Stomil Olsztyn przegrał 0:2 z Zagłębiem Sosnowiec. Po meczu rozmawialiśmy z olsztyńskim obrońcą Łukaszem Sołowiejem.
Jak ocenisz ten mecz? Przegraliście 0:2, ale wstydu nie było?
- Masz rację, z przebiegu spotkania nie byliśmy gorszą drużyną. W pewnych momentach to my mieliśmy przewagę. Stworzyliśmy kilka dogodnych sytuacji do zdobycia bramek, niestety zawiodła tym razem skuteczność. No i stracone bramki - pierwsza to oczywiście biorę na klatę, bo padła po rzucie karnym podyktowanym po moim faulu. Kontakt był, trzymałem Lewickiego, tylko, że wiadomo jak się kryje w polu karnym - blisko. Chłopaki mówili mi potem, że gdyby nie było faulu, to Lewicki strzeliłby bramkę. Trudno, sfaulowałem, żółta kartka i wypadam z kolejnego meczu, co dla mnie jest podwójną karą. Po straconej bramce graliśmy swoje, dalej stwarzaliśmy sytuacje i po analizie wychodzi, że poza tym karnym i druga strzelona bramką Zagłębie nie stworzyło sobie jakiś sytuacji chyba...
Dwa strzały wybronione przez Leszczyńskiego...
- No właśnie. Szkoda. Zostały trzy mecze i trzeba patrzeć z optymizmem, jechać do Suwałk i punktować. Pozostałe mecze trzeba wygrać.
Grałeś w Zagłębiu w sezonie 2015/2016 i masz tam jeszcze kolegów. To przez to dla ciebie był jakiś szczególny mecz?
- Zawsze gdy się gra z zespołami, w których się było, to jest podwójna motywacja. Chce się udowodnić swoją wartość. Był to może nie tyle szczególny mecz, ale taki, w którym miałem coś do udowodnienia. Niestety porażka i trzeba to wziąć na klatę, po męsku i żyjemy dalej.
Zostały trzy mecze i trzeba je koniecznie wygrać...
- Zdecydowanie, trzeba zdobyć dziewięć punktów. Ja wierzę w to, że jesteśmy w stanie to zrobić, bo pokazuje to każdy mecz. Gramy dobra piłkę, tylko brakuje... sam widziałeś i nie powiesz, że nie zabrakło nam szczęścia. Do pustej bramki nie trafiamy dwa razy. Były sytuacje. jeszcze więcej koncentracji pod bramka przeciwnika, pod naszą bramką i bądźmy dobrej myśli. Naprawdę trzeba wierzyć, że mimo wszystko utrzymamy tę pierwsza ligę.
Dzisiaj i kibice nie zawiedli, bo doping, z resztą z obu stron, fantastyczny. Prawdziwe święto piłkarskie w Olsztynie.
- Tak, to prawda. Wielki szacunek dla kibiców, że byli z nami i wierzyli do końca. My robiliśmy, co mogliśmy, chcieliśmy ten mecz wygrać, później chociaż doprowadzić do remisu. Oby kibice byli z nami w następnych meczach, bo dzisiaj byli naszym 12 zawodnikiem i potrzebujemy ich wsparcia w kolejnych meczach, bo to dużo daje.
Udowodnili też to, że widzieli waszą walkę, bo podziękowali wam za nią po meczu.
- Nie sposób było nie widzieć, bo mimo porażki zostawiliśmy serducho na boisku. Jesteśmy wyczerpani, musimy się szybko zregenerować. Przegraliśmy mecz i pewnie każdy z nas pewnie będzie rozgrywać ten mecz w głowach do godzin porannych, bo przegraliśmy mecz. Niestety taki jest sport, co z tego, że dobrze grasz, jak przegrywasz, to później kolejne dni są smutne. I w naszych głowach i w naszych rodzinach.
Przed wami kolejny mecz w Suwałkach. Wigry nie będą grały już o nic? Może będzie tam troszkę łatwiej?
- Wiesz, nie można tak patrzeć. Każdy jest profesjonalista i każdy gra o coś i koncentruje się na robocie. tam chłopaki pewnie graja o swoje kontrakty, o to, żeby pokazać się w ostatnich meczach z jak najlepszej strony. Każdy ma jakiś cel, wychodząc na boisko i nie można tak myśleć, bo wtedy jest po nas. Musimy myśleć, że jedziemy do rywala, który walczy o awans. Po pierwsze musimy skupić się na sobie, ale broń Boże nie lekceważyć, że oni tam o nic nie grają, bo to nas zgubi.
14.05.18 06:49 krzyżak
Teraz to oni co najwyżej mogą załapać się do baraży o utrzymanie. A tam trzeba minimum wygrać jeden mecz. Z Radomiakiem lub ŁKSem. Ciśnienie będzie ogromne. Większe niż w lidze, którego nie wytrzymujecie.
13.05.18 04:39 dzbs
Chłopie, samą wiarą się nie utrzymacie !!!!!