Przed piątkowym meczem Stomilu Olsztyn w Katowicach z GKS-em rozmawialiśmy z obrońcą olsztyńskiego klubu Piotrem Klepczarkiem.
Mecz z Zagłębiem Sosnowiec był dla Ciebie meczem szczególnym.
- (śmiech) Podpowiedz proszę!
To był dla Ciebie pięćdziesiąty mecz ligowy w Stomilu.
- Ojej! Cóż za przypadek! (śmiech) Nawet nie wiedziałem. Jeszcze w poprzednim sezonie w Dolcanie wyliczyli mi, że jesienią miałbym trzysetny mecz w I lidze, ale jak byłem w Stomilu, to nikt tego nie wyliczył. Na jesieni miałbym trzysetny i myślałem, że chodzi bardziej coś z tym. 50. mecz w Stomilu to może nie jest jakaś imponująca liczba, ale miło.
Jesteś wychowankiem Stomilu, ale nie miałeś okazji pograć w seniorskim Stomilu.
- Nie miałem okazji z tego tytułu, że klub w tamtych latach kiedy byłem młody i mogłem trenować nie funkcjonowął na najwyższym poziomie. Może nie na najwyższym z najwyższych, ale na solidnym. Wiadomo, po niższych ligach się tułał zanim wszedł na ten centralny poziom, także nie było możliwości, ale jednak pół życia albo nawet więcej spędziłem w juniorskich sekcjach Stomilu, a potem w seniorskich, także meczów w pierwszym zespole nie jest tak dużo, ale pół życia spędziłem tutaj.
To miałoby dla Ciebie dodatkowy smaczek gdybyś kojarzyłbyś ten fakt przed meczem w Sosnowcu?
- Nie. Po pierwsze 50. występów to jest bardzo mało, a po drugie interesują mnie w tym momencie punkty i nic poza tym.
Pięćdziesiąt występów niby nic, a Rafał Kujawa w meczu z GKS-em Katowice też może wystąpić 50. raz w ligowym spotkaniu.
- O właśnie! To pokazuje, że tyle spotkań to nie jest imponująca liczba. Mam nadzieję, że przeżyję jakąś kolejną rocznicę w tym klubie.
Wróćmy na chwilę do spotkania w Sosnowcu. Może bardzo głośno o tym nie mówiliście, ale byliście pewni swoich umiejętności i jechaliście tam wygrać. Rzeczywiście, było tak faktycznie. Wspomniany przeze mnie Rafał Kujawa zrobił to, czego ja nie rozumiem. Zagranie ręką w polu karnym i tylko jeden punkt.
- Tak to wygląda. Przed sezonem mówiłem , że liga jest tak wyrównana, że każdy z każdym może wygrać i nie ma murowanych faworytów. Z takim nastawieniem jechaliśmy na mecz i będziemy do każdego kolejnego spotkania podchodzić tak samo, bo zdania nie zmieniłem. Graliśmy z bardzo dobrym przeciwnikiem, ale boisko pokazało, że mieliśmy bardzo duże szanse na wywiezienie trzech punktów. To jest już za nami, a teraz punkty są bardzo potrzebne, a gramy teraz z według mnie najlepszym zespołem w tej lidze. Teraz czeka nas cięższe zadanie, a punkty są bardzo potrzebne.
Miałem zapytać czy nie uważasz, ze GKS Katowice jest lepszym zespołem od Zagłębia, bo też zaliczyli jakby falstart z ich punktu widzenia. Na pewno chcieliby te punkty stracone z Chojniczanką nadrobić.
- Jeżeli ktoś chce grać o awans to spotkania u siebie musi wygrywać. Na pewno też zagrają o trzy punkty, ale drużynom z dołu tabeli przyświeca ten sam cel, bo remisy dużo nie dają i nam są bardzo potrzebne trzy punkty i nie wyobrażam sobie innej sytuacji w Katowicach. GKS dla mnie jest najlepszym zespołem w tej lidze. Mają wszystko na najwyższym poziomie i na pewno będzie to cięższe spotkanie w Sosnowcu.
Co przewidujesz po tych pierwszych kolejkach, po przygotowaniach? Zdobędziecie szybko odpowiednią liczbę punktów do utrzymania czy będziecie walczyć o 1 ligę do końca?
- W piłce nożnej można sobie przewidywać, ale na jeden dzień do przodu. Wszystko się szybko zmienia. Trzy minuty przed końcem spotkania mieliśmy trzy punkty, a skończyło się na wielkim niedosycie. Marzy mi się szybkie utrzymanie, ale myślę, że walka będzie trwała do końca. Zrobimy wszystko, aby szybko utrzymać I ligę w Olsztynie, ale nie chcę tutaj podejmować odważnych deklaracji, tylko koncentrujemy się na najbliższym spotkaniu.