Artykuł

Piłkarze Stomilu Olsztyn - runda jesienna 2011/2012, fot. Artur Szczepański

Piłkarze Stomilu Olsztyn - runda jesienna 2011/2012, fot. Artur Szczepański

Ocena piłkarzy Stomilu Olsztyn

27.11.11 13:56   em   1  

Piłkarska jesień za nami i teraz czekają nas prawie cztery miesiące piłkarskiej posuchy.

Zamiast relacji z kolejnego meczu proponujemy więc, na osłodę, krótkie podsumowanie – przypominamy, analizujemy i oceniamy grę każdego z piłkarzy, którzy w pierwszej części sezonu pokazali się na boisku. Tak udanej jesieni zawodnicy z Olsztyna nie mieli przecież od bardzo, bardzo dawna. W role recenzenta wcielił się Piotr Gajewski, redaktor naczelny portalu dwadozera.pl.

Bramkarze

Erwin Sak – cztery niezłe mecze w Pucharze Polski i zaledwie kilkanaście minut w lidze, kiedy musiał zmienić kontuzjowanego Piotra Skibę. Jedyne, co można mu zarzucić, to fakt, że czasem jest trochę „przyklejony” do linii. Poza tym okej, ale - przy obecnej dyspozycji Skiby - bez szans na grę. Chodzą słuchy, że znudziło mu się siedzenie na ławie i zimą może chcieć poszukać nowego klubu.

Piotr Skiba - od kiedy wrócił do Olsztyna, imponuje pewnością siebie, energią w bramce i zaangażowaniem. Mimo wielu dobrych interwencji, najbardziej w pamięci zapisała mi się w minionej rundzie sytuacja z meczu z Wisłą Puławy w Olsztynie. W końcówce meczu Skiba rzucił się wówczas pod nogi jednego z graczy, czym uchronił zespół przed utratą bramki, ale przyjął takiego kopa w twarz, że… jeszcze teraz mnie wzdryga. Z boiska oczywiście zszedł, ale, mimo poważnego złamania nosa, już w następnym meczu wyszedł w pierwszym składzie. Szacun. Jedyne spotkanie, które trochę mu nie wyszło, to – poza meczami w Siedlcach i Brzesku, które nie wyszły całemu zespołowi – derbowe starcie z Jeziorakiem. Poza tym bardzo, ale to bardzo pewny punkt i dobry duch zespołu.

Obrońcy

Paweł Baranowski - nie zagrał tylko raz - po pauzie za czerwoną kartkę. Poza tym zawsze od pierwszej do ostatniej minuty. W defensywie - jak zawsze – dobrze się ustawiał, rządził w powietrzu i nie panikował, choć, jak sam zauważył, popełniał nieco więcej błędów niż choćby wiosną. Wszystkie błędy zrekompensował jednak znakomitą skutecznością w ofensywie – jesienią strzelił aż pięć bramek, a to oznacza, że jest drugim obrońcą-snajperem w całej lidze. Ważne były szczególnie jego trafienia w dwóch, wygranych 1:0, meczach kończących piłkarski rok. W sumie jednak nie ma co wartościować, bo wszystkie jego bramy decydowały o punktach. Brawo, bo dla obrońcy to „wartość dodana”.

Janusz Bucholc - człowiek nie do zdarcia - w każdym meczu ligowym i pucharowym grał od początku do końca. I grał co najmniej dobrze. W ofensywie może nie błyszczał i wydaje się, że lepiej rozumiał się z Jakubem Kowalskim niż z Łukaszem Suchockim, ale generalnie było w porządku. Jako kapitan jest takim trochę uosobieniem tej drużyny – zawsze trzyma fason i nie schodzi poniżej pewnego poziomu.

Paweł Głowacki - podobnie jak Bucholc - komplet minut w każdym meczu. W jego przypadku to jednak nie dziwi, bo… nie ma konkurentów. On sam również nie jest urodzonym lewym obrońcą i trzeba przyznać, że niekiedy to widać. Za to w ofensywie Głowacki jest bardzo pożyteczny – w końcu to nominalny pomocnik, a przed sezonem próbowano go nawet jako playmakera. Pochwała należy się również za kilka świetnie wykonanych stałych fragmentów gry.

