Piłka nożna to nie łyżwiarstwo figurowe i za wrażenie artystycznie nie daje się punktów. Zagraliśmy w takim samym ustawieniu jak w meczu z Zagłębiem (4-2-3-1), a jakże inaczej nasza gra wyglądała.
Od samego początku chłopaki wyszli z motywowani z chęcią zgarnięcia trzech punktów. Z czego wynikała nasza ładna gra? Przede wszystkim z ofensywnego usposobienia bocznych obrońców, którzy częściej niż w poprzednich spotkaniach włączali się do akcji zaczepnych, choć bardziej aktywny był Janusz Bucholc co oczywiście nie dziwie.
Dzięki temu, boczny pomocnik wchodził z drugiej linii do ataku tworząc większe zagrożenie pod bramką rywala. To, że skrajni pomocnicy wbiegali pod bramkę rywala to nie wszystko. Zauważyłem również, że dużo grali jeden na jeden z przeciwnikiem. I trzeba przyznać naprawdę wiele takich pojedynków wygrywali tworząc przewagę. A szczególnie dobrze robił to Piotr Głowacki w pełnym biegu mijał rywala i bardzo mocno dośrodkowywał w pole karne, szukając Wołodymyr Kowala, który dwa czy trzy razy po takim zagraniu był bliski zdobycia bramki, a raz trafił w słupek. Szkoda tylko sytuacji sam na sam, w której Piotrek się znalazł. Bo przebojowości w tej akcji mu nie zabrakło, gdzie wpadł między dwóch środkowych obrońców i zgarnął im piłkę przed nosem.
Co do Kowala to trzeba przyznać, iż umie się znaleźć w polu karnym, a piłka potrafi sama go znaleźć. Dużo walczy na 30-40 metrze przed polem karnym, potrafi się urwać, bo do najwolniejszych nie należy, ale brakuje mu troszkę centymetrów, choć w polu karnym kilkakrotnie ładnie uderzał głową. Piotr Darmochwał również był bardzo aktywny, co mnie ogromnie cieszy. Widać wraca do formy prezentowanej na wiosnę. Ważne, że trafił z rzutu karnego, pokazując mocną psychikę. Nie zapomnieć należy, że rzut karny podyktowany po ładniej prostopadłej piłce Pawła Łukasika do Kowala.
Kilka słów o defensywie. Nie zagrała ona tak skutecznie jak w poprzednich spotkaniach. Ale coś kosztem czegoś. Ofensywa za defensywę. Uważam iż przy pierwszej straconej bramce piłkarze mogli się lepiej zachować. Poszła kontra i zamiast zawęzić strefę obrony i nie dopuścić "Miedzianki" do gry środkiem. Należało ich wypchnąć do boku i niech tam grają albo próbują stamtąd dośrodkować. Dlaczego? Ponieważ oni na bokach nie istnieli. Nie potrafili żadnej sensownej akcji zbudować. W środku pomocy mieli groźnego Grucha, który kreował im grę oraz na środku ataku grał Łobodziński, gracz z wielkim doświadczeniem, który wkręcił naszych obrońców jak dzieci na 14 metrze od naszej bramki i uderzył po długim, gdzie Skiba nie miał szans jej wyciągnąć. Mimo zawalonej ewidentnie drugiej bramce, nie będę na niego wieszał psów. Do momentu popełnienia błędu, jak i po nim grał bardzo dobre zawody. We wcześniejszych meczach również ratował nie raz nam tyłek. I nie raz nam uratuje.
19.09.14 14:02 Dworcowa
A Kowal trafił w poprzeczke, a nie słupek.
16.09.14 11:48 Joe Black
Karny był po faulu na Maczulenko, a w Miedzi gra Garuch. Grucha był w "Chłopaki nie płaczą" .