Artykuł

Zdjęcie jest ilustracją do tekstu. Fot. Emil Marecki

Zdjęcie jest ilustracją do tekstu. Fot. Emil Marecki

"(S)krytym okiem" po meczu Stomil Olsztyn - Olimpia II Elbląg 5:0

dzisiaj, 09:44   kyn   1  

Bardzo dawno nie pisałem felietonu. Tak dawno, że aż musiałem pogrzebać na stronie. Wyszło mi, że ostatni raz moje wypociny czytaliście, o zgrozo, po meczu z Wartą Sieradz w poprzednim sezonie. I to tym sierpniowym. Jeśli się pomyliłem, to na pewno Naczelny mnie poprawi, co nie zmienia faktu, że było to dawno.

Ponad rok to szmat czasu. Wiele upłynęło wody w Łynie, wiele się wydarzyło, w klubie, w mieście, w moim życiu. Nie zawsze mogłem być ze Stomilem, nie zawsze miałem na to siłę, czasem nawet i nie miałem ochoty. Jak wiele się zmieniło w tym czasie, jak wiele nadziei okazało się płonnych, jak wiele wstępnych ocen chybionych. Finalnie jesteśmy w czarnej dziurze, nadal nie mogę uwierzyć, że musieliśmy wrócić na szczebel lokalnej piłki.

Sam się czasem zastanawiam, po co mi to. Po co te nerwy, stresy, siwiejąca resztka włosów. Walnąć to w cholerę i wyjechać w Bieszczady (lub polecieć w kosmos - red.). Nie umiem jednak inaczej. Proza życia często nie pozwala mi aktywniej w tym wszystkim uczestniczyć, jednak niejeden specjalista zdiagnozował by to jako chorobę, nieuleczalną. Wiem, że bycie kibicem Stomilu ma zapewne symptomy masochizmu, jest trudne i bolesne, ale ja nie umiem z tego wyrosnąć.

Tyle tytułem wstępu. Wracając do spraw bieżących, znów nie ma nudy. Ciągle się coś zmienia, ciągle się coś dzieje. Fatalny początek sezonu doprowadził do zmiany trenera. Czy na lepsze? Okaże się. Biorąc pod uwagę historię naszego klubu i przebieg naszego upadku w ostatnich latach, wiele wskazuje, że zmiana ta może okazać się kosmetyczną. Mam nadzieję, że nie, jednak cały czas, gdzieś z tyłu głowy kołacze mi myśl. że nie osiągnęliśmy jeszcze dna. Wielu z Was popuka się w czoło, jednak, nauczony doświadczeniem, wolę dmuchać na zimne.

Sam mecz z rezerwami sąsiadki nie był może porywający, ale dał upragnione trzy punkty i daje oddech. Czas na pracę. Nie zazdroszczę trenerowi Kraszewskiemu, bo podjął się zadania trudnego, ale osiągalnego. Gratuluję debiutu i życze powodzenia. I troszkę szczęścia. Ono, także w futbolowym życiu, jest niezwykle istotne.

Nie ma się co oczywiście podniecać wygraną nad młodzieżą z Elbląga, bo to był obowiązek tak doświadczonych graczy. Nawet kolejne spotkanie nie będzie prawdziwym testem tego, co nowy trener wprowadza do Stomilu, bo, z całym szacunkiem, wygrana z Mrągowią też takim obowiązkiem jest. Zapewne kolejne, trzecie z rzędu u siebie spotkanie z Tęczą Biskupiec, będzie takim papierkiem lakmusowym, w którą stronę idzie ta ekipa. Nie od razu Rzym zbudowano, jak głosi przysłowie, tylko, że Stomil nie ma kilkuset lat. Ta zmiana, jakościowa, mentalna i piłkarska, musi przebiec jak najszybciej. Oczywiście, to w sumie początek sezonu, strata do lidera to niby raptem pięć punktów, ale czy Dumę Warmii stać na to, by na razie się nie powiększała, a z biegiem kampanii niwelowała i pozwoliła wygrać ligę? Wierzę, że tak. Bo co innego mi pozostało?

Bardzo zastanawia mnie obecna kondycja klubu. Niby wszystko jest jasne, jest długofalowy plan działania, ale na razie do kupy mi się to jednak nie składa. To oczywista oczywistość, że trzeba czasu, by wszystko było ustawione jak w naoliwionej maszynie, a nie jak w domu uciech z kiczowatymi zasłonkami. Dlatego każdy związany z klubem musi dać z siebie maksa. Z każdej strony. Bo nie chcę oglądać Naszego Stomilu w czarnych barwach. Chciałbym by wreszcie zaświeciło nad nim Słoneczko. Tak długo, jak w strefie równikowej.

Niejeden działacz, w dalszej czy bliższej historii, pozbyłby się najchetniej nas, kibiców, ze Stomilu. Niejeden chciał radzić sobie bez nas, bawiąc się w Football Managera, robiąc swoje biznesiki, łaszcząc się na 5, 10, 15 procent czy na 150 do ręki. Pisałem to już kiedyś, ale ku przestrodze nowym włodarzom Dumy Warmii powtórzę, Stomil to nie prywatny folwark, nieważne jaki ma status właścicielski. Stomil TO MY! Cała społeczność (jak ja nie lubię ostatnio tego wyrażenia - ale co zrobić) skupiona w i wokół klubu, nie tylko w samym Olsztynie. Nigdy o tym nie zapominajcie. Nie mam problemu z tym, że ktoś, działając w klubie, może sobie zarobić czy załatwić jakieś żywotne interesy, wyrobić intratne kontakty. Bo niby dlaczego nie? Jednak zawsze na pierwszym miejscu musi być klub i jego dobro, reszta to wartość dodana.

Chciałem się Wam przypomnieć, wracając do tej formy publikacji. Mam nadzieję, że (S)krytym okiem będzie się już regularnie pojawiać na naszych łamach. I żeby nie było, to moja wina, że przez dłuższy czas felietonów nie było.

Wiem, że troszkę chaotycznie, ale chciałem poruszyć kilka kwestii, które w szczegółach omawiał będę pewnie podczas naszych programów na żywo (o ile Emil mnie zaprosi a ja będe miał na to czas). Kolejne felietony będą skupiały się na krótszym okresie, więc zapewne będzie w nich więcej miejsca na konkrety.

SPW!

Patronite Zostań patronem stomil.olsztyn.pl! Doceniasz naszą pracę? Chcesz więcej ciekawych materiałów? Wspieraj nas tutaj: https://patronite.pl/stomilolsztynpl

Więcej informacji o meczu:

Tagi: (S)krytym okiem, Stomil Olsztyn, Olimpia II Elbląg, felieton, IV liga



Komentarze

  1. dzisiaj, 11:26 THE CORE

    Latem w strefie równikowej słońce świeci krócej niż u nas. 😀 p.s. Fajna czapka. Pzdr

Redakcja stomil.olsztyn.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, które są niezależnymi opiniami czytelników serwisu. Jednocześnie stomil.olsztyn.pl zastrzega sobie prawo do kasowania komentarzy zawierających wulgaryzmy, treści rasistowskie, reklamy, wypowiedzi nie związane z tematem artykułu, "trolling", sformułowania obraźliwe w stosunku do innych czytelników serwisu, osób trzecich, klubów lub instytucji itp., a w skrajnych przypadkach do blokowania możliwości komentowania wiadomości przez poszczególnych użytkowników.

Dodaj swój komentarz

Musisz być zalogowany, aby dodać komentarz. Zaloguj się tutaj.


Zostań fanem

...i bądź na bieżąco!