Stomil Olsztyn wygrał 3:1 z Chojniczanką Chojnice. Jedną z bramek w tym spotkaniu strzelił Artur Siemaszko, z którym rozmawialiśmy po meczu.
Mega mecz, mega zwycięstwo, które okrasiłeś przepiękną bramką. Jak skomentujesz to spotkanie?
- Najważniejsze jest zwycięstwo i trzy punkty. To, co mi siadło, to nagroda za ciężką pracę, bo na treningach bardzo często z tego miejsca uderzam. Udało się idealnie i ciesze się, że mogłem dołożyć cegiełkę do tego, że wywozimy z Chojnic trzy punkty.
Jak na razie po 7. kolejkach zaliczyłeś jedno trafienie, w 8. drugie, ale jeszcze była asysta i kluczowe podania. Powoli wyrastasz na kluczową postać zespołu.
- Miło to słyszeć, ale to cała drużyna pracuje na sukces i na pewno kluczem do tego zwycięstwa było to, że nie podpaliliśmy się po tym, jak straciliśmy bramkę i nie ruszyliśmy na hura. Zawsze ciężka praca oddaje, a i szczęście nam troszkę dopisało. Uważam, że temu szczęściu mocno pomogliśmy.
Mimo zmian w linii defensywnej, cały mecz mieliście praktycznie pod kontrolą. Stracona bramka i dwie sytuacje dla rywali, troszkę szczęśliwe, wcale tego nie zmieniły.
- Gdybyśmy tak sobie gdybali, to mogliśmy jeszcze strzelić cztery czy pięć bramek. Mówienie o tym, że rywal mógł strzelić - my też mogliśmy strzelić. Wygraliśmy, myślę, bardzo zasłużenie, bo przede wszystkim wyglądaliśmy lepiej niż drużyna z Chojnic, nawet piłkarsko i teraz radość, niedziela wolne a od poniedziałku przygotowania do spotkania z Mielcem.
Po tym fajnie zagranym meczu z Zagłębiem przyszła przegrana, w Chojnicach dobre spotkanie, ale i odrobina szczęścia przy Stomilu.
- Dokładnie. Za styl punktów nikt nie daje. Gdy gramy ładnie i wygrywamy, to cieszy podwójnie. Nie ma co rozmyślać, trzeba się skupić na kolejnym rywalu, bo liga jest długa. trzeba się trzymać czuba tabeli i życie pokaże, co to będzie. Jeżeli będziemy pracować tak, jak pracujemy, całą drużyną, jak rodzina, to możemy jeszcze sprawić nie lada niespodziankę.
Pojawiły się opinie, że jeżeli dopracujesz tę stronę fizyczną, wytrzymałość plus wydolność, to będziesz najlepszym, lub jednym z trzech najlepszych skrzydłowych ligi, bo najszybszym już jesteś. Jak do tego podchodzisz?
- Na pewno głupio bym zrobił, gdybym nie wspomniał tu o Marcinie Woźniaku, z którym podjąłem współpracę i od trzech tygodni razem planujemy każdy trening w tygodniu, taki poza klubem i oczywiście w miarę możliwości. Gdy jestem zmęczony, to tez nie ma sensu, ale "depnięcie" i szybkość, która mi wróciła, to też jest jego zasługa. Oklaski się mu należą, bo należy do osób, o których mniej się wspomina, a swoje robią. Tak samo rozmawiałem już po meczu z trenerem Michałem Alancewiczem, bo te treningi techniczne, na które zdecydowałem się już jakiś czas temu, być może teraz przynoszą wyniki, bo fajnie ta bramka wyglądała. Nawiązując do mojego aspektu fizycznego, to tak , jak mówiłem, podjąłem pracę z Markiem i to wygląda coraz lepiej. Gram coraz dłużej, coraz więcej jest rajdów. Nie zapominam też, że mino wszystko, jestem napastnikiem i tej gry na skrzydle muszę się jeszcze cały czas uczyć. Nie będę teraz latał trzydzieści centymetrów nad ziemią, bo zgrałem jeden czy dwa dobre mecze. Przychodząc do Stomilu powiedziałem, że jeżeli będzie taka potrzeba, grania na skrzydle, to zrobię wszystko, by dla drużyny dać jak najwięcej i to jest dla mnie najważniejsze, żeby wygrywać. Dokładać tez oczywiście jakieś liczby, bo nie ukrywam, że ja tez chcę się cały czas pokazywać, cały czas rozwijać jako piłkarz, W Chojnicach się udało, cały czas szukam też kolejnych asyst, bo jest naprawdę blisko, bo spalony Grześka Lecha...
Nie było spalonego...
- No właśnie, to jeszcze bardziej rozdrażnia, bo te liczby mogły być okazalsze. Nie gram na swojej nominalnej pozycji, uczę się tego i naprawdę staram się na 120 procent, jak tylko mogę. Także w obronie - nigdy nie grałem - teraz chyba już to wszystko lepiej wygląda. Byłem też długo kontuzjowany, uraz spojenia łonowego długo dawał mi się we znaki, teraz go nie ma. Na pewno z meczu na mecz będę grał coraz dłużej, starał się robić więcej rajdów. Mam nadzieję, że te liczby tez będą się powiększać.
Zaczynałeś od 55 minut, po 8 kolejkach masz już osiemdziesiąt kilka. Czujesz się mocniejszy, pewniejszy?
- Zdecydowanie, natomiast pewności mi nie brakowało, bo wiem, że piłkarsko się wybronię, bo szybkość w piłce nożnej jest niesamowitym atutem. Jeżeli podejdę do tego z chłodna głowa, to, tak jak powiedziałeś, kto wie, może będę najlepszym skrzydłowym I ligi, może później Ekstraklasy? Nie wiem. Cały czas powtarzam, że nominalnie moja pozycją, mimo wszystko, jest pozycja nr 9, czyli napastnik. Tej pozycji cały czas potrzebuję się uczyć. Z meczu na mecz czuję po sobie, po nogach, że jest coraz lepiej, mogę grać coraz dłużej i dawać coraz więcej jakości drużynie. Był taki moment, gdy zapytałeś się mnie bez wywiadu i nie wstydziłem się powiedzieć, że nie jestem gotowy po prostu na więcej, niż byłem w stanie wytrzymać. Na tę chwilę myślę, że jestem na 100 procent gotów na 80 - 75 minut gotów i z tygodnia na tydzień będę dokładał minut , dwie i w końcu będzie tak, że będę mógł grać całe dziewięćdziesiąt na pełnych obrotach.
Przed wami mecz już w piątek, z liderem Stalą Mielce, która nie ukrywa aspiracji ekstraklasowych. Gracie jednak u siebie i gdy zagracie mądrze, to macie chyba więcej niż 50 procent szans, by ten mecze wygrać?
- Tez tak myślę. Po to mamy analityka, Piotra Klepczarka, by do tego meczu spokojnie się przygotować i przeanalizować rywala i pod niego się mądrze, dobrze ustawić. Zobaczymy jaka będzie taktyka. Pierwsza liga jest taka, że możemy wygrać z każdym i trybuny na pewno będą nas niosły, więc nic jak tylko przyjść na ten mecz i nas dopingować, a my na pewno damy z siebie wszystko. Mam nadzieję, że kolejne trzy punkty zostaną przy Piłsudskiego.
08.09.19 12:41 chodi
Artur , bardzo dobry mecz. Widać, że szybkość to Twoja mocną strona. Do tego dobre warunki fizyczne i mocny strzał. Idealny zawodnik na typową 9, ale jak widać na skrzydle też robi różnicę! Brawo!