Po meczu Sandecja Nowy Sącz - Stomil Olsztyn rozmawialiśmy z obrońcą Arkadiuszem Kopruckim.
- Twój występ od pierwszej minuty to zaskoczenie dla kibiców Stomilu. Kiedy dowiedziałeś się, że w Nowym Sączu wybiegniesz od pierwszej minuty?
- Dla mnie to też było zaskoczenie, pierwsze głosy dotarły do mnie w trakcie czwartkowego treningu, w momencie gdy trenowaliśmy stałe fragmenty gry. Powoli docierało do mnie, że mogę wybiec w pierwszym składzie. Przez dwa dni poukładałem sobie wszystko w głowie.
- Jak ocenisz spotkanie?
- Było ciężko, ale mecz nam się dobrze ułożył. Strzeliliśmy szybko bramkę i mieliśmy wszystko pod kontrolą. Kowal ładną bramkę strzelił z rzutu wolnego i mieliśmy spokój do przerwy. Po przerwie niepotrzebnie cofnęliśmy się do defensywy, przeciwnik strzelił bramkę ze stałego fragmentu i ostatnie minuty były bardzo nerwowe. Mieliśmy do końca wszystko pod kontrolą, bo Sandecja nie stworzyła sobie żadnej stuprocentowej sytuacji. Cieszę się, że uczestniczyłem w tym zwycięstwie.
- Trener Mirosław Jabłoński ocenił twój występ jako poprawny. A ty jak ocenisz swoją grę?
- Na początku spotkania brakowało mi pewności siebie. Ostatni mecz o punkty grałem jeszcze w poprzednim sezonie. Spotkania w IV lidze to nie to samo. Im dłużej trwał mecz to czułem się bardziej pewniej, lepiej to cały czas wyglądało. Nie przeszkodziłem dzisiaj drużynie, a wręcz przeciwnie, pomogłem w tym zwycięstwie.
- W kolejną sobotę gramy z Wigrami Suwałki. Tym grałeś w tym klubie przez kilka miesięcy w 2006 roku. Pamiętasz coś z tego okresu?
- Tam się praktycznie wszystko zmieniło. Zaczynając od zarządu, poprzez trenera i piłkarzy. Chyba tylko Kamil Lauryn pozostał z tamtego okresu. Bardzo miło wspominam Suwałki, bo tam zawsze była fajna atmosfera, ale teraz to zupełnie inny zespół.