Piłkarze Stomilu II Olsztyn (juniorzy) odpadli z Wojewódzkiego Pucharu Polski. W II rundzie podopieczni Krzysztofa Bartychy przegrali 0:1.
Jedyna bramka meczu padła w 20 minucie po samobójczym trafieniu Kacpra Wasilewskiego.
Stomil: Caban - Piasecki, Szramka, Serbintowicz, Grzeszczyk, (78 Szulc), Szumacher (75 Hałuszka), Sadowski, Malinowski (46 Mosakowski), Rutkowski (46 Wasiak), Wasilewski (62 Krogól), Jońca
30.08.18 22:08 tommy1976
No właśnie...W I połowie, Szramka z lewej nogi też minimalnie obok słupka, w II połowie, zabrakło tej zimnej krwi, bo nasi potrafili znaleźć się pod polem karnym Korsz, szczególnie z lewej strony boiska chłopak (chyba Szumacher), gdyby potrafił się lepiej zachować, mogło być naprawdę groźnie. Tu właśnie wychodzi ten brak doświadczenia i młodzieńcza fantazja. Cierpliwie budować akcje, grać szybciej na 1-2 kontakty zamiast holować, po prostu ganiać dziadków, ale to już zadanie dla trenerów. To że Korsze miały sytuacje w 2 połowie...owszem, to Stomil prowadził grę, i nadziewał się na ich wyjścia. Więcej takiego grania, to i błędów będzie mniej, bo doświadczenia więcej...Tak na marginesie - Szramka i Sadowski trenują z 1 zespołem na wniosek Kieresia, czy ktoś ich, mu sprezentował?
30.08.18 21:39 Piekarz/OKS
Brawa dla Kolegów... można merytorycznie wymienić inny pogląd na przebieg meczu? Można! Osoba postronna- taka jak ja- na emigracji, ma już większą wiedzę odnośnie naszych rezerw/ gwiazdeczek Stomilu. SPW!
29.08.18 22:11 Kot
Ale przecież ja to wszystko napisałem. Co z tego, że w 2. połowie oddychali rękawami? Kto stwarzał sytuacje pod bramką? Stomil miał ze 2 wrzutki, a celny strzał w meczu jakoś pięć minut przed końcem. W 2. połowie Korsze raz po raz wychodziły na czyste pozycje: z lewej strony strzał z całej siły w boczną siatkę z 10 metrów po krótkim rogu, strzał po długim minimalnie obok słupka po ziemi i strzał w słupek w samej końcówce meczu. Ci oddychający rękawami goście stworzyli przynajmniej 3 szanse, które powinny dać bramkę. A ten biegający młody Stomil? No właśnie...
29.08.18 22:01 tommy1976
Sorry Kocie, ale się nie zgodzę...W 2 połowie Korsze oddychały rękawami;. Widać było po nich co prawda większe obycie, w końcu to zespół;ł IV ligowy, z przeszłością III ligową, do tego grała drużyna 16-17 latków z seniorami, facetami pod 30 lat. Prawy obrońca Korsz kopał się po czole. Naszym brakuje zimnej krwi, a przede wszystkim podstawowej techniki. Wiele razy nawet przyjęcie piłki wyglądało fatalnie. Po za tym, młodzi takich dziadków powinni zabiegać, i to niekoniecznie swoim przygotowaniem siłowym, a raczej graniem na 1-2 kontakty, utrzymaniem przy piłce. Wielka szkoda że ci zawodnicy nie będą grali właśnie z takimi zespołami w lidze (być może dopiero od przyszłego sezonu jako Stomil II), mimo takich ubytków chłopaków (np Wasilewski, Całka, Dzida, Laskowski itp), jeśli skoncentrują się na piłce a nie na panienkach i lansie, może to wyglądać ciekawie...
29.08.18 21:27 Kot
Mecz z przewagą kopaniny. Wygrał zespół dużo lepszy, mimo że wynik i strzelec bramki tego nie obrazuje. Gra Stomilu fatalna, natomiast mecz był bardzo pożyteczny, bo dał dużo podstaw, by zacząć analizować i wyciągać wnioski. To było brutalne starcie piłki seniorskiej z juniorską, czasem aż przykro było patrzeć, jak młodzi zawodnicy odbijali się od cięższych o kilkanaście kilogramów przeciwników. Większość chyba pierwszy raz grała na poważnie z mężczyznami, bo na co dzień rywalizują w ligach juniorskich z podobnymi sobie gabarytowo rówieśnikami. Może gdyby grali w rezerwach w ligach dla dorosłych, byliby lepiej przygotowani do takich rywalizacji, bo regularnie mierzyliby się z silniejszymi oponentami. Dzisiaj nie mogli walczyć bark w bark, wkładać siłę w pojedynki 1 na 1, bo to niczego nie przynosiło. Z Korszami należało wygrać szybkością i jakością piłkarską, a tej było jak na lekarstwo, olsztynianom przydarzało się też sporo błędów technicznych. Smutne, ale na ten moment to może maksymalnie jeden zawodnik z tego młodego Stomilu jest przygotowany fizycznie na walkę z dorosłymi. Do tego jeszcze dziwna niezidentyfikowana taktyka, dwóch zawodników z przodu unikało jak ognia gry na stoperów i uciekało do skrzydeł, skąd nie tworzyli zagrożenia, a zdarzało się, że na 20 m2 przy chorągiewce stało ich nawet czterech. Korsze mogły wygrać wyżej, ale zabrakło im skuteczności, strzelali w bramkarza jak w 2. minucie, wiele razy obok i pod koniec meczu jeszcze w słupek. Od stanu 0:1 to MKS miał więcej szans na podwyższenie niż Stomil na wyrównanie.