Po wygranej 2:1 z Górnikiem Polkowice rozmawialiśmy ze zdobywcą obydwu bramek dla Stomilu Jakubem Tecławem.
W pierwszej połowie chyba jeszcze mocno Elbląg w was siedział, natomiast w drugiej przyjęliście inicjatywę od momentu twojego karnego.
- Może nie Elbląg siedział do końca, a nasza dyspozycja dzisiaj nie była taka, jak sobie życzyliśmy. Skorygowaliśmy ustawienie w drugiej połowie i to przyniosło efekt w postaci dwóch bramek i trzech punktów.
Zadrżała ci noga przy tym drugim karnym?
- Nie drżała, byłem pewny swojego strzału. Znam też Błażeja (Niezgodę - red.), dużo z nim trenowałem, więc mniej więcej wiedziałem gdzie będzie leciał.
Takie zwycięstwo, po tym co wydarzyło się kilka dni temu, chyba wraca morale w drużynie?
- Tak, na pewno chcieliśmy się odbić i to zrobiliśmy. Teraz mamy trochę wolnego i możemy się lepiej zregenerować do następnego meczu, bo teraz graliśmy co trzy dni i szczerze mówiąc, odczuwałem to osobiście na boisku. Na pewno teraz w spokoju dostaniemy wolne i będziemy mogli usiąść i przemyśleć te ostatnie mecze na spokojnie i ze świeżością wrócimy do treningów.
Karne w tym sezonie to wasza tajna broń. W poprzednim nie szło, teraz jeden po drugim.
- Póki co się udaje, trenujemy to na treningach. Oby było tak dalej, bo wiadomo, to jest loteria i różnie bywa, ale jak na razie wchodzi i ja się z tego cieszę. Myślę, że drużyna też i oby tak dalej.
Przed drugim karnym podchodził do ciebie Seba Szypulski. Mówił ci jak masz strzelić czy chciał zabrać karnego?
- Nie, Seba pytał czy wszystko jest ok.
Jest taka niepisana zasada, że poszkodowany sam nie strzela.
- Niby tak, niby nie, myślę, że to wszystko siedzi w głowie zawodników i jak kto podchodzi do tego. Ja tak nie uważam.