzelone bramki. Nikt nie będzie pamiętał, że Stomil grał piach i wygrał uczciwie tu mówiąc dzięki umiejętności włoskiego catenaccio oraz szczęściu.
Trener Mirosław Jabłoński ustawił na papierze zespół w ustawieniu 4-2-3-1. Ustawienie funkcjonujące podczas piłki w naszym posiadaniu. Natomiast jeśli rywal miał piłkę i atakował przechodziliśmy do ustawienia 4-5-1, a końcówce meczu nawet do ustawienia 5-4-1 gdzie między Czarneckim, a Berezovskim operował jeszcze Szymonowicz.
Do strzelonej bramki Stomil grał bardzo fajną otwartą piłkę, próbując tworzyć klarowne sytuacje, nie oddając pola dla przeciwnika. Co mogło się nawet podobać. Po udanym rzucie rożnym z którego padł gol, w pierwszej połowie piłkarze lekko cofnęli się dupą na swoja połowę oddając rywalowi inicjatywę zawężając pole gry. Ewidentnie było widać, że czekamy na ich błąd z chęcią wyprowadzenia szybkiego kontrataku.
Po przerwie obraz nie uległ zmianie, a nawet według mnie się pogorszył. Widać iż trener nastawił chłopaków na "obronę Częstochowy". Od 45 minuty do 60 minuty obrona wyglądała podobnie jak po strzelonym golu. Po jeden z kontro Piotr Darmochwał mógł podwyższyć wynik i grało by się spokojniej. Arkowcy by się zagrzali i mielibyśmy pewnie jeszcze ze 2-3 sytuacje do podwyższenia wyniku, a tak... Od około 60 minunty jeszcze bardziej zawężyliśmy pole gry, ustawiając się między 16, a 40 metrem. od naszej bramki znajdowali się praktycznie wszyscy nasi zawodnicy.
Zmusiliśmy rywala do gry atakiem pozycyjnym, a że atak pozycyjny nie jest mocną stroną, żadnego polskiego klubu ani reprezentacji, to już inna bajka. Do takiej gry trzeba mieć zawodników z predyspozycjami. Zawodnicy z Gdyni ewidentnie nie czuli się za dobrze musząc tak grać, a nasi chłopcy wiedzieli o tym doskonale, dalej grali swoje.
Przyniosło to zamierzony skutek w postaci trzech punktów. Cieszą one bardzo!
25.08.14 10:05 Joe Black
A gdzie analiza? Opisałeś przebieg meczu,który wszyscy widzieli