Sezon 1999/2000 dla olsztyńskich kibiców zapowiadał się zdecydowanie inaczej niż poprzednie. Nikt nie mówił o kłopotach finansowych, osłabieniach. Słychać było za to o planowanych transferach do klubu i przyszłych sukcesach.
Dziennikarze bawiący się w przedsezonowe prognozy, widzieli często w olsztyńskich piłkarzach kandydatów do walki o czołowe miejsca, a nie jak zazwyczaj bywało jednego z potencjalnych spadkowiczów.
Mieczysław Broniszewski mimo, że utrzymał OKS w Ekstraklasie musiał opuścić Olsztyn. Misję stworzenia drużyny zdolnej do walki o czołowe pozycje w lidze otrzymał, znany i lubiany na Warmii i Mazurach, Bogusław "Bobo" Kaczmarek. Wprawdzie klub opuściło kilku niezłych piłkarzy, między innymi Rafał Szwed, Dariusz Preis czy Krzysztof Kowalczyk, jednak piłkarze mający trafić do Olsztyna, mieli nie tylko uzupełnić braki, ale znacząco wzmocnić siłę kadry "Biało-niebieskich".
W lokalnej prasie przewijały się różne nazwiska, gwiazdą klubu miał się stać między innymi Sławomir Wojciechowski. Mijały dni, tygodnie, a pochodzący z Gdańska pomocnik jakoś jednak nie mógł znaleźć drogi do Olsztyna. Kontrakty ze Stomilem podpisali Maciej Bykowski, Łukasz Gorszkow, Sławomir Matuk czy Piotr Najewski, jednak olsztyńscy kibice liczyli chyba na głośniejsze nazwiska. Inauguracja sezonu odbyła się w Radzionkowie, gdzie po bramce w końcówce meczu Bykowskiego Stomil pokonał miejscowy Ruch 1:0.
24 lipca w drugiej kolejce, spragnieni sukcesów olsztyńscy kibice, mogli oglądać swoich ulubieńców na własnym stadionie. Przeciwnikiem tego dnia była drużyna Dyskobolii Grodzisk Wielkopolski, jednak chyba żaden z olsztyńskick kibiców nie zaprzątał sobie głowy myślami o rywalu, o którym wiedzieliśmy tyle, że musi przegrać. Ważniejsza była osoba bohatera najnowszego transferu do Stomilu – Cezarego Kucharskiego. Były napastnik między innymi warszawskiej Legii, Sportingu Gijon czy FC Aarau podpisując kontrakt z OKS-em, stał się najlepiej zarabiającym zawodnikiem klubu.
Zastanawiano się czy za kasą, przyjdzie również klasa. Spotkanie z Dyskobolią Kucharski rozpoczął jeszcze na ławce rezerwowych. Pewnie musiał być zaskoczony, tak jak i kibice Stomilu, gdy w 24 minucie, to goście objęli prowadzenie. Jednak już po chwili z rzutu karnego wyrównał Bartosz Jurkowski. 10 minut później humory olsztyńskim fanom poprawił jeszcze arbiter tego spotkania, Krzysztof Słupik, pokazując czerwoną kartkę Benedyktowi Noconiowi. Mimo przewagi liczebnej, olsztynianom do przerwy nie udało się objąć prowadzenia. Ktoś, kto spóźnił się na drugą połowę, miał czego żałować. W 47 minucie na prowadzenie wyprowadził Stomil Aidas Preiksaitis, dwie minuty później za sprawą bramki strzelonej przez Tomasa Ramelisa było już 3:1.O to by kibice nie musieli się nudzić zadbał Tomasz Rybarczyk strzelając w 51 minucie kontaktową bramkę dla Dyskobolii.
Jednak ważniejsze według mnie było wydarzenie z 68 minuty, wtedy na boisku zmieniając Piotra Najewskiego pojawił się Cezary Kucharski. Przed nim wielu dobrych piłkarzy zakładało biało-niebieską koszulkę. Moim pierwszym idolem był Tomasz Sokołowski. Doceniałem klasę Sylwestra Czereszewskiego, Rafała Kaczmarczyka czy Aidasa Preiksaitisa. Lubiłem oglądać grę walecznych Andrzeja Biedrzyckiego i Marcina Szulika, ale Kucharski już w swym pierwszym, ponad dwudziestominutowym występie pokazał, że może być lepszym piłkarzem, niż wszyscy wymienieni przeze mnie. Nie udało mu się w debiucie wpisać na listę strzelców, jednak miał udział w golach strzelonych przez Pawła Holca i Tomasa Ramelisa, który ustalił wynik meczu na 5:2.
Wreszcie do Olsztyna trafił piłkarz, który był nie tylko lokalną gwiazdą. Jego gra dała nadzieję, że ten sezon będzie inny niż zwykle, że zamiast patrzeć w dół, będziemy spoglądać w górę tabeli
Cdn.
Łukasz Żukowski
23.09.14 09:32 Tiger
Jeden z lepszych meczów jakie widziałem w Olsztynie, dobre widowisko, wysoka wygrana, świetna pogoda i ta atmosfera potencjalnych sukcesów w tle...
22.09.14 17:12 przem85
W przerwie na murawie lądowali spadochroniarze, zapamiętałem że było ich 5 tylu ile bramek strzelił Stomil. Była piękna słoneczna pogoda do zakupionego biletu każdy otrzymał czapeczkę z daszkiem. Ładnie to wyglądało z odkrytej trybuny jeszcze wtedy.
22.09.14 16:01 maniek86
Czuć było lepsze czasy w Stomilu. Transfer Wojciechowskiego jeszcze długo był "w toku"(chyba) widać, że była kasa. W przerwie lub przed meczem na murawie ładowania spadochrononiarze? Dobrze pamiętam?