To był fatalny tydzień w wykonaniu piłkarzy Stomilu Olsztyn. W środę podopieczni Adriana Stawskiego przegrali 0:3 z GKS-em Jastrzębie, a teraz 0:4 z Górnikiem Polkowice. Jak długo będzie trwała na żenada? Tego nie wie nikt.
W wyjściowej jedenastce Adrian Stawski dokonał dwóch zmian w porównaniu z przegranym 0:3 meczu z GKS-em Jastrzębie. Na ławce rezerwowych usiadł Wojciech Reiman, a od pierwszej minuty zobaczyliśmy Huberta Sobola. Do składu po pauzie za żółte kartki do gry wrócił Jonathan Simba Bwanga. Za żółte kartki pauzowali Maciej Dampc oraz Merveille Fundambu.
W 5. minucie to goście mogli wyjść na prowadzenie po ładnej akcji Hafeza prawą stroną, ale strzał z bliskiej odległości oddany głowa przez napastnika Górnika minął minimalnie bramkę Kacpra Tobiasza. Goście nie odpuszczali, cały czas starali się stworzyć zagrożenie pod olsztyńska bramką i tak naprawdę do 15 minuty powinni prowadzić 2:0.
W 24. minucie to Stomil powinien wyjść na prowadzenie, ale strzał Kevina Lafrance po rzucie rożnym został wybity poza boisko.
Obraz gry jednak nie uległ zmianie i gdy wydawało się, że tylko dzięki nieporadności zawodników Górnika zawdzięczamy, że na przerwę drużyny będa schodziły przy bezbramkowym remisie. Jednak po strzale Rafała Karmelita piłka została zatrzymana ręką przez Jakuba Kisiela w olsztyńskim polu karnym. “Jedenastkę” na bramkę dla Górnika zamienił najlepszy strzelec tego zespołu Mateusz Piątkowski.
W przerwie spotkania trener Adrian Stawski zmienił Jakuba Kisiela na Wojciecha Reimana.
Jeszcze na dobre nie rozpoczęła się druga połowa a już przegrywaliśmy 0:2. W 48. minucie po złym zagraniu Łukasza Monety i przejęciu piłki pod własnym polem karnym, goście przeprowadzili kontrę, przy biernym udziale olsztyńskiej obrony. Eryk Sobków przebiegł pół boiska i podwyższył prowadzenie Górnika.
W 63 minucie było już 0:3 po strzale Sobkowa, który wykorzystał kompletny brak decyzji olsztyńskiej obrony. Strata bramki przelała czarę goryczy wśród olsztyńskich kibiców. Najbardziej oberwało się olsztyńskiemu szkoleniowcowi, któremu fani kazali… pakować walizki. Wynik meczu w 90 minucie ustalił Piątkowski.