Piłkarze Stomilu Olsztyn przegrali 2:4 z Górnikiem Zabrze. Po meczu rozmawialiśmy z obrońcą olsztyńskiego zespołu Jarosławem Ratajczakiem.
Co się stało, że przegraliście wygrany mecz?
- Ciężko powiedzieć tak na gorąco. Mieliśmy mecz pod kontrolą i do straty bramki byliśmy drużyną lepszą. Górnik z gry nie stworzył sobie żadnej sytuacji, jedyne groźne sytuacje mieli po stałych fragmentach. Ta pierwsza bramka dla Górnika posypała wszystko i ciężko mi teraz powiedzieć coś sensownego.
Strzeliłeś pierwszą bramkę dla Stomilu, ale to była już trzecia próba takiego zagrania, że wchodziłeś na dalszy słupek i próbowałeś głową oddać strzał.
- Miałem dzisiaj zamykać akcje ofensywne po naszej stronie. Fajnie, że udało się strzelić, ale tak naprawdę nic ona nie dała i taka bramka nie cieszy.
Nie było tak, że uwierzyliście po pierwszej połowie, że już mecz wygraliście?
- Nie, właśnie nie. Mówiliśmy sobie w szatni, że zostało jeszcze 45 minut, że wszystko się może wydarzyć i musimy być skoncentrowani. Tak właśnie było, bo początek drugiej połowy wcale nie wskazywał, że Górnik nagle zacznie strzelać bramki i wygra to spotkanie. Ciężko mi powiedzieć, co stało się od tej 68. minuty, jutro będziemy mieli analizę tego meczu. Potrzebujemy punktów co raz bardziej i tym bardziej szkoda tej porażki.
Mecz z Kluczborkiem urasta do rangi mega ważnego.
- Teraz każdy mecz jest dla nas meczem o wszystko. Musimy zacząć zdobywać punkty, bo z takim dorobkiem jaki mamy, to w lidze się nie utrzymamy.
Dwa najbliższe spotkania będą dla Stomilu bardzo trudne.
- Tak. Wiadomo, że każdy mecz w tej lidze jest trudny, ale my już nie możemy czekać, nie możemy przegrywać, nie możemy remisować. Musimy w tych dwóch meczach zdobyć sześć punktów i to jest nasz cel.
Niestety miało miejsce to przykre wydarzenie z petardą. Jak się czujesz?
- Czuję się średnio. Całe szczęście, że jestem cały i zdrowy. Nieprzyjemny incydent i szkoda, że tak się stało. Nie ma jednak co do tego wracać. Najważniejsze, że jestem zdrowy.
14.05.17 00:53 lechita
Rataj zrobiłeś swoje.