Arkadiusz Koprucki - wydawało się, że w tym sezonie olsztyńska defensywa będzie musiała sobie radzić bez niego, a tymczasem już po 1. kolejce nieoczekiwanie wrócił do zespołu. Dziwię się, że w Olimpii Grudziądz nie dano mu nawet szansy. W Olsztynie jednak wszyscy kibice powinni być z tego zadowoleni - Arek to prawdziwa ostoja defensywy olsztyńskiego klubu. Wszyscy chwalą za strzelone gole Baranowskiego, ale to Koprucki jest w tym sezonie podporą defensywy. Owszem, zdarzają mu się „obcinki”, ale poza tym - klasa i siła spokoju. Czasem gra z takim spokojem, że mam wrażenie, że gość ma… wycięty układ nerwowy. Do tego wszystkiego ma jeszcze świetne, penetrujące podanie, którym często rozpoczyna akcje ofensywne.

Rafał Remisz - na początku szło mu jak po grudzie – o inauguracji sezonu z Pogonią Siedlce wolałby pewnie jak najszybciej zapomnieć, a w drugiej kolejce zderzył się z kimś w powietrzu i zszedł jeszcze w pierwszej połowie. Potem zaliczał „ogony”, ale właśnie tak powinno się wprowadzać młodego zawodnika do zespołu. Ma jeszcze czas, a przyszłość przed nim. Nabierze doświadczenia i będą z niego ludzie.

Paweł Sędrowski - za dużo to się nie nagrał… Pełny, ale niezbyt udany mecz z Jeziorakiem plus połówka z Motorem, i tyle. Niespecjalnie mocno naciska Baranowskiego i Kopruckiego.

Pomocnicy

Igor Biedrzycki - udowodnił, że nie jest w zespole tylko za nazwisko, jak zarzucają mu niektórzy „życzliwi”. Wchodził głównie z ławki, ale swoimi wejściami nie osłabiał zespołu. Pracowity w defensywie i nieźle podłączający się przy stałych fragmentach gry z przodu. Z meczu na mecz nabierał pewności siebie.

Łukasz Jegliński - na początku sezonu był jakiś ospały. Nieobecny i mało produktywny. Żartowano czasem, że to przez pięć sezonów w Wysokiem Mazowieckiem, gdzie grało się bez wielkiej presji. Później – totalna metamorfoza. W drugiej połowie rundy Jegliński był kluczową postacią zespołu i grał jak z nut. Pracował z przodu i z tyłu – po prostu rządził w środku. Oby tak dalej. W końcu swego czasu był jednym z najlepiej zapowiadających się juniorów w regionie i wróżono mu podobną karierę co Adrianowi Mierzejewskiemu.

Dominik Kun - świetnie wkomponował się do zespołu i nie było po nim za mocno widać przeskoku z III do II ligi. Uwielbia kombinacyjną grę na małej powierzchni i robił z tego pożytek. Po 7. kolejce nagle przestał jednak pojawiać się w składzie i już nie zagrał. 18-letni pomocnik długo walczył z poważną infekcją, ale wiosną powinien już wrócić na boisko. Oby kontuzja nie przerwała jego świetnie zapowiadającej się przygody z piłką.

Piotr Łysiak - wskoczył do składu właśnie za Kuna i… wstydu nie przyniósł. Początkowo grał trochę „na alibi”, ale z meczu na mecz było coraz lepiej. Odważny, waleczny i - wydaje się - mocny psychicznie, a do tego obdarzony taką boiskową inteligencją. Jestem jakoś dziwnie spokojny, że wiosną jeszcze bardziej rozwinie skrzydła, a w przyszłości nie zginie w tłumie.

Daniel Michałowski - wydawało się, że w końcu nękany kontuzjami pomocnik ustabilizuje formę na stałym, dobrym poziomie. Ale… nic z tego. Podczas pucharowego meczu w Morągu "poszedł" mu staw skokowy i do składu wrócił dopiero po niemal dwóch miesiącach. Po powrocie grał jednak głównie w rezerwach, a w pierwszym zespole zaliczał epizody. Po jednej z najładniejszych akcji całej jesieni udało mu się za to strzelić gola Garbarni i oby był to dobry prognostyk przed następną rundą. Jeżeli zimę przepracuje bez kontuzji, to wiosną powinien być – obok będącego w podobnej sytuacji Pawła Łukasika - największym wzmocnieniem zespołu.

Radosław Stefanowicz - grał mniej niż w poprzednich sezonach i to nie jako boczny obrońca, czy defensywny pomocnik, ale jako skrzydłowy. Co ciekawe, spisuje się w tej roli coraz lepiej i niekiedy robi spory „młyn” w szeregach obronnych rywali. Często chaotyczny, ale zawsze zostawia na boisku całe serce.

Tomasz Strzelec - w lidze i w Pucharze zagrał tylko po razie. Szkoda, bo ma spore umiejętności i chyba zasługuje na więcej szans. Michał Świderski ma jednak nad nim tę przewagę, że jest młodzieżowcem. Strzelec ma już natomiast 22 lata.

Łukasz Suchocki - co drugi mecz, to był jego show! Momentami po prostu zadziwiał – ciągnął akcję przez pół boiska albo objeżdżał z piłą dwóch rywali naraz. Jak chłopakom brakowało pomysłu, to po prostu… grali do niego. Niesamowity gaz! Świetnie zaczął też wykonywać stałe fragmenty gry, o co jeszcze rok temu za nic bym go nie podejrzewał. To dziwne, ale mimo 24 lat, ten gość wciąż się rozwija! Jedyny zarzut, to fakt, że Suchocki nie strzela goli. Jesienią na listę strzelców wpisał się zaledwie raz. Jeżeli jednak nikt go z Olsztyna nie wyrwie, to wiosną poprowadzi zespół na zaplecze Ekstraklasy.

Bartosz Szaraniec - największy postęp w stosunku do poprzedniego sezonu i – ewidentnie – odkrycie trenera Kaczmarka. Przyznaję, wiosną nie byłem jego zwolennikiem. Moim zdaniem za mało wnosił do gry, a jego głównym atutem był wiek. Jesień to już jednak inna bajka – Szaraniec zaczął zagrywać prostopadłe piłki, samodzielnie potrafi pociągnąć akcję i oddać strzał. No, i oczywiście wykonuje tytaniczną pracę w defensywie. Może nie jakoś strasznie efektowny, ale bardzo efektywny.

Michał Świderski - chimeryczny i nieprzewidywalny, ale na pewno perspektywiczny. Potrafi oczarować przebojową akcją, by za chwilę zachować się jak nieopierzony junior albo zawodnik w B klasie. Potrafi szarpnąć, minąć rywala na szybkości, nieźle wrzucić i strzelić w pełnym biegu (piękny gol z Pogonią Szczecin w Pucharze Polski), a z drugiej strony zdarzają mu się głupie straty i momenty, kiedy zagapi się w defensywie. Pewne rzeczy można mu jednak wybaczać, bo to jeszcze tzw. młodzieżowiec, a poza tym to jego debiutancki sezon w II lidze. Oby tylko wyciągał odpowiednie wnioski i sumiennie pracował na treningach, a będzie dobrze, coraz lepiej.

Robert Tunkiewicz - niektórzy z uporem maniaka wieszają na nim psy, ale to moim zdaniem niesprawiedliwe. W ubiegłym sezonie można było jeszcze rzucać hasła, że „gra, bo młodzieżowiec”, ale teraz młodzieżowcem już nie jest, a nadal gra. Gra, bo jest pracowity i robi swoje – w każdym meczu odwala kawał czarnej roboty. Wirtuozem nigdy nie będzie, ale to nie ten typ. Częściej mógłby za to robić pożytek ze swojego dobrego, mocnego uderzenia, którego jakoś się wstydzi.

Napastnicy

Kamil Bartosiewicz - gdy przychodził, wydawało się, że może być wzmocnieniem. Niestety, do zespołu nie wniósł niczego. W sumie spędził na boisku kilkadziesiąt minut. Może trochę mało, bo w rezerwach pokazywał, że umiejętności jednak ma. W jego przypadku problem tkwi chyba w głowie.

Krzysztof Filipek - kto jeszcze pamięta, że przed sezonem był pierwszym do odstrzelenia, a na początku rozgrywek żelaznym rezerwowym? Dopiero kontuzja Pawła Łukasika pozwoliła mu wskoczyć do pierwszego składu, a później stopniowo, z każdym meczem, przekonywać do siebie trenera Kaczmarka. Nastrzelał tyle, że… aż sam jest zdziwiony. Poza tym stał się na gole pazerny, a to – w przypadku napastnika – atut. Gdy złapie luz, uwielbia grać kombinacyjnie i próbuje strzelać z każdej pozycji. Ma jaja, charyzmę i charakter, co doceniają kibice. Mi zaimponował najbardziej w meczu z Resovią, kiedy w doliczonym czasie gry podszedł do karnego i wykorzystał go z wielką pewnością siebie. Kamyczek do ogródka? Czasem nie wytrzymuje meczów kondycyjnie. No, ale nie można mieć wszystkiego.

Paweł Łukasik - ta runda to w jego wykonaniu wielkie rozczarowanie, tym bardziej, że od gracza o jego umiejętnościach można wymagać naprawdę dużo. Tymczasem z jesieni w jego wykonaniu zapamiętamy tylko pojedyncze zagrania – na przykład akcję na 3:0 w meczu z Garbarnią. Nawet ze swojej armaty w lewej nodze pożytek robił wyjątkowo rzadko. Do końca nie wiem, w czym tkwi problem Pawła… Kontuzje go bez wątpienia nie omijają i przez to nie może złapać odpowiedniego rytmu, ale sporą rolę odgrywa też chyba nastawienie psychiczne. To zawodnik, do którego trzeba dotrzeć, a trenerowi Kaczmarkowi, na razie, to się chyba jeszcze nie udało. W jego grze po prostu brakuje radości. Gdy ją odzyska, uwierzcie mi, pokaże, że ma (a może już tylko miał) „papiery” na Ekstraklasę.

Karol Żwir - na razie melodia przyszłości. W sumie nie zagrał nawet 30 minut, ale po jego sylwetce i sposobie poruszania się po boisku można śmiało stwierdzić – to piłkarz pełną gębą. Oby go tylko nie zajechano, bo przecież chłopak ma zaledwie 16 lat.

Patronite Zostań patronem stomil.olsztyn.pl! Doceniasz naszą pracę? Chcesz więcej ciekawych materiałów? Wspieraj nas tutaj: https://patronite.pl/stomilolsztynpl

Tagi: Stomil Olsztyn, Piotr Gajewski, podsumowanie


Komentarze

  1. 28.11.11 21:45 Piekarz/OKS

    Bardzo ciekawe podsumowanie i oceny piłkarzy. Dobra robota!

Redakcja stomil.olsztyn.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, które są niezależnymi opiniami czytelników serwisu. Jednocześnie stomil.olsztyn.pl zastrzega sobie prawo do kasowania komentarzy zawierających wulgaryzmy, treści rasistowskie, reklamy, wypowiedzi nie związane z tematem artykułu, "trolling", sformułowania obraźliwe w stosunku do innych czytelników serwisu, osób trzecich, klubów lub instytucji itp., a w skrajnych przypadkach do blokowania możliwości komentowania wiadomości przez poszczególnych użytkowników.

Dodaj swój komentarz

Musisz być zalogowany, aby dodać komentarz. Zaloguj się tutaj.


Zostań fanem

...i bądź na bieżąco!