Spotkania z Legią Warszawa były zazwyczaj niezwykle emocjonujące. Czekało się na nie tygodniami, zawsze można było liczyć podczas nich na komplet na stadionie. Jednak mimo nieustępliwości, ambicji naszych piłkarzy, mecze w najlepszym wypadku kończyły się remisem. Do czasu...
Sezon 1999/2000 zmierzał ku końcowi. Mimo braku pieniędzy w kasie drużyna Bogusława Kaczmarka, nie musiała się już martwić o ekstraklasowy byt. Zasłużone kluby jak ŁKS Łódź i Lech Poznań zajmowały dwie ostatnie pozycje w ligowej tabeli, zmierzając nieuchronnie do II ligi. Teoretycznie piłkarze mogliby już powoli myśleć o wakacjach, planach na nowy sezon. Jednak gdy w 27 kolejce do Olsztyna zawitała warszawska wiadomo, wiadomo było, że na urlop jeszcze jest za wcześnie.
Goście trenowani przez Franciszka Smudę, ciągle mieli jeszcze szansę na zdobycie mistrzostwa kraju. Legioniści liczyli na zdobycia trzech punktów w Olsztynie mające przybliżyć ich do upragnionego celu. Stomil nie przegrał na własnym stadionie od 19 meczów i w stolicy Warmii liczono ma przedłużenie tej passy. Pierwsze minuty meczu toczyły się głównie w środkowej strefie boiska. Na groźniejsze sytuacje trzeba było trochę poczekać, ale ku zadowoleniu kibiców, zaczęli je stwarzać gospodarze. Warszawianie częściej byli w posiadaniu piłki, jednak kontrataki "Biało-niebieskich" (grających tego dnia na żółto - red.) były zdecydowanie groźniejsze od ataków legionistów.
Szanse na strzelenie bramki mieli Tomasz Radziwon, Cezary Kucharski oraz Piotr Matys. Pod bramką bronioną przez Zbigniewa Małkowskiego było zdecydowanie spokojniej. Dla olsztyńskiego bramkarza było to szczególnie ważne spotkania, gdyż jego występ z trybun obserwowali wnikliwie wysłannicy Feyenoordu Rotterdam. Mimo ciekawej i emocjonującej gry, w pierwszej połowie kibice nie zobaczyli żadnej bramki.
Początek drugiej połowy przyniósł wydarzenie, które miało znaczący wpływ na wynik spotkania. W 49 minucie za uderzenie łokciem Andrzeja Biedrzyckiego, czerwoną kartkę otrzymał zawodnik gości, Marek Citko. Od tego momentu piłkarze, kibice Stomilu, uwierzyli, że pierwsza, historyczna wygrana z Legią, jest coraz bardziej realna. W 61 minucie olsztyńscy fani oszaleli z radości. Po dwójkowej akcji Marcina Szulika z Piotrem Matysem, ten drugi pokonał Zbigniewa Robakiewicza.
Radości jaka zapanowała na stadionie po trafieniu pochodzącego z Białegostoku napastnika, nie da się opisać. Zwycięstwo z Legią było coraz bliżej. Goście próbowali doprowadzić do zmiany wyniku, jednak bliżej było drugiej bramki dla Stomilu, niż wyrównującej dla gości. Ostatecznie strzał Matysa był jedynym golem oglądanym tego dnia w Olsztynie. Stomil w dwunastej próbie, wreszcie wygrał z "wojskowymi". Zwycięstwo cieszyło podwójnie, patrząc na sytuację jaka była wtedy w Stomilu. Ostatecznie sezon zakończyliśmy na 8 miejscu, a warszawiacy po porażce w Olsztynie, przegrali również derbowe spotkanie z Polonią 0:3i zamiast tytułu mistrzowskiego musieli zadowolić się czwartym miejscem.
Cdn.
Łukasz Żukowski
04.11.14 16:29 przem85
to samo miałem napisać, Linda z psów jak żywy :) dobra fota :)
03.11.14 17:38 Kot
Matys super zawodnik.
03.11.14 16:31 RafalOKS
Boguslaw Linda jak cholera na zdjeciu :) heheh
03.11.14 16:29 czaki
https://www.youtube.com/watch?v=NZflXRF2ZJI
03.11.14 15:10 przem85
Dokładnie miał być koncert po meczu, dlatego też bilety kosztowały chyba 50zł :) Zapamiętałem jak kibice Legii zaczęli śpiewać : mistrzem Polski jest Legia... a cały stadion w śmiech :) szybko odpuścili sobie tą przyśpiewkę.
03.11.14 13:45 Emilozo
Taaaak :) Potem niby miał być koncert po meczu z Wisłą Kraków, ale znowu nie wyszło.
03.11.14 13:21 ww
Hiton to ten sklep muzyczny ze starej warszawskiej z naklejka "batmana" na drzwiach?
03.11.14 12:48 Emilozo
To po tym meczu miał być koncert Perfectu? Hiton do tej pory nie oddał gotówki :-)