Przed meczem Bytovia Bytów - Stomil Olsztyn rozmawialiśmy z pomocnikiem olsztyńskiego klubu Pawłem Głowackim.
Od jakiegoś czasu nie grasz w podstawowym składzie, ale zapytam na początek, o to jak oceniasz sytuację Stomilu w tabeli, bo cały czas nie jesteśmy pewni utrzymania.
- Rywalizacja jest spora w drużynie, na moją pozycję wiosną przyszedł Jakub Piotrowski i gra jako młodzieżowiec. Taka jest moja sytuacja i trzeba się z nią pogodzić. Ja cały czas walczę o pierwszy skład. Na każdym treningu daje z siebie wszystko. Do końca ligi zostały dwie kolejki, ale zrobimy wszystko, żeby już w Bytowie zapewnić sobie utrzymanie. Nie chcemy patrzeć na inne wyniki. Sami chcemy się utrzymać, a nie czekać na jakieś zrządzenie losu i, że ktoś to za nas zrobił. Najlepsza okazja to mecz w niedzielę z Bytovią.
O ile dobrze zaczęliście rundę wiosenną, to teraz wygląda to bardzo słabo. Nawet tu nie chodzi o nasze oczekiwania, ale o tyle, na co was stać.
- Ci co znają sytuację w klubie i atmosferę... ale nie, ja nie chcę jednak o tym mówić. My musimy się skupić na swojej robocie i zapewnić jak najszybsze utrzymanie. Przyjdzie czas na podsumowanie i na głębszą analizę. W pewnym momencie siadła atmosfera i to przekuło się na wyniki. Nasza słabsza postawa w ostatnich meczach sprawiła, że do końca musimy drżeć o utrzymanie, ale myślę, że szybko tego dokonamy.
Trener Adam Łopatko, mówi, że Stomil lubi grać pod presją, a takie spotkanie zapowiada się w niedzielę.
- Dokładnie. Nie wiem z czego to się bierze, ale jesteśmy taką drużyną, kiedy jest już wszystko w miarę okej, to mniej od siebie wymagamy. Cały czas balastujemy nad przepaścią, to siedzi w naszych głowach i jesteśmy mało wymagający od siebie. W momencie, gdy się robi gorąco, to wtedy umiemy wygrywać te najważniejsze spotkania. Utrzymanie powinniśmy zapewnić sobie dużo wcześniej. Było kilka spotkań, których nie powinniśmy przegrać, czy zremisować. Niby jesteśmy doświadczoną drużyną pierwszoligową, ale jakoś tego nie pokazujemy.
Nikt tego przed sezonem tego wyraźnie nie powiedział, ale nikt też nie zaprzeczał, że celem zespołu było tylko i wyłącznie utrzymanie się w I lidze.
- Przed sezonem każdy ma zero punktów i chce jak najszybciej zapewnić sobie to utrzymanie. My też wychodziliśmy z takiego założenia. Początek tej rundy był dobry, ale potem załapaliśmy serię bez zwycięstwa i musimy walczyć do końca. Organizacyjnie nie jesteśmy jeszcze gotowi na nic więcej. W tym roku jest dziwna liga. Sporo drużyn walczyło o awans, sporo o utrzymanie. Mało było takich drużyn, które grały o nic. Żałujemy trochę, że wpadliśmy w taki dołek, bo do końca musimy walczyć o ligowy byt.
Nie do końca każdy miał zero, bo Stomil miał minus trzy punkty.
- Ja już nie chcę do tego wracać, bo to nic nie zmieni. Zabrali nam przed sezonem, zdobyliśmy ich więcej, ale nikt tej decyzji nie cofnie. Trzeba było to zaakceptować.
Kogo typujesz do awansu z drugiego miejsca?
- Po tym co ostatnio zobaczyłem, to stawiam na Olimpię Grudziądz. Żeby awansować z tej ligi trzeba mieć solidną drużynę, bez fajerwerków. Przed rundą stawiałem na GKS Katowice, ale za dużo potracili punktów. Olimpię charakteryzuje solidność gry, podobnie jak Sandecja nie tracą głupio bramek, nie przegrywają głupio spotkań.
Możemy już mówić, co ze Stomilem w następnym sezonie?
- Jeszcze za wcześnie na to. Niedługo dowiemy się kto dostanie licencję, kto będzie miał kary ujemne punktowe. Nie biorę jednak innego scenariusza jak nasze utrzymanie i gra w I lidze od nowego sezonu.
Uda się utrzymać trzon zespołu na nowy sezon?
- Nie myślę na ten temat. Myślę o najbliższym meczu. Każdy jednak ma swoją własna wolę. Kto znajdzie lepszy klub, lepsze pieniądze, to śmiało niech odchodzi, na tym polega piłka nożna. Nikt nie może tutaj być na siłę. Kariera nie trwa 30-40 lat, a 15, więc trzeba wycisnąć z niej jak najwięcej